Solidar Śląsko Dąbrow

Skutki polityki UE: uzależnienie od Rosji i kryzys energetyczny każdej zimy

Zielona transformacja Unii Europejskiej nie ma żadnego sensu – wskazują analitycy banku inwestycyjnego Saxo Bank. Europa zmierza do coraz większego uzależnienia od rosyjskiego gazu, a obecny kryzys energetyczny, drożyzna i przerwy w dostawach prądu będą powtarzać się każdej zimy.

„Jesteśmy w trakcie globalnego kryzysu energetycznego napędzanego przez zieloną agendę. Czy nadszedł czas, aby oprzeć naszą przyszłość energetyczną na rzeczywistości, a nie na fantazji?” – takim podtytułem analitycy Saxo Bank opatrzyli materiał wideo towarzyszący publikacji prognozy gospodarczej na pierwszy kwartał 2022 roku.

W samym materiale Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Bank, krok po kroku uzasadnia, dlaczego „zielona transformacja” Unii Europejskiej jest, jak to określa: „niemądra” i „całkowicie pozbawiona sensu”.

Ceny rosną, emisje też
W jego ocenie polityka energetyczno-klimatyczna UE nie spełniła żadnego ze swoich trzech głównych założeń. Nie ograniczyła zużycia energii, nie doprowadziła do spadku jej ceny i nie spowodowała zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Przeciwnie, emisje są coraz większe, a ceny energii rosną w niespