Solidar Śląsko Dąbrow

Solidarność pracowników, Solidarność obywateli

Śląsko-dąbrowska Solidarność przez ostatnie cztery laty była motorem napędowym działań całego związku. Wiele najważniejszych inicjatyw związku w ostatnich latach rodziło się tu w regionie. Czy w kadencji 2014-2018 też tak będzie?
– Śląsko-dąbrowska Solidarność to jest sól całego związku. I to się nie zmieni. Ale oczywiście otwarta jest kwestia proporcji zaangażowania. Czy dalej i jeszcze mocniej angażować się w działania o charakterze ogólnokrajowym, czy też bardziej skupić się na działaniach o charakterze regionalnym. Myślę, że w kadencji 2014-018 śląsko-dąbrowska Solidarność powinna jeszcze większy nacisk położyć na działania dotyczące bezpośrednio naszego regionu. Chodzi przed wszystkim o odbudowę przemysłu, potencjału naukowego, szkolnictwa zawodowego, naprawę systemu służby zdrowia, o realizację innowacyjnych projektów społeczno-gospodarczych, odbudowę rynku pracy i tworzenie nowych miejsc pracy. Śląsk i Zagłębie wyraźnie potrzebują nowego impulsu w tych obszarach. I marzy mi się stworzenie nowego Kontraktu Regionalnego dla Województwa Śląskiego, wzorując się niejako na ideach, jakie przyświecały inicjatorom Kontraktu Regionalnego dla Województwa Katowickiego w latach lat 90-tych ubiegłego wieku. Mówiąc krótko, nasze województwo powinno otrzymać specjalny zbiór instrumentów prawnych i ekonomicznych, które pozwolą odbudować potencjał przemysłowo-gospodarczy, potencjał rozwojowy całego regionu.

Pewnych inicjatyw i pomysłów nie da się jednak przeprowadzić tylko na poziomie regionu. Potrzebne są działania na poziomie ogólnokrajowym. Potrzebne są decyzje władz państwowych, rządu i parlamentu…
– Tak, to oczywiste. Niemniej impuls do takich działań może wyjść z poziomu regionalnego. I właśnie z naszego regionu wyjdzie wkrótce projekt znaczącego obniżenia obciążeń podatkowych polskich pracowników i polskich przedsiębiorstw. Solidarność wspólnie z przedsiębiorcami przygotowuje taką próbę doprowadzenia do zmiany systemu podatkowego w Polsce. Obniżenie podatku dochodowego pracowników, a zarazem zmniejszenie obciążeń fiskalnych przedsiębiorstw tak, aby tworzyły nowe miejsca pracy. Wszyscy by na tym zyskali, wzrosłoby zarobki pracowników i poczucie stabilizacji na rynku pracy, przedsiębiorcy uzyskaliby znaczącą poprawę warunków działalności i rozwoju.

Nie obawiasz się, że w związku z tym pomysłem zostaniesz okrzyknięty liberałem?
– Obniżanie podatków to nie jest hasło wyłącznie liberałów. Liberałowie raczej kładą nacisk na to, aby najbogatszy płacił tyle samo podatku co najbiedniejszy, a w praktyce wygląda to tak, że najbogatszy nic nie płaci, bo stać go na ucieczkę do raju podatkowego, a obciążenia spadają na barki biedniejszej większości. Im prostsze podatki i odpowiednio niskie stawki, tym większe konsumpcja wewnętrzna, tym więcej przychodów państwa i więcej szans na sprawiedliwie urządzanie naszego kraju. I w takim kierunku powinniśmy iść, nie zapominając o ograniczeniu stosowania umów śmieciowych, o płacy minimalnej, o kwestii emerytur, o obowiązkach socjalnych państwa, o solidaryźmie społecznym, o likwidacji nieprzyzwoitej dysproporcji dochodów pomiędzy najbiedniejszymi, a najbogatszymi obywatelami naszego kraju.

W 2015 roku czekają nas w Polsce wybory parlamentarne. Jaką postawę powinna przyjąć podczas tych wyborów Solidarność?
– Zawsze ze sporym dystansem odnosiłem się do polityków i partii politycznych. Jednak przez te trzy lata kierowania śląsko-dąbrowską Solidarnością wielokrotnie doświadczałem tego, że istnieje w naszym kraju bariera, który uniemożliwia realizację postulatów społecznych przy pomocy tradycyjnych działań obywatelskich. Żyjemy w kraju, w którym, jeśli nie ma się przełożenia politycznego w tym okrągłym budynku, w którym w formie ustaw i aktów prawnych decyduje się o tym, jak ma wyglądać życie przeciętnego obywatela, jego warunki pracy, o tym, jak funkcjonują przedsiębiorstwa, to nawet wielkie protesty społeczne nie przynoszą pożądanych skutków.

