Solidar Śląsko Dąbrow

Ustawa prądowa do poprawki

W resorcie energii trwają gorączkowe prace nad nowelizacją ustawy blokującej ceny energii, która funkcjonuje zaledwie od kilku tygodni. Do ustawy wciąż nie ma rozporządzeń, są za to zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Dziś już nikt nie pyta, czy rachunki za prąd wzrosną, ale kiedy to się stanie i jak bardzo dotkliwe będą podwyżki. 
 
Pod koniec grudnia ubiegłego roku tzw. „ustawa prądowa” została przeprowadzona przez parlament w ekspresowym tempie. Celem ustawy było zablokowanie podwyżek rachunków za energię elektryczną spowodowanych skokowym wzrostem cen uprawnień do emisji CO2, czyli innymi słowy parapodatku nałożonego przez Unię Europejską na energetykę konwencjonalną. Spółki energetyczne ponoszące koszty unijnej polityki klimatycznej, aby uniknąć strat wnioskowały o zgodę Urzędu Regulacji Energetyki na podwyżki cen prądu o ok. 30 proc. Tak drastyczny wzrost cen byłby trudny do zaakceptowania przez społeczeństwo i bardzo niewygodny dla obozu rządzącego w perspektywie zbliżających się wyborów do europarlamentu oraz Sejmu i Senatu.
 
4 miliardy dla energetyki
Ustawa przyjęta przez posłów 28 grudnia ubiegłego roku zakłada zamrożenie cen energii na poziomie z 30 czerwca 2018 roku dzięki zastosowaniu kilku instrumentów. Pierwszy z nich to obniżka akcyzy na energię elektryczną 20 zł/MWh do 5 zł/MWh oraz obniżenie o 95 proc. opłaty przejściowej, którą wszyscy płacimy w rachunkach za prąd. Kolejny instrument to rekompensata strat spółek energetycznych spowodowanych zamrożeniem cen za pomocą specjalnie utworzonego w tym celu Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny. Fundusz ma zostać zasilony pieniędzmi pochodzącymi ze sprzedaży przez rząd w 2019 roku dodatkowych uprawnień do emisji CO2
 
Resort energii oszacował, że rekompensaty będą kosztować 4 mld zł. Sposób i tryb wypłaty tych środków miało określić rozporządzenie Ministra Energii. Jednak choć od wejścia w życie „ustawy prądowej” minęło już półtora miesiąca, rozporządzenia wciąż nie ma. 
 
Unia wywróci ustawę?
Co więcej, rekompensaty dla spółek energetycznych budzą zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że Bruksela ma wątpliwości, czy nie będą stanowić one niedozwolonej pomocy publicznej. 28 stycznia minister energii Krzysztof Tchórzewski spotkał się w sprawie „ustawy prądowej” z unijnym komisarzem ds. energii Miguelem Ariasem Canetem. Choć szczegóły spotkania nie zostały podane do publicznej wiadomości, wiadomo, że KE oczekuje od strony polskiej dalszych wyjaśnień. – Komisja Europejska może wywrócić tę ustawę, co byłoby bardzo niebezpieczne dla stabilności polskiego sektora energetycznego. Solidarność od początku ostrzegała, że ten dokument zawiera mnóstwo luk i błędów. Ryzyko związane z niedozwoloną pomocą publiczną to tylko jeden z wielu elementów budzących zastrzeżenia – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności. 
 
Jak podkreśla przewodniczący, nawet jeśli ustawa nie zostanie zakwestionowana przez unijnych komisarzy i rzeczywiście uda się w tym roku uniknąć podwyżek rachunków za energię dla gospodarstw domowych, dla przedsiębiorstw ceny energii i tak najprawdopodobniej wzrosną, a wraz z nimi ceny większości towarów i usług. – Ustawa w obecnym kształcie zamraża ceny na poziomie z 30 czerwca ubiegłego roku. Rzecz w tym, że wiele przedsiębiorstw płaciło za energię mniej, np. dzięki wynegocjowanym rabatom czy umowom długoterminowym. Teraz zapłacą drożej, a te podwyżki na pewno przerzucą na swoich klientów, czyli na nas wszystkich. Pozostaje mieć nadzieję, że ta kwestia zostanie rozwiązana w nowelizacji ustawy, nad którą pracuje resort energii – tłumaczy Kolorz.
 
Prąd i tak zdrożeje
Z kolei już w przyszłym roku podwyżek nie da się raczej uniknąć ani dla przedsiębiorstw, ani dla gospodarstw domowych, bo na rekompensaty dla spółek energetycznych przewidziane w ustawie zwyczajnie zabraknie pieniędzy. – Unijni komisarze nie ukrywają, że docelowo ceny uprawnień emisyjnych w ramach systemu EU ETS mają wynosić nie ok. 20-25 euro za tonę CO2 jak obecnie, ale 30 euro lub więcej. W związku z powyższym polskie elektrownie będą musiały zapłacić jeszcze więcej tego parapodatku. Jednocześnie liczba uprawnień, które polski rząd będzie mógł sprzedać, będzie znacznie mniejsza, a tym samym skurczą się środki zasilające Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny – wyjaśnia szef śląsko-dąbrowskiej „S”. 
 
Solidarność ostrzegała
Już w listopadzie ubiegłego roku, Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność wspólnie z Krajowym Sekretariatem Górnictwa i Energetyki NSZZ „S” wezwały resort energii do rozpoczęcia rozmów nad kompleksowymi rozwiązaniami pozwalającymi powstrzymać wzrost cen energii. Już wówczas przedstawiciele regionalnych i branżowych struktur związku wskazali, że doraźne rekompensaty nie rozwiążą problemu. Stanowisko nie doczekało się jednak reakcji ze strony resortu kierowanego przez Krzysztofa Tchórzewskiego. – Jedynym rozwiązaniem jest tutaj renegocjacja systemu handlu emisjami EU ETS. To zadanie bardzo trudne, ale nie niewykonalne. Polska po prostu nie ma innego wyjścia i musi próbować zmienić ten zły, szkodliwy system. Inaczej energia będzie drastycznie drożeć kosztem zubożenia polskiego społeczeństwa i spowolnienia naszej gospodarki 
– zaznacza Dominik Kolorz. 
 
Łukasz Karczmarzyk
 

Dodaj komentarz