Solidar Śląsko Dąbrow

To obowiązek każdego obywatela

W najbliższą niedzielę, 6 września Polacy wypowiedzą się w ogólnokrajowym referendum w sprawie wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu oraz systemu finansowania partii politycznych z budżetu państwa.

Lokale referendalne zostaną otwarte o godzinie 6.00. Głosować w referendum będzie można do 22.00. Referendum będzie miało charakter wiążący, jeśli weźmie w nim udział ponad 50 proc. uprawnionych do głosowania. – Przekroczenie tego zaporowego progu będzie niezwykle trudne, tym bardziej że główne siły polityczne i mainstreamowe media robią wszystko, żeby frekwencja 6 września była jak najniższa. Ale właśnie dlatego wszyscy powinniśmy iść w niedzielę do lokali referendalnych. Referendum to najwyższa forma demokracji, w której obywatele mogą bezpośrednio wypowiedzieć się w ważnych dla nich sprawach. Solidarność od lat upomina się, aby instytucja referendum była traktowana przez polityków z należnym szacunkiem i powagą. Uczestnictwo w referendum to obowiązek każdego obywatela, nawet jeżeli politycy, kierując się własnymi interesami, twierdzą, że jest inaczej – mówi Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

JOW-y to obywatelska kontrola
Choć przy urnach referendalnych będziemy odpowiadać na 3 pytania, jedno z nich dotyczące kwestii podatkowych kilka tygodni temu stało się bezprzedmiotowe. 10 lipca Sejm przegłosował nowelizację Ordynacji podatkowej, w której znalazł się zapis dotyczący rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika. Jak najbardziej aktualne pozostają jednak dwa pozostałe pytania referendalne. Pierwsze z nich brzmi: „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?”. – JOW-y na pewno nie są systemem idealnym, ale trzeba uczciwie przyznać, że obecna proporcjonalna ordynacja zwyczajnie się nie sprawdza. W sytuacji, gdy o miejscu na liście wyborczej decydują partyjni liderzy, posłowie słuchają wyłącznie ich, a powinni słuchać przede wszystkim głosu swoich wyborców. Jak wygląda to w praktyce, widać chociażby na przykładzie posłów z naszego regionu. W ostatnich latach za każdym razem, gdy w Sejmie decydowano o ważnych dla Śląska sprawach, zdecydowana większość z nich nad interes swoich wyborców przedkładała interes swojej partii – podkreśla Dominik Kolorz.

Mandat za 3 tys. głosów
W ocenie zwolenników JOW-ów, zmiana ordynacji umożliwiłaby skuteczny start w wyborach parlamentarnych rzeczywistym liderom lokalnych społeczności, osobom znanym i cenionym w swoich miejscowościach, lecz nie związanym z największymi partiami politycznymi. Wprowadzenie w wyborach do Sejmu 460 jednomandatowych okręgów wyborczych wyeliminowałoby również sytuację, w której dzięki wysokiemu wynikowi „jedynek”, do Sejmu wchodzą też kolejni kandydaci z listy, którzy uzyskali bardzo niskie poparcie wyborców. W poprzednich wyborach, w niektórych przypadkach, aby zasiąść w sejmowych ławach wystarczyło zebrać nieco ponad 3 tys. głosów. Rekordzistą pod tym względem był poseł PO Leszek Jastrzębski, którego przy urnach poparło zaledwie 3075 osób, co stanowiło ok. 0,3 proc. głosów oddanych w jego okręgu.

W 2012 roku Walne Zebranie Delegatów Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność przyjęło stanowisko w sprawie poparcia działań na rzecz zmiany polskiego systemu wyborczego i wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu.

Partyjne miliony
Drugie pytanie referendalne brzmi: „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?”. Obecnie partie finansowane są z budżetu z dwóch źródeł: w ramach subwencji oraz dotacji. Dotacja to zwrot za nakłady poniesione na kampanię wyborczą przez partie, które wprowadziły swoich kandydatów do Sejmu, Senatu oraz Parlamentu Europejskiego. Subwencję dostają partie, które w wyborach parlamentarnych przekroczyły próg 3 proc. poparcia oraz koalicje, które pokonały barierę 6 proc. Tylko w ubiegłym roku w ramach subwencji PO dostała ponad 17,7 mln zł a PiS ponad 16 i pół mln.

Ogromne kontrowersje budzi również sposób wydatkowania przez partie polityczne budżetowych pieniędzy. – Sytuacja, w której za pieniądze podatników politycy fundują sobie garnitury i obiady w ekskluzywnych restauracjach, to po prostu patologia. Podobnie jak miliony wydawane przez partię na billboardy i telewizyjne spoty. Można się spierać, jaki system finansowania partii politycznych byłby najlepszy, ale nie ulega wątpliwości, że obecny jest zły i wymaga gruntownego uporządkowania – podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto:materiały PKW

 

Dodaj komentarz