Solidar Śląsko Dąbrow

Strach dorosnąć

Generalnie rzecz ujmując, starzenie to nic przyjemnego. Dlaczego tak jest, tłumaczyć chyba nie muszę. A jeżeli muszę, to wybacz drogi Czytelniku, ale jesteś szczeniak i nie ma sensu ci wyjaśniać, bo i tak nie zrozumiesz. Najgorszy jest moment, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie się zaczęło i teraz będzie już tylko z górki. Po czym poznać, kiedy to następuje? Symptomy są przeróżne. Wymienię tylko kilka. Jeżeli użyłeś kiedykolwiek sformułowania „za moich czasów”, jeżeli jadąc tramwajem, nie rozumiesz, o czym rozmawiają gówniarze z tornistrami na plecach to znaczy, że już niedługo włosy przestaną ci rosnąć na głowie, a zaczną w uszach. Natomiast te na głowie wypadną lub posiwieją. 

Granicę między końcem dojrzewania, a początkiem starzenia można zidentyfikować również w inny, bardzo prosty sposób. Leży ona tam, gdzie człowiek przestaje chcieć być starszy i zaczyna marzyć o tym, aby odjąć sobie kilka zim oraz pozostałych pór roku przy okazji też. I tak pół biedy, jeśli zacząłeś się starzeć w miarę normalnych czasach. Tzn. skończyłeś szkołę, znalazłeś robotę, wyprowadziłeś się od rodziców. Z trudem, bo z trudem, ale w końcu zacząłeś żyć na własny rachunek. Kiedyś oczywistość, dzisiaj coraz rzadszy luksus. Nie chodzi już nawet o głodowe zarobki, bezwartościowe dyplomy wyższych uczelni czy umowy śmieciowe. To oczywista oczywistość, jak powiedziałby klasyk. Fantazja pracodawców w Polsce zabrnęła już znacznie dalej. 

Dyrektor Sądu Apelacyjnego w Szczecinie ogłosił „przetarg” na pracowników biurowych. Kryterium bardzo proste: kto zaproponuje najniższą stawkę wynagrodzenia, ten dostanie robotę. Zgłosiło się 40 chętnych. Więcej przykładów? Proszę uprzejmie. Dyrektor Sądu Okręgowego w Opolu ogłosił konkurs na stanowisko pełniącego obowiązki stażysty. Z kolei kierownictwo Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie wymyśliło, że aby móc ubiegać się o posadę kasjera sprzedającego bilety na autobus, trzeba podpisać weksel na 130 tys. zł, mieć zgodę współmałżonka i dwóch żyrantów. 

Jaki tego efekt? Kilka dni temu pewien 24-latek z Białegostoku wystawił samego siebie na aukcję w internecie. W ogłoszeniu napisał, że wcześniej rozesłał setki maili, wysłał pracodawcom dziesiątki CV, bez żadnego skutku. Wszędzie słyszał, że nie ma doświadczenia, że jest „martwy okres” i nowych pracowników nikt nie potrzebuje. Na końcu chłopak pisze, że podejmie każdą pracę, bo jeżeli szybko jej nie znajdzie, będzie musiał wyjechać za granicę, a chce zostać u siebie, w swoim mieście, w swoim kraju. Cena wywoławcza 1 zł. 

Gdy chodziłem do szkoły, nie mogłem doczekać się, aż będę duży. Dzisiaj na myśl o dorosłości, umierałbym ze strachu. 

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz