Stres w pracy zabija
Co trzeci z nas cierpi z powodu stresu w pracy. Pod tym względem należymy do najbardziej zestresowanych narodów w Europie. Do poradni psychologicznych zgłasza się coraz więcej młodych pracowników. Chroniczny stres prowadzi do nerwic, depresji, chorób układu krążenia i zawałów serca. Według statystyk Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy na stres spowodowany pracą narzeka 35 proc. polskich pracowników. To znacznie więcej niż średnia unijna, która kształtuje się na poziomie 22 proc. Dolegliwości związane z czynnikami stresogennymi są w krajach europejskich drugą przyczyną powstawania chorób związanych z pracą zawodową.
Przyczyn stresu w pracy jest bardzo wiele i często są one bardzo zindywidualizowane. – To, co dla jednego człowieka jest czynnikiem stresogennym, niekoniecznie działa podobnie na kogoś innego. Z badań wynika, że najczęściej przyczyny stresu wynikają z czynnika ludzkiego. Czyli np. stresuje nas nasz szef, przełożony czy relacje ze współpracownikami – mówi doktor Mateusz Warchał z Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Bardzo częstą przyczyną stresu związanego z pracą jest brak stabilizacji zawodowej. Na brak poczucia bezpieczeństwa w szczególności skarżą się pracownicy zatrudnieni na podstawie czasowych umów o pracę oraz różnego rodzaju kontraktów cywilnoprawnych. – Gdyby przeprowadzić badania w zakładach pracy, podejrzewam, że pracownicy jako główną przyczynę stresu wskazaliby po prostu obawy o swoją przyszłość. Poczucie bezpieczeństwa jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb, jego brak jest bardzo poważnym czynnikiem stresogennym – podkreśla dr Warchał.
Liczy się tylko wynik
Inną przyczynę wskazuje Michał Galbarczyk, psycholog z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach. – Z moich doświadczeń i rozmów, zarówno z pracownikami, jak i pracodawcami, wynika, że stres bardzo często spowodowany jest ogromną presją na wyniki oraz konkurencją, która wciąż narasta. W czasach kryzysu często nie inwestuje się w ludzi, nie powiększa się zespołu pracowników, próbując uzyskiwać coraz lepsze wyniki za pomocą tych pracowników, którzy już są zatrudnieni. Kiedy obowiązków jest zbyt dużo, a do tego praca staje się zbyt trudna, za bardzo złożona, pracownik zaczyna dostrzegać, że nie jest w stanie sprostać stawianym przed nim wymaganiom. Takie sytuacje mogą doprowadzić do poważnych napięć i przeciążeń w miejscu pracy. Kiedy czynniki stresogenne występują trwale, stres staje się chroniczny, co w dłuższej perspektywie może doprowadzić do poważnych zaburzeń i schorzeń.
Magda (imię zmienione na prośbę rozmówcy) pracowała jako doradca klienta w dużym call center. – Liczyła się tylko sprzedaż. Nad naszymi boksami wisiał ekran, na którym stale wyświetlano ranking pracowników – kto ile w danym dniu sprzedał. Często urządzano konkursy, które oficjalnie miały na celu integrację pracowników, a tak naprawdę chodziło tylko o wywarcie dodatkowej presji. Np. osoba, która do określonej godziny niczego nie sprzedała, musiała wstać i zaśpiewać piosenkę przy wszystkich. Jeżeli w danym dniu komuś poszło gorzej, następnego ranka czekała go tzw. „rozmowa motywacyjna” z team leaderem. Na naszą pensję składała się bardzo niska podstawa oraz prowizja ze sprzedaży. Jak ktoś nie wyrobił normy, to brakowało mu do pierwszego – opowiada Magda. Po dwóch latach nie wytrzymała i złożyła wymówienie. – Zaczęłam budzić się w nocy, codziennie rano przed wyjściem do pracy bolał mnie brzuch. Byłam cały czas poddenerwowana, nawet w domu. Prawie co miesiąc brałam kilka dni L4, bo organizm po prostu odmawiał posłuszeństwa. Uznałam, że już dłużej tego nie wytrzymam – mówi Magda.
Stresu nie wolno lekceważyć
Problemy emocjonalne i zaburzenia nerwowe niestety w dalszym ciągu są w naszym kraju tematem tabu. Często bagatelizujemy stres, choć jak przekonuje Michał Galbarczyk przewlekłe sytuacje stresowe mogą mieć poważne konsekwencje. – Kiedy ani pracownik, ani jego przełożeni nie są w stanie zidentyfikować i wyeliminować czynników stresogennych w dłuższej perspektywie pracownik zaczyna odczuwać problemy z koncentracją, zaburzenia pamięci, niepokój, podejrzliwość czy drażliwość. Następny etap to dolegliwości fizyczne: bóle mięśni, głowy czy brzucha. Kiedy te objawy utrzymują się przez dłuższy czas, dochodzi do ogólnego obniżenia odporności organizmu. Jeżeli dalej nic się z tym nie robi, grozi nam wypalenie zawodowe, choroby układu krążenia, zawał serca, depresja – wylicza ekspert OIP.
Jak przekonuje Mateusz Warchał w Polsce, temat stresu powodowanego pracą traktowany jest często jako sprawa drugorzędna. – Od 2004 roku w Europie istnieje dyrektywa ramowa dotycząca stresu w pracy. W 2008 roku organizacje pracodawców i partnerzy społeczni podpisali wspólne porozumienie o przeciwdziałaniu stresowi związanemu z pracą. Mamy rok 2012 i do tej pory w tej kwestii nie zrobiono kompletnie nic – mówi doktor Warchał. – Jesteśmy jednym z niewielu krajów w Europie, gdzie tak naprawdę nie funkcjonują żadne prawne regulacje antystresowe. Np. nasi południowi sąsiedzi Czesi mają kilka takich regulacji dotyczących monitorowania, przeciwdziałania i zwalczania stresu. Polscy politycy traktują tę kwestię po macoszemu – dodaje Warchał.
Łukasz Karczmarzyk