Trójstronne nieporozumienie
24 kwietnia po raz pierwszy od bardzo długiego czasu premier Donald Tusk pojawił się na posiedzeniu Komisji Trójstronnej. Ale zamiast konkretów znów był teatr. Po spotkaniu, przed telewizyjnymi kamerami premier przedstawiał się jako obrońca interesów pracowniczych. – Miało być inaczej, a było jak zwykle. Strona społeczna swoje, rząd swoje. Jedyną nowością była obecność na posiedzeniu Komisji Trójstronnej premiera Tuska. A jeśli chodzi o konkrety, to wreszcie miałem okazję, aby w imieniu Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego ponowić, tym razem ustnie, zaproszenie do przyjazdu na Śląsk. Nadal jednak nie wiem, czy premier nabrał odwagi i zaproszenie przyjmie – relacjonuje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Po spotkaniu Donald Tusk na zaimprowizowanej konferencji prasowej po raz kolejny mówił o tym, że dialog będzie kontynuowany i że weźmie udział w kolejnym posiedzeniu Komisji Trójstronnej za miesiąc. – Powiedziałem bardzo otwarcie związkom zawodowym, że ich postulaty, jeśli w jakikolwiek sposób będą zagrażały rynkowi pracy, jeśli będą to propozycje, które de facto oznaczają mniejszą ilość miejsc pracy na polskim rynku, to niezależnie od twardych słów ultimatum, niezależnie od gróźb akcjami protestacyjnymi, ja nigdy nie zgodzę się na takie działania, które mogłyby zwiększyć w Polsce bezrobocie – powiedział premier.
– Te słowa świadczą o tym, że pan premier z naszymi postulatami albo się nie zapoznał, albo ich nie rozumie. Zakładam raczej, że nie przeczytał postulatów, albo mu ich asystenci nie zreferowali, bo przecież dwa pierwsze postulaty MKPS związane ze wsparciem przemysłu i przedsiębiorstw mówią wprost o ochronie miejsc pracy, a postulat dotyczący ograniczenia umów śmieciowych też ma na celu poprawę sytuacji na rynku pracy. Więc te wypowiedzi premiera to po prostu odwracanie kota ogonem – skomentował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. – Gdyby nie irracjonalne zachowanie strony rządowej nie stracilibyśmy półtora tysiąca miejsc pracy w Fiacie. Gdyby rząd rzeczywiście z troską pochylał się na problemami rynku pracy, nie byłoby tak wysokiego bezrobocia. Gdyby premier i jego ministrowie zamiast bawić się w teatr, podejmowali sprawnie decyzje, nie mielibyśmy zwolnień w CMC Zawiercie. I jeśli premier myśli, że przyjedzie tuskobusem pod zakład, obetrze łzę zwolnionemu pracownikowi i nikt go nie obarczy za te zwolnienia odpowiedzialnością, to jest w błędzie – dodał Kolorz.
– Sytuacja jest patowa. Premier mówi, że nie będzie robił czegokolwiek pod dyktat związków zawodowych, a my musimy już od kilku lat znosić dyktat rządu i pana premiera Tuska. My już nie pozwolimy się dalej oszukiwać – powiedział po posiedzeniu Komisji Trójstronnej szef Solidarności Piotr Duda.