Solidar Śląsko Dąbrow

Strajki w Polsce Zachód przyjął z dystansem

Chociaż strajki w Polsce dawały zachodnim politykom nadzieję na osłabienie bloku wschodniego, nie zdecydowali się na oficjalne, jednoznaczne poparcie protestujących robotników. W reakcjach przywódców państw Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych przeważały obawy.
 
Wydarzenia Sierpnia 1980 roku, przede wszystkim strajk w Stoczni Gdańskiej, podpisanie Porozumień Sierpniowych i powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” śledzili przedstawiciele blisko 200 zachodnich redakcji. Informacje o tym, co dzieje się w Polsce wzbudziły ogromne zainteresowanie na świecie i były szeroko komentowane. Jednak podejście zachodnich polityków do protestów polskich robotników było powściągliwe. – W Europie Zachodniej wahano się między nadzieją, a obawą. Protesty i powstanie „S” dawały państwom zachodnim nadzieję na osłabienie władz komunistycznych w Polsce, a tym samym całego bloku wschodniego. Jednocześnie obawiano się siłowego rozwiązania, tak jak to miało miejsce w 1956 roku na Węgrzech, czy w 1968 roku w Czechosłowacji – mówi Patryk Pleskot, prof. nadzwyczajny w Małopolskiej Uczelni Państwowej w Oświęcimiu. Jak podkreśla, te umiarkowane postawy znalazły swoje odzwierciedlenie w notach dyplomatycznych zachodnich polityków. Wskazywano w nich, że Polacy swoje problemy muszą rozwiązać we własnym zakresie. – Od sierpnia 1980 roku do grudnia 1981 roku oficjalną wykładnią zachodniej dyplomacji było niemieszanie się w sprawy polskie – dodaje historyk. 
 
W Republice Federalnej Niemiec strajki w Polsce odebrano jako zagrożenie dla stosunków niemiecko-niemieckich i prowadzonej polityki zmiękczania komunizmu. – Dla Niemiec Zachodnich „Solidarność” była drugorzędna. Na pierwszym miejscu znajdowały się relacje z NRD – zaznacza prof. Pleskot. Na bunt polskich robotników sceptycznie zareagowały też rządy Francji i Wielkiej Brytanii. Premier Margaret Thatcher nie wyraziła zgody na zwołanie sesji parlamentu brytyjskiego poświęconej sytuacji w Polsce.Nieoficjalnie w liście skierowanym do przywódców Wielkiej Brytanii, RFN i Francji żądania polskich robotników poparł prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter. Zaproponował również przyjęcie jednolitego stanowiska, na wypadek sowieckiej interwencji w Polsce. Jednak takiego zdecydowanego tonu zabrakło w jego oficjalnych stanowiskach. W USA trwała kampania prezydencka, urzędujacy prezydent rywalizował z Ronaldem Reaganem. – Oni mieli na celu głównie swoje kampanie i o protestach polskich robotników wypowiadali się ogólnikowo – mówi prof. Pleskot.
 
Wydarzenia Sierpnia 1980 roku zaniepokoiły biznesmenów eksportujących swoje towary do Polski. W ich imieniu zachodnie banki zażądały od Banku Handlowego gwarancji spłat zobowiązań, proponując w zamian prowizję. Zainteresowaniem przestały się cieszyć także weksle polskich firm zajmujących się handlem zagranicznym. Z drugiej strony polityka finansowo-kredytowa stała się istotnym elementem, którym Zachód mógł wesprzeć demokratyzację w Polsce. – Polska mierzyła się z ogromnym zadłużeniem, także w bankach zachodnich. Kwestie uzyskania nowych kredytów, renegocjacje spłat dotychczasowych długów i pomoc materialna były ważnym elementem PRL-owskiej dyplomacji w okresie tzw. karnawału „Solidarności”. Polskie władze liczyły się z tym, że jeśli dojdzie do siłowego rozprawienia się z „S”, to ta pomoc zostanie wstrzymana. To był element gry politycznej, może nawet silniejszy niż oficjalne komunikaty – mówi historyk. 
 
W przeciwieństwie do polityków na sierpniowe wydarzenia pozytywnie zareagowały zachodnie centrale związkowe, od lewicowych po chrześcijańskie. – Postulaty polskich robotników były uniwersalne, każdy mógł znaleźć w nich coś dla siebie. Związki chrześcijańskie, chadeckie dostrzegały silny katolicyzm polskich robotników i fakt, że protestują przeciwko państwu komunistycznemu. Natomiast związki lewicowe utożsamiały się z postulatami płacowymi i socjalnymi, bo w swoich krajach walczyły o to samo. To pokazuje uniwersalność fenomenu, jakim była „Solidarność” – podkreśla prof. Patryk Pleskot.
 
Agnieszka Konieczny
źródło foto: IPN
 
 

Dodaj komentarz