Solidar Śląsko Dąbrow

Sprawa listopada

Listopad to dla Polaków niebezpieczna pora? – pytał w „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego Wielki Książę agenta carskiego Makrota. – (..)Tak. Teraz jest listopad, więc baczne mam słuchy. Jest to pora, gdy idą między żywych duchy i razem się bratają – odpowiadał agent. Wyrwane z kontekstu pierwsze zdanie, w dodatku bez znaku zapytania, było tytułem, tematem, refrenem, osią czy osnową niezliczonych felietonów. Idę w banał, ale z premedytacją.

Gdy słyszymy listopad, mówimy Święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, no i jeszcze powstanie listopadowe. Ale bez pamięci o zmarłych i o świętych pewnie żadnego powstania by nie było. Bo i po co powstawać, jeśli sobie tym powstawaniem można tylko standard życia pogorszyć. Życie to kompromis, życie to kolaboracja z bakteriami, z sąsiadami, z przełożonymi, z władzą, z kasiastymi. Ale grupa podchorążych tego nie rozumiała. Młodzi byli. Powstali. Grupę starych, mądrzejszych wciągnęli. Przegrali? Powstanie listopadowe tak. Ale Święta Wszystkich Świętych, Dnia Zadusznego i pamięci nie przegrali.

Warto było? Głupie pytanie. Kto zaprzątałby sobie takimi sprawami głowę? Święta idą, już za pasem. Już 2 listopada znicze i dynie z wyrżniętym kozikiem uśmiechem stomatologa-amatora ustąpiły miejsca czekoladowym Mikołajom i reniferom. Dajmy się nabrać. Gotówką, kartą, na raty, na kredyt, za chwilówkę. Kto wie, co będzie za rok? Listopadowa refleksja to znaczy chyba, że coś z reflektorami nie tak. Refleksja to oślepiające światła samochodu z przeciwka. Bo zmrok zapadł, zanim sznur samochodów sprzed biurowców rozwinął się na obwodnicy.

Ale do rzeczy. Urodziłem się w listopadzie, precyzując jak bohater „Rejsu” – w połowie listopada – w dodatku w Polsce, w tym kraju. – To musi być dopiero trauma – powiedziałby niejeden i od razu włożył do przegródki z odpowiednim napisem. Spieszę wyjaśnić, że listopad to nie trauma, to miesiąc, w którym Polska po wielu latach odzyskała niepodległość. To było 11 listopada 1918 roku.

Uniosłem się? Przesadzam? W zanadrzu mam inne powody, dla których urodzeni w innych miesiącach mogą żałować, że nie obchodzą urodzin w listopadzie. I nie chodzi o to, że Józef Kula czy Dominik Kolorz urodzili się w listopadzie. W tym miesiącu urodzili się też Maria Skłodowska-Curie, Ignacy Jan Paderewski i Bruce Lee ps. Brusli. Trudno dziś nazwać ich celebrytami? No dobra. November, czyli listopad, to miesiąc urodzenia Meg Ryan, Demi Moore, Jodie Foster, Leonardo DiCaprio i (tak, tak) Edyty Górniak (polski akcent listopadowy w świecie „szołbiznesu”, w dodatku mieszkający w Polsce). Dla widzów innych kanałów tematycznych dodaję też informację, że w listopadzie Alfred Nobel ustanowił swoją nagrodę, a Aneta Kręglicka została Miss World.

Jeszcze? W związku z tym, że listopad jest jednak miesiącem, który sprzyja refleksji, to przypomnę, że właśnie w listopadzie powstała Unia Europejska, a Walt Disney pokazał pierwszy film z Myszką Miki. To prawda, którą możemy sobie oglądać całą dobę.

Jeden z Drugą:)


Dodaj komentarz