Solidar Śląsko Dąbrow

Tracą pracownicy i gospodarka

Niskie płace to nie tylko problem pracowników, ale również jedna z głównych barier rozwoju gospodarczego naszego kraju. Tymczasem z roku na rok rośnie liczba Polaków zarabiających na poziomie ustawowego minimum lub nawet poniżej tego progu.

Rząd zaproponował, aby minimalne wynagrodzenie za pracę w przyszłym roku wzrosło o 100 zł brutto i wyniosło 1850 zł. To kilkakrotnie mniej od najniższej płacy w zachodnich krajach Unii Europejskiej i znacznie poniżej 50 proc. średniego wynagrodzenia, czyli poziomu zalecanego przez Międzynarodową Organizację Pracy. – Te 100 zł brutto jest z pewnością dobrym zabiegiem piarowskim, ale ci, którzy pracują, którzy błąkają się na umowach cywilnoprawnych, którzy szukają pracy, potrafią najlepiej ocenić, ile ta propozycja jest warta – mówi prof. Jan Wojtyła z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Dla kogo płaca minimalna?
Jak wskazuje prof. Wojtyła, ważną kwestią przy dyskusji nad poziomem ustawowej płacy minimalnej jest odpowiedź na pytanie, kogo tak naprawdę ona dotyczy. – Targowanie się o 50 zł w lewo czy w prawo jest kwestią drugorzędną. Regulowane ustawą minimalne wynagrodzenie dotyczy tylko pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. A jest jeszcze ogromna i stale rosnąca rzesza polskich pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, które ja nazywam „umowami wyzysku”. W ich przypadku nikt się nie pyta, ile godzin dziennie, w jakich warunkach i za ile pracują. Te kwestie trzeba uregulować. W innym przypadku podnoszenie płacy minimalnej może stać się dla pracodawców dodatkową zachętą do zatrudniania pracowników na umowy cywilnoprawne – zaznacza naukowiec.

Jedyna szansa na podwyżkę
Niemniej jednak w przypadku wielu osób ustawowe podwyższenie płacy minimalnej stanowi jedyną realną szansę na wzrost pensji. Liczba polskich pracowników otrzymujących wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej konsekwentnie rośnie od wielu lat. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że o ile w 2007 roku takich osób było nieco ponad 200 tys., to w 2013 roku ich liczba wrosła ponad dwukrotnie – do poziomu blisko 436 tys. osób. Z kolei jak wyliczył Eurostat, odsetek pracowników otrzymujących wynagrodzenie nieprzekraczające 105 proc. najniższej płacy wynosi w Polsce niemal 10 proc. ogółu zatrudnionych i jest jednym z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Gorzej pod tym względem jest tylko na Litwie, Łotwie i w Luksemburgu. Przy czym należy dodać, że w Luksemburgu płaca minimalna wynosi w 1935 euro, czyli ok. 8 tys. zł. W większości krajów UE odsetek pracowników zarabiających na poziomie nieprzekraczającym 105 proc. minimalnego wynagrodzenia mieści się w przedziale od 2 do 4,7 proc. Tak jest nie tylko w państwach Europy Zachodniej, ale również m.in. w Czechach, w Rumunii, na Słowacji czy na Węgrzech.

Bariera rozwojowa
Przez niskie płace tracą nie tylko pracownicy, ale cała gospodarka. Utrzymywanie wynagrodzeń na niskim poziomie utrwala przestarzałe struktury produkcyjne i stanowi barierę dla rozwoju nowoczesnych technologii. – Płace w sposób naturalny kreują popyt. Jeżeli są niskie, to popyt również maleje. Dlatego tak bardzo niebezpieczna jest filozofia lansowana przez rządowych ekonomistów, zgodnie z którą lepsza jest jakakolwiek praca, niż brak pracy. Takie podejście automatycznie powoduje ogromną degradację zarobków pracowniczych – podkreśla prof. Jan Wojtyła. – Jeżeli chcemy budować innowacyjną gospodarkę, opartą na nowych technologiach, to potrzebujemy do tego wykształconych fachowców i takich na pewno wśród Polaków nie brakuje. Problem w tym, że znaczna część z nich pracuje i płaci podatki za granicą, bo tam otrzymuje przyzwoite wynagrodzenie. Jeżeli pojadą np. do Szwajcarii, gdzie średnia płaca wynosi 5 tys. euro, to naprawdę trudno im się dziwić. Te porównania europejskie w tym kontekście są niezwykle istotne – dodaje.

W jego ocenie, aby poprawić sytuacje najniżej uposażonych grup pracowników, bez względu na to, czy są zatrudnieni na etatach, czy na podstawie umów cywilnoprawnych, trzeba przede wszystkim obniżyć zobowiązania publicznoprawne, którymi obciążeni są zarówno pracownicy, jak i pracodawcy. – W pierwszej kolejności można to zrobić choćby poprzez podwyższenie kwoty wolnej od podatku, bo dzisiaj nawet ten najuboższy pracownik zatrudniony na umowie cywilnoprawnej musi odprowadzić podatek dochodowy. Nawet świadczenia socjalne, z których zmuszona jest korzystać część pracowników, są obciążone podatkiem. Druga sprawa to ulgi dla pracodawców, którzy inwestują w kształcenie i podnoszenie kompetencji swoich pracowników, bo to gwarantuje rozwój – wskazuje prof. Wojtyła.

Łukasz Karczmarzyk
wykres: opracowanie własne na podst. danych GUS

 

Dodaj komentarz