Tym pacjentom pomocy nie udzielamy

To nie jest felieton dla ludzi o słabych nerwach, dlatego od razu proponuję, aby dalej czytali tylko ludzie spokojni z natury lub dzięki medykamentom i raczej należący do tej grupy pacjentów, którzy z pogodą ducha obcują z usługami, które uzyskują za składki, jakie odprowadzili i nadal odprowadzają do NFZ. Ale do rzeczy. Otóż pewien lekarz z Rumii na drzwiach swojego prywatnego gabinetu w niepublicznej przychodni wywiesił kartkę z informacją, że „w tym gabinecie nie obsługujemy pacjentów z PiS, ponieważ wyposażenie zostało zakupione z dotacji funduszy WOŚP” (pisownia oryginalna). Swoim odważnym posunięciem politycznym pochwalił się na fejsie, a koledzy z KOD-u rozpropagowali. No i się zaczęło. Jedni bronią, twierdząc, że to prywatny gabinet i doktorowi było wolno. Inni ganią, przypominając kwestie rudymentarne, takie jak przysięga Hipokratesa chociażby. Sprawą zajęła się Izba Lekarska, a przychodnia, z którą współpracował, pożegnała się z panem doktorem. Odcięła się od niego również WOŚP, ustami swego rzecznika informując, że „sprzęt przekazany przez WOŚP nie może być wykorzystywany komercyjnie, ponadto Fundacja nie przekazuje sprzętu medycznego prywatnym gabinetom”. Lekarz przebywa obecnie na urlopie. Wpis na fejsie usunął. W internecie dyskusja trwa.
Nie znam tego lekarza z Rumii. Nie wiem, jakie intencje mu towarzyszyły, gdy lepił kartkę z głupim dowcipem na drzwiach własnego gabinetu. Podejrzewam, że miał to być po prostu żart wynikający z przekonań politycznych. Żenujący, ale jednak żart. Tyle że lekarz to zawód, gdzie z żartami trzeba uważać, w znacznej części przypadków na heheszki sobie pozwalać nie można. Gdyby był zegarmistrzem, szewcem, krawcem czy mechanikiem samochodowym, to mógłby sobie taką kartkę na drzwiach powiesić, i nikt nie miałby powodów, żeby się czepiać. Mam jednak graniczące z pewnością przekonanie, że przedstawiciele tych zawodów nie pozwoliliby sobie na różnicowanie klientów ze względu na np. poglądy i sympatie polityczne. Wiedzą, że to byłoby biznesowe samobójstwo. Panu doktorowi tej, co dużo mówić, elementarnej wiedzy i niezbędnej dawki wyobraźni zabrakło. Już poniósł pierwsze konsekwencje i wygląda na to, że jeszcze poniesie.
Żeby było jasne. Gdyby jakiś inny pan doktor na drzwiach swojego gabinetu napisał, że nie przyjmuje zwolenników PO, PSL czy Nowoczesnej, to uważam, że powinien ponieść identyczne konsekwencje. Są granice politycznej szajby, których przekroczenie należy po prostu karać. Wyobrażacie sobie taką sytuację, że lekarz będący zarazem kibicem np. Górnika, pytał pacjenta: „Za kim idziesz?” i od tego uzależniał pomoc lekarską? Wiem, że zaraz pojawią się głosy, że tak nie można porównywać. A moim zdaniem jak najbardziej można. To ta sama kibolska mentalność.
A na koniec warto przypomnieć rzecz wydawałoby się oczywistą, ale jak się okazuje słabo uświadamianą. Otóż pan doktor z Rumii został lekarzem dzięki podatkom łożonym do budżetu państwa przez zwolenników różnych ugrupowań, nie tylko tych lubianych przez pana doktora i zarabia na chleb z masełkiem dzięki składkom płaconym przez ludzi o różnych poglądach i sympatiach politycznych. Tylko tyle i aż tyle, gwoli przypomnienia.
Jeden z Drugą:)