Szkolnictwo zawodowe trzeba przebudować
Wśród propozycji zespołu ds. rozwoju przemysłu Komisji Krajowej NSZZ Solidarność znalazło się wprowadzenie dualnego systemu kształcenia w szkolnictwie zawodowym. Tylko połączenie wiedzy teoretycznej z praktyczną nauką zawodu może zwiększyć szanse absolwentów na rynku pracy. – Z wielu badań przeprowadzonych przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych wynika, że co drugi absolwent szkoły zawodowej w ciągu roku nie znajduje pracy, ponieważ nie został odpowiednio przygotowany do wykonywania zawodu – mówi prof. Mieczysław Kabaj z IPiSS.
Do tego, że szkolnictwo zawodowe trzeba w Polsce odbudować, nikogo dzisiaj nie trzeba przekonywać. Zespół Komisji Krajowej NSZZ Solidarność proponuje, by zmiana systemu była wzorowana na doświadczeniach niemieckich, gdzie obowiązuje kształcenie dualne polegające na łączeniu nauki teoretycznej w szkole z praktyką u pracodawców. Taki system kształcenia został przyjęty także w innych państwach europejskich m.in. w Szwajcarii, Austrii i Danii. – Uczeń, który w tych krajach kończy szkołę zawodową, jest w pełni przygotowany do podjęcia pracy. Tam przejście ze szkoły do pracodawcy trwa średnio ok. miesiąca. W Polsce jest to okres od 1,5 roku do 2 lat – dodaje prof. Kabaj.
Przestarzałe centra
Jego zdaniem największy problem z praktycznym przygotowaniem do zawodu mają uczniowie techników, którzy w ciągu czterech lat odbywają tylko jedną miesięczną praktykę u pracodawców. Większość czasu przeznaczonego na naukę praktyczną spędzają w szkolnych warsztatach lub centrach kształcenia zawodowego. Takich ośrodków jest w Polsce blisko 160, ale większość z nich dysponuje przestarzałym sprzętem i maszynami. – Żeby te wszystkie urządzenia wymienić, należałoby zainwestować ok. 150 mld zł. Kto jest w stanie wyłożyć tyle pieniędzy? Ani gminy, ani oświata nie mają takich środków – mówi prof. Kabaj. Przyznaje, że zdarzają się technika, które w porozumieniu z pracodawcami kształcą swoich uczniów w systemie dualnym, ale są to raczej wyjątki. W lepszej sytuacji znajdują się uczniowie zasadniczych szkół zawodowych, którzy mają możliwość zdobycia wiedzy praktycznej u pracodawców zrzeszonych w izbach rzemieślniczych. Jednak z tej szansy korzysta tylko dwóch na pięciu uczniów.
Oparte na rzemiośle
Dyrektor Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach Michał Wójcik podkreśla, że w krajach, na których Polska powinna się wzorować zmieniając system szkolnictwa zawodowego, praktyczna nauka zawodu oparta jest przede wszystkim o rzemiosło. – W naszym kraju po kolejnych reformach rzemiosło zaczęło popadać w ruinę. Nie znalazł się ani jeden minister edukacji, który rozumiałby tę kwestię – mówi Michał Wójcik. Zdaniem Beaty Białowąs, wicedyrektor Izby kolejne reformy systemu edukacji doprowadziły do zmniejszenia liczby godzin praktycznej nauki zawodu. – Teraz wszystko zależy od dyrektorów szkół, którzy mają dowolność w kształtowaniu siatki godzin. Oni odpowiadają za program nauczania i decydują o ilości praktyk. Są więc takie szkoły, w których jest więcej praktyk i takie, w których jest ich mniej. To stwarza absolwentom nierówne szanse na rynku pracy. To Ministerstwo Edukacji Narodowej, a nie dyrektorzy szkół powinno decydować o tym, ile uczniowie powinni mieć teorii, a ile praktyki – mówi Beata Białowąs.
System motywujący
W Polsce większość absolwentów gimnazjów wybiera naukę w liceum lub w technikum. W Niemczech lub Austrii te proporcje są odwrócone. Ok. 2/3 uczniów decyduje się na kształcenie zawodowe. Zdaniem prof. Kabaja tam młodzi ludzie dostrzegają ogromne korzyści, jakie daje im zdobycie zawodu. – W czasie, kiedy się uczą i pracują otrzymują kilkaset euro. Są to kwoty, które pozwalają na wynajęcie pokoju i uniezależnienie się od rodziców – mówi prof. Kabaj. Do wyboru ścieżki kształcenia zawodowego młodych Niemców mobilizuje także świadomość, że po skończeniu szkoły nie mają problemu ze znalezieniem pracy oraz fakt, że szkolnictwo zawodowe nie zamyka im drogi do dalszej nauki. Po spełnieniu pewnych warunków mogą kształcić się na uczelniach wyższych. – Wielu ludzi dziwi się, że w krajach, w których jest wysoki poziom życia, młodzi ludzie nie myślą o kształceniu tylko w jednym wymiarze, żeby zdobyć wyższe wykształcenie. Oni chcą wyuczyć się zawodu, który przyniesie im dobre dochody, a potem dalej się kształcić, jeśli mają takie ambicje – mówi prof. Mieczysław Kabaj.
Umowa społeczna
Zdaniem prof. Kabaja wprowadzenie dualnego systemu kształcenia w Polsce wymagałoby porozumienia między resortami edukacji, gospodarki i pracy. – Szefowie tych ministerstw nie czują się odpowiedzialni za szkolnictwo zawodowe. Odbijają je między sobą jak piłeczkę, a tracą na tym uczniowie, którzy mają problemy ze znalezieniem pracy – mówi prof. Kabaj.
Ważnymi partnerami w kształceniu dualnym, podobnie jak w innych krajach UE, powinny być również organizacje związkowe i samorządy oraz pracodawcy. Zdaniem prof. Kabaja zarówno gminom, jak i pracodawcom należy stworzyć możliwość wpływu na programy kształcenia zawodowego. Bodźcem dla pracodawców do zaangażowania się w kształcenie dualne powinny być także ulgi podatkowe. – Żeby polscy pracodawcy mogli konkurować z niemieckimi, to muszą mieć tak świetnych fachowców jak oni. Bez zmiany systemu kształcenia zawodowego będą z nimi przegrywać – mówi.
Agnieszka Konieczny
foto: ir.katowice.pl