Solidar Śląsko Dąbrow

Oprócz garstki frazesów i górnolotnych haseł Ursula von der Leyen nie przedstawiła nic konkretnego. Wciąż nie wiemy, jak ma wyglądać droga Unii Europejskiej do neutralności klimatycznej. Dziś pewne jest tylko jedno. Za likwidację przemysłu i energetyki mamy zapłacić sami i to z procentem.
 
11 grudnia Ursula von der Leyen miała zaprezentować szczegóły „Europejskiego Zielonego Ładu”, czyli strategii dojścia Unii Europejskiej do tzw. neutralności klimatycznej w 2050 roku. Miała, ale nie przedstawiła. Ani z oświadczenia wygłoszonego dziennikarzom, ani z późniejszego wystąpienia szefowej KE w Parlamencie Europejskim nie dowiedzieliśmy się w zasadzie niczego poza tym, że Komisja „Europejski Zielony Ład” przyjęła i że jest to absolutnie przełomowe wydarzenie w historii Unii Europejskiej. Von der Leyen porównała je do lądowania człowieka na księżycu. 
 
Szefowa Komisji Europejskiej podkreśliła, że jednym z kluczowych elementów „EZŁ” ma być mechanizm sprawiedliwej transformacji, który pozwoli sfinansować dekarbonizację gospodarek biedniejszych krajów UE takich jak Polska. Von der Leyen pochwaliła się, że na ten cel uruchomionych zostanie 100 mld euro do podziału na całą Wspólnotę. Przyznała jednak też, że niemal w całości mają to być niskooprocentowane kredyty z unijnych i prywatnych banków. Wedle wcześniejszych informacji publikowanych w mediach proporcja ma być następująca: 5 mld euro z unijnego budżetu (przesunięte głównie z Funduszu Spójności i Wspólnej Polityki Rolnej) i 95 mld kredytu. Innymi słowy, sprawiedliwa transformacja ma polegać na tym, że UE każe nam zlikwidować nasz przemysł oraz energetykę i łaskawie pożyczy nam na to pieniądze, które będziemy musieli oddać z procentem. 
 
Co więcej, Ursula von der Leyen przyznała podczas wystąpienia w PE, że mechanizm sprawiedliwej transformacji to na razie jedynie pomysł, a szczegóły przedstawi dopiero w przyszłym roku. Wtedy mamy też dowiedzieć się, o ile Komisja Europejska chce podnieść cel redukcji emisji CO2 do 2030 roku oraz na czym ma polegać graniczny podatek węglowy, dla produktów importowanych spoza UE. Obie sprawy są arcyważne z polskiego punktu widzenia. 
 
12 grudnia, czyli dzień po wystąpieniu Ursuli von der Leyen w PE, rozpoczął się szczyt Rady Europejskiej, podczas którego zachodnie kraje będą naciskać na Polskę i inne kraje naszego regionu, aby zgodziły się na „Europejski Zielony Ład”. Presja, aby kupić tego „kota w worku”, będzie ogromna. Jeśli premier Mateusz Morawiecki ją wytrzyma, nasz kraj zyska szansę na dalszy rozwój. Jeśli ulegnie, czeka nas powtórka z transformacji gospodarki z lat 90. ubiegłego wieku, z tym że na nieporównywalnie większą skalę. 
 
Łukasz Karczmarzyk
źródło foto: flickr.com/European Parliament
 
 

Dodaj komentarz