Solidar Śląsko Dąbrow

Upamiętnienie wydarzeń w KWK „Sosnowiec”

27 października w Sosnowcu odsłonięto tablicę poświęconą członkom NSZZ „Solidarność” w 40. rocznicę strajków w KWK „Sosnowiec”. Właśnie tego dnia tzw. nieznani sprawcy wyrzucili na placu przed bramą główną kopalni fiolki z gazem, w wyniku czego 60 osób, w tym kilkoro dzieci, trafiło do szpitala.

Jak wspominał podczas uroczystości odsłonięcia tablicy Tadeusz Oleksy z „Solidarności” w kopalni „Sosnowiec”, ostatni przewodniczący związku w tym zakładzie, wszystko zaczęło się 7 sierpnia 1981 roku. W kopalni wybuchł wówczas strajk ostrzegawczy. – W trakcie strajku z szybu Anna zleciał symbol tamtejszej władzy, czerwona, metrowa gwiazda, która świeciła w nocy. Zrzucili ją pracownicy wydziału szybowego – opowiadał Oleksy. Ówczesny szef „Solidarności” Tadeusz Figiel ze względów bezpieczeństwa zamknął dyrekcję kopalni, sekretarza kopalnianej organizacji PZPR i szefa Rady Zakładowej Związku Zawodowego Górników w sali konferencyjnej. W związku z tymi wydarzeniami prokuratura postawiła siedmiu działaczom „S” zarzuty i sprawa trafiła do sądu.

Sąd wyznaczył ogłoszenie wyroku na 27 października na godz. 10.00. Gdy oskarżeni przyszli do sądu, okazało się, że sędzia jest chory i rozprawę odwołano. Wrócili do siedziby komisji zakładowej. Dwie godziny później przed bramą kopalni nieznani sprawcy wyrzucili z samochodu trzy fiolki z gazem. Jedna się potłukła, dwie nie. Około 60 osób, w tym kilkoro dzieci zostało podtrutych i trafili do szpitala. – Od razu wybuchł strajk spontaniczny. Strajkujący domagali się tylko dwóch punktów do spełnienia: zapewnienia bezpieczeństwa załodze oraz wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych – powiedział Tadeusz Oleksy. Dodał, że w drugim dniu strajku władze ogłosiły, że we fiolkach znajdował się środek chemiczny do nawaniania gazu ziemnego, tak aby można było wyczuć nieszczelność instalacji. Ludzi poinformowano, że substancja może zagrażać zdrowiu, ale z pewnością nie zagraża życiu. Protestujący ocenili to jako prowokację SB i kontynuowali strajk. Czekali na ukaranie winnych. Pojawił się jeszcze jeden postulat, żeby przyjechała telewizja i nakręciła program o tej sprawie, ale ekipa rządząca nie chciała się zgodzić. – W czternastym dniu strajku przyjechał Lech Wałęsa i przywiózł ze sobą zagranicznych dziennikarzy, o sprawie dowiedział się cały świat – wspominał Oleksy. Dodał, że władza w tej sytuacji została zmuszona do zrobienia programu telewizyjnego z wypowiedziami przedstawicieli strajkujących i podpisano dokument, w którym rządzący zapewnili, że wydadzą komunikat po wyjaśnieniu zajścia. Kilka tygodni później wprowadzono stan wojenny, a sprawa nigdy nie został wyjaśniona.

– To było obrzydliwa prowokacja SB, która, jak sądzę, wzięła się z tego, że Sosnowiec i kopalnia „Sosnowiec” to przecież był matecznik towarzysza Edwarda Gierka i tamtym władzom nie przychodziło do głowy, że „Solidarność”, że walka o wolną Polskę będzie miała miejscu również tu, w „czerwonym Zagłębiu”, jak wtedy to miejsce było określane – mówił podczas uroczystości Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.

Przewodniczący zwrócił uwagę, że na uroczystość odsłonięcia tablicy przyszli ludzie o różnych poglądach, reprezentujący różne opcje polityczne. Podkreślił, że wtedy, kiedy miały miejsce strajki w kopalni „Sosnowiec”, trwał karnawał „Solidarności”. – Wtedy wszyscy w naszej ukochanej Ojczyźnie byliśmy jacyś dla siebie lepsi. Szanowaliśmy się, szanowaliśmy poglądy jeden drugiego. „Solidarność” została stworzona na bazie wielokierunkowości i wielu elementów różnych poglądów, szczególnie politycznych – powiedział szef śląsko-dąbrowskiej „S”. – My też tutaj nie powinniśmy patrzeć na to, co tam wyprawiają czasami ci u góry, bo z nich niekoniecznie trzeba brać przykład. Oczywiście nigdy nie będzie tak, że będziemy mieli jednolite zdanie, zawsze w jakiś sposób będziemy się różnić, ale można różnić się pięknie – dodał. Zaapelował o pielęgnowanie pamięci o wydarzeniach sprzed 40 lat i pielęgnowanie wartości, które stanowią fundament „Solidarności”.

– Powinniśmy się nieraz różnić , bo z różnorodności powstaje coś najpiękniejszego, ale przede wszystkim powinniśmy nawzajem szanować. Taka była „Solidarność” i wierzę, że zdecydowana większość dzisiejszych członków „Solidarności” również tak samo uważa, że różnić się trzeba, ale przede wszystkim w życiu trzeba się szanować – powiedział nawiązując do wypowiedzi szefa śląsko-dąbrowskiej „S” prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński . – Robiliśmy i będziemy robić jeszcze wiele rzeczy, żeby pamięć o „Solidarności”, o tych czasach, które doprowadziły do tego, że żyjemy wolnym kraju, pozostawała w nas cały czas, żeby o nich nie zapominać, bo ja często mam dzisiaj wrażenie, że my o tej najnowszej historii najszybciej zapomnieliśmy, zapomnieliśmy jak ciężko było przed 1989 rokiem, w jakim państwie żyli nasi rodzice, dziadkowie, po części i my – podkreślił prezydent Sosnowca. Dodał, że 13 grudnia miasto organizuje koncert w rocznicę stanu wojennego, a w przyszłym roku będzie jednym ze współorganizatorów Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków.

Napis na odsłoniętej 27 października tablicy głosi, że jest ona hołdem dla pracowników KWK „Sosnowiec”, działaczy i członków struktur NSZZ „Solidarność”, organizatorów i uczestników strajków z sierpnia oraz października i listopada 1981 roku. Z inicjatywą powstania takiej tablicy przed bramą dawnej kopalni wyszła Terenowa Sekcja Problemowa NSZZ „Solidarność” w Sosnowcu. – Sześć lat temu zgłosiliśmy ten pomysł władzom miasta. Trochę to trwało, ale wreszcie stoi tablica, która wskazuje, że w Zagłębiu w latach 80-tych coś się działo i to nie jest tak, że tu była pustynia solidarnościowa. Tu ludzie też upominali się o godność, o życie w wolnym i demokratycznym kraju – powiedział przewodniczący TSP Michał Karlik.

W uroczystości obok przedstawicieli śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” i władz samorządowych Sosnowca udział wzięli też weterani związku, reprezentanci „S” z sosnowieckich zakładów pracy.

ny