Ten budynek już raz został zablokowany. Może za drugim razem trzeba go zdobyć?
– Jest taki projekt, ale nie chodzi o oblężenie i zdobycie gmachu parlamentu w sensie militarnym. Skoro kontrola społeczna rządzących prowadzona z ulicy nie przynosi skutków, trzeba wejść do środka. Kilka miesięcy temu śląsko-dąbrowska Solidarność podpisała porozumienie o partnerstwie z organizacją polskich przedsiębiorców niezależną od mainstreamowych organizacji pracodawców typu Lewiatan, BCC czy Pracodawcy RP. Oprócz gospodarczych elementów tego porozumienia związanych z dążeniem do zmiany systemu podatkowego oraz warunków pracy i płacy pracowników, ten dokument otwiera nam również drogę do wspólnych działań na rzecz wprowadzenia własnej obywatelskiej reprezentacji do Senatu. Porozumienie ma charakter otwarty. Przystąpiły już do niego kolejne struktury branżowe i regionalne związku. Liczę, że ta reprezentacja poszerzy się o cały związek oraz inne niepolityczne stowarzyszenia i organizacje społeczne, i w 2015 roku uda nam się wprowadzić do Senatu ludzi, którzy obejmą obywatelską kontrolę nad poczynaniami posłów i senatorów, którzy zazwyczaj zapominają, że wybrali ich obywatele i dbają wyłącznie o interesy swoich partii.

W powszechnej opinii Senat nic nie może…
– I to jest błędny pogląd. Z poziomu Senatu można skutecznie kontrolować Sejm, blokować niekorzystne dla społeczeństwa pomysły posłów ugrupowań rządzących. Co więcej, można też forsować własne pomysły ustawodawcze, realizować obywatelskie projekty odrzucone przez obecną władzę.

Najpierw jednak trzeba przekonać wyborców do głosowania.
– Wybory do europarlamentu jasno wskazują, że wielu ludzi, szczególnie młodych, szuka nowej jakości. I myślę, że my, jako Solidarność, przy współpracy z przedsiębiorcami i niepolitycznymi stowarzyszeniami moglibyśmy tę nową jakość stworzyć. Ci młodzi ludzie, którzy poszli teraz do wyborów, aby zagłosować przeciwko establishmentowi i oddali swój głos na rzekomo antyestablishmentowego Korwin-Mikkego, już wkrótce będą nim zniechęceni. Pójście z nami powinno być ich naturalnym wyborem. Również spora część tych, którzy do wyborów nie poszli, tłumacząc, że nie ma na kogo głosować, może dostrzec szansę na autentyczne współuczestnictwo w urządzaniu swojego kraju poprzez poparcie ugrupowania naprawdę obywatelskiego.

I znów rozlegną się głosy, że Solidarność miesza się do polityki…
– Nie ma się co oszukiwać. Od polityki nie uciekniemy. Nie ma alternatywy. Z przykrością stwierdzam, że Polacy żyją w letargu obywatelskim. Nie widać szans na to, żeby zrobić w Polsce bezkrwawy Majdan, dzięki któremu obywatele odzyskaliby wpływ na władzę. Dlatego musimy szukać drogi politycznej, aby realizować najważniejsze postulaty społeczne i gospodarcze Polaków. Droga polityczna jest też niezbędna, aby uzdrowić system związkowy w Polsce. Potrzebna jest zmiana ustawy o związkach zawodowych, wprowadzenie zasady reprezentatywności. Być może trzeba wprowadzić też takie rozwiązanie, że jeśli związek coś negocjuje i załatwia, to robi to dla swoich swoich członków, a nie dla wszystkich bez względu na to, czy są członkami związku i płacą składki, czy też nie. I koniecznie trzeba wzmocnić ochronę pracowników angażujących się w działalność związkową. Pracodawca, który niezgodnie z prawem zwalnia działacza związkowego, powinien za to przestępstwo ponosić dotkliwe konsekwencje karne i finansowe.

Ustawa o związkach zawodowych to jedna sprawa. Drugą nie mniej istotną kwestią dla przyszłości związku jest dostosowanie statutu organizacji do współczesnej rzeczywistości. Jedynym ze sztandarowych postulatów śląsko-dąbrowskiej Solidarności w mijającej kadencji była reforma wewnętrzna związku, zmiany statutowe. To się nie udało…
– Nie udało się i w mojej ocenie kadencja 2014-2018 to już naprawdę ostatni dzwonek, ostatnia szansa, aby tę reformę przeprowadzić. Ktoś, kto nie widzi potrzeby tej reformy, albo próbuje ją zablokować, działa na szkodę związku. Ja i zdecydowana większość działaczy z Regionu Ślasko-Dąbrowskiego wyraźnie widzimy potrzebę zmiany statutu NSZZ Solidarność od kwestii kadencyjności władz struktur branżowych, regionalnych i krajowych rozpoczynając, a kończąc na kwestii najważniejszej chyba dla wszystkich zakładowych organizacji związkowych, czyli obniżenia składek tak, aby więcej pieniędzy zostawało w organizacjach zakładowych. Tych zmian, które zaproponowała śląsko-dąbrowska Solidarność jest oczywiście dużo więcej i są to zmiany niezbędne, aby związek przetrwał. Smuci mnie fakt, że są nadal w szeregach NSZZ Solidarność tacy, którzy tego nie rozumieją.

Z Dominikiem Kolorzem, przewodniczącym Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność rozmawiał Grzegorz Podżorny

 

Dodaj komentarz