Solidar Śląsko Dąbrow

To kompromitacja Ministerstwa Sprawiedliwości

Przesyłki znalezione w krzakach, wydanie aktu oskarżenia niewłaściwej osobie, odroczone rozprawy –  do sądowniczej Solidarności docierają informacje o problemach z dostarczaniem korespondencji sądowej i prokuratorskiej przez nowego operatora, jakim jest Polska Grupa Pocztowa.

Polska Grupa Pocztowa odpowiedzialna jest za dostarczanie sądowej korespondencji od 1 stycznia. Jesienią PGP wygrała przetarg ogłoszony przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Poczta Polska, czyli dotychczasowy operator, zgłosiła ofertę o ok. 84 mln droższą i odpadła. Dwuletni kontrakt, jaki otrzymała PGP, wart jest ok. 500 mln zł. W tym czasie operator ma dostarczyć ponad 100 mln przesyłek. Ponieważ nie posiada zbyt wielu własnych punktów, by zrealizować zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości, współpracuje z InPostem i Ruchem. W efekcie przesyłki z sądów i prokuratur zamiast do skrzynek pocztowych Polaków trafiają do różnych kiosków, sklepów osiedlowych, agencji finansowych i punktów obsługi klienta. – Ludzie mają problemy z odebraniem tej korespondencji. Skarżą się, że nie potrafią odnaleźć właściwego punktu. Z tego powodu dochodzi już do odraczania rozpraw sądowych – mówi Edyta Odyjas, przewodnicząca Solidarności Pracowników Sądownictwa. Podkreśla, że problem dostrzegają także sędziowie i prokuratorzy. – Sędziowie próbują się zabezpieczać. Proszą na wezwaniu, by adresat telefonicznie poinformował sąd o odebraniu przesyłki. Zdarzają się też takie sytuacje, że urzędnicy sądowi szukają numerów telefonów, dzwonią do osób, do których wysyłane zostały wezwania i pytają je, czy przyjdą na rozprawę – dodaje.

Coraz więcej absurdów
Lista absurdów, do jakich dochodzi przy dostarczaniu korespondencji z sądów i prokuratur, jest coraz dłuższa. Pracownicy punktów, z którymi współpracuje PGP, nie mają obowiązku sprawdzenia dowodu tożsamości osoby odbierającej przesyłkę. Z tego powodu dochodzi do pomyłek. Kilka dni temu media informowały o wydaniu aktu oskarżenia niewłaściwej osobie. – Głośnym echem odbiła się też informacja o mężczyźnie, który w krzakach znalazł przesyłki sądowe i zawiadomił o tym dziennikarzy – przypomina Edyta Odyjas.

Polska Grupa Pocztowa zapewniała, że przesyłki będzie można odebrać w każdej gminie. Tymczasem np. mieszkańcy wioski Kobylnica z województwa pomorskiego korespondencję z sądu mogą odebrać w sklepie w Sławsku oddalonym od Kobylnicy o ok. 40 km lub w leżącej 10 km od Poznania wiosce o tej samej nazwie. Dodatkowo niektóre punkty odbioru przesyłek budzą poważne wątpliwości. – Nowy operator informuje na swojej stronie internetowej, że w Słubicach pocztę można odebrać w dwóch kioskach, a mieszkańcy tego miasta napisali do nas, że jeden z nich jest od kilku lat zamknięty – mówi przewodnicząca sądowniczej Solidarności.

Bez odpowiedzialności za paczki
Okazuje się też, że PGP nie ponosi odpowiedzialności za paczki wysyłane przez sądy. W takich przesyłkach mogą znajdować się np. akta spraw czy dowody rzeczowe, które mogą trafić do niepowołanych osób.  – To jest kompromitacja wymiaru sprawiedliwości. Oszczędności poczynione kosztem bezpieczeństwa korespondencji, a przede wszystkim danych osobowych Polaków, trudno zrozumieć – dodaje Odyjas.

W najbliższych dniach kontrolę wykonywania usług przez Polską Grupę Pocztową przeprowadzi Urząd Komunikacji Elektronicznej. Sprawą zainteresowała się też Najwyższa Izba Kontroli, która sprawdzenie usług świadczonych przez PGP zapowiedziała na ostatni kwartał. 28 stycznia śledztwo w sprawie przetargu na dostarczanie korespondencji sądowej i prokuratorskiej wszczęła krakowska  Prokuratura Okręgowa.

Lęk przed zwolnieniami
Pracownicy Poczty Polskiej o przegranym przez pracodawcę przetargu dowiedzieli się z mediów. – Nie potrafiliśmy w to uwierzyć. Sąd zawsze był klientem bardzo wymagającym. Trzęśliśmy się nad każdą przesyłką. Teraz te listy są mnie ważne, niż wcześniej? – pyta Danuta Dyszy z Solidarności Poczty Polskiej. Podkreśla, że poczta posiada nie tylko odpowiednie warunki do przechowywania tak ważnej korespondencji, ale także system śledzenia przesyłek. – Jesteśmy w stanie ustalić, gdzie list czy paczka w danej chwili się znajdują – dodaje Danuta Dyszy.

Przypomina, że od 2011 roku w Poczcie Polskiej trwa restrukturyzacja zatrudnienia. Pracodawca zapowiedział wówczas, że w ciągu 4 lat z pracy odejdzie ok. 10 tys. osób. Pracownicy korzystają z pakietu dobrowolnych odejść. Do tej pory nie było zwolnień grupowych. – Jeszcze nie wiemy, w jaki sposób ta sytuacja odbije się na pracownikach i czy dojdzie do dodatkowych zwolnień. Nikt jeszcze z nami na ten temat nie rozmawiał. Ludzie są pełni obaw – mówi Danuta Dyszy.

Agnieszka Konieczny

źródło foto:wikipedia.pl/
 

Dodaj komentarz