Sukces czy kosztowna porażka?


Po zakończeniu COP24 w Katowicach rządzący ogłosili sukces.Jednak do dziś tak naprawdę nie wiadomo, co zawiera dokument końcowy przyjęty na szczycie. Na pewno wiemy tylko jedno: konferencja klimatyczna ONZ w Katowicach była dwutygodniowym festiwalem antywęglowej propagandy, pełnej manipulacji ignorancji i zwykłych kłamstw.
W sobotę 15 grudnia późnym wieczorem strony szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach przyjęły dokument końcowy, tzw. Pakiet Katowicki. Dokument ma być instrukcją realizacji Porozumienia Paryskiego z 2015 roku, którego celem jest ograniczenie globalnego wzrostu temperatury. – W Katowicach zaczyna się historia światowej polityki klimatycznej. Wspólnie wypracowaliśmy ambitne i systemowe reguły tej polityki dla całego świata. To milowy krok nie tylko na mapie porozumień klimatycznych, ale w ogóle dla budowania solidarności i współpracy międzynarodowej – powiedział Michał Kurtyka prezydent COP24 i wiceminister środowiska po przyjęciu Pakietu Katowickiego. – Pakiet Katowicki tworzy reguły światowej polityki klimatycznej na najbliższe lata. To bezdyskusyjny i spektakularny sukces. Świat na tym skorzysta – wtórował swojemu zastępcy szef resortu środowiska Henryk Kowalczyk.
Na czym ów spektakularny sukces dokładnie polega? Co konkretnie zapisano w Pakiecie Katowickim i jaki będzie wpływ tych zapisów na polską gospodarkę? O tym przedstawiciele rządu opinii publicznej nie poinformowali, mimo że od zakończenia szczytu minęło już kilka dni i czasu, aby przygotować kompleksową informację na ten temat było aż nadto.
UE znów będzie prymusem?
Więcej niż o tym, co zostało zapisane w Pakiecie Katowickim, wiemy o tym, czego w nim zabrakło. Oficjalnie potwierdzono, że w dokumencie końcowym COP24 nie została uregulowana realizacja art. 6 Porozumienia Paryskiego. Ten artykuł o kluczowym znaczeniu przewiduje m.in. współpracę państw przy wdrażaniu krajowych zobowiązań klimatycznych tak, by mogły być one bardziej ambitne. Zakłada też wprowadzenie nadzorowanego przez Konwencję Klimatyczną ONZ międzynarodowego mechanizmu rynkowego, który ma służyć promocji zrównoważonego rozwoju i ograniczaniu emisji oraz przyczyniać się do realnego osiągania celów określonych przez poszczególne kraje. – Wbrew pozorom dla Polski to niedobra informacja. W sytuacji, gdy nie osiągnięto porozumienia, można się spodziewać, że Unia Europejska znów stwierdzi, że musi dać przykład całemu światu i maksymalnie zaostrzyć politykę klimatyczną, kosztem europejskiej gospodarki i poziomu życia społeczeństwa – mówi Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Co dostaliśmy za 250 mln?
Nieoficjalne informacje dotyczące treści Pakietu Katowickiego również nie są najlepsze. Organizacja COP24 w Polsce kosztowała budżet 250 mln zł. Za tę ogromną kwotę mieliśmy uzyskać szansę na przedstawienie światu polskich argumentów dotyczących polityki klimatycznej. Jednym z nich była koncepcja rozliczania emisji CO2 przez poszczególne kraje z uwzględnieniem pochłaniania tego gazu przez zasoby przyrodnicze, czyli w szczególności lasy, gleby rolne i torfowiska. Najprawdopodobniej jednak w Pakiecie Katowickim zabrakło precyzyjnego odniesienia się do tej kwestii.
Ładnie brzmiące hasło
Drugą sprawą szczególnie promowaną przez polski rząd przed szczytem i w trakcie obrad, jest tzw. „sprawiedliwa transformacja”. W uproszczeniu polega ona na tym, że miejsca pracy w tradycyjnym przemyśle, energetyce węglowej oraz sektorze wydobywczym miałyby być zastępowane przez miejsca pracy w innych, „zielonych” branżach. Solidarność od początku podchodziła do koncepcji sprawiedliwej transformacji bardzo sceptycznie. – Mieszkańcy Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego mają w żywej pamięci niezwykle trudną i bolesną transformację związaną z likwidacją kopalń na przełomie XX i XXI wieku. Wówczas również zapewniano, że na miejscu likwidowanego przemysłu ciężkiego powstaną nowe przedsiębiorstwa i stabilne, dobrze płatne miejsca pracy. Tak się jednak nie stało, a mapa naszego województwa do dziś jest pełna zdegradowanych obszarów poprzemysłowych, na których w wyniku transformacji powstały jedynie skupiska biedy, bezrobocia i społecznego wykluczenia. W naszej ocenie owa sprawiedliwa transformacja będąca elementem dekarbonizacji gospodarki przyniesie podobne skutki, których rozmiary będą jednak nieporównywalnie większe – czytamy w liście skierowanym przed COP24 do premiera Mateusza Morawieckiego przez Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, obawy Solidarności zostały potwierdzone. W Pakiecie Katowickim jako lekarstwo na gospodarcze i społeczne skutki dekarbonizacji gospodarki wskazano właśnie sprawiedliwą transformację. Dokument nie zawiera jednak opisu ani jednego konkretnego działania, ani też choćby zarysu źródeł finansowania tej koncepcji. Innymi słowy, „sprawiedliwa transformacja” jest jedynie ładnie brzmiącym hasłem, zupełnie pozbawionym realnej treści.
Na razie trudno dostrzec pozytywne skutki COP24 dla Polski. O wiele bardziej realne są straty wizerunkowe, jakie ponieśliśmy zarówno jako kraj, jak i jako region w wyniku towarzyszącego szczytowi festiwalu antywęglowej propagandy, dla której byliśmy bardzo wygodnym chłopcem do bicia. Propagandy pełnej manipulacji i przekłamań, powtarzanych niestety również w polskich mediach. Zarówno tych prywatnych, jak i publicznych.
Łukasz Karczmarzyk
źródło foto: cop24.gov.pl