Solidar Śląsko Dąbrow

Spór zbiorowy w dąbrowskiej Magnie

Podniesienie stawek godzinowych o 3 zł brutto i podwyższenie miesięcznych wynagrodzeń pracowników administracji o 500 zł brutto – to najważniejsze postulaty przedstawione pracodawcy przez organizacje związkowe działające w spółce Magna Automotive (Poland) w Dąbrowie Górniczej.

Swoje roszczenia związkowcy przekazali przedstawicielom dyrekcji 5 listopada w trybie sporu zbiorowego. – Przedstawiliśmy postulaty, które są w pełni uzasadnione, biorąc pod uwagę inflację. Nasze zarobki są „zjadane” przez rosnące ceny podstawowych produktów żywnościowych i mediów – mówi Andrzej Sobolewski, przewodniczący „Solidarności” w spółce.

15 listopada doszło do rozmów między stroną związkową i przedstawicielami dyrekcji, ale zakończyły się one fiaskiem. – Pracodawca złożył wyższą propozycjęniż podczas wcześniejszych spotkań, ale zaznaczył, że ta „oferta” jest ważna tylko podczas tego spotkania i albo się na nią zgodzimy, albo się z niej wycofa. W naszym odczuciu posunął się do formy nacisku, czy też chciał wywrzeć presję na stronę społeczną, na co nie mogliśmy się zgodzić. To w dalszym ciągu było zbyt mało w stosunku do oczekiwań pracowników – dodaje przewodniczący zakładowej „S”.

Jak zaznacza Sobolewski, podejście pracodawcy do negocjacji płacowych budzi sprzeciw strony związkowej. – Z taką arogancją ze strony pracodawcy jeszcze się nie spotkaliśmy. Podczas jednego z wcześniejszych spotkań zaproponował podniesienie stawek godzinowych wszystkich pracowników o 50 groszy brutto. Gdy powiedzieliśmy, że to mniej więcej tyle, ile kosztuje 10 kostek masła, stwierdził, iż masło w Bielsku jest tańsze, tak jakby sugerował, że tam mamy jeździć. To tylko jeden z wielu przykładów ironii, lekceważenia pracowników i związkowców. Dialog społeczny od ponad roku jest bardzo trudny – mówi Andrzej Sobolewski. W ocenie związkowców, problemem jest również brak sprawnej komunikacji między pracodawcą i pracownikami, co prowadzi do wielu nieporozumień i frustracji.

Przewodniczący zakładowej „S” , podkreśla, że coraz więcej osób nie widzi dla siebie perspektyw w firmie i szuka innej pracy. – Zwalniają się zarówno pracownicy produkcyjni, jak i administracyjni. Tylko w ciągu ostatniego roku z administracji odeszło ok. 40 osób, ale pracodawca nie widzi w tym żadnego problemu – podkreśla przewodniczący zakładowej „S”.

Spółka działa w branży motoryzacyjnej, zatrudnia ponad 500 osób. Zdecydowana większość z nich pracuje w systemie godzinowym. Są to m.in. pracownicy produkcyjni, utrzymania ruchu i magazynu.

aga
źródło foto: pixabay.com/CC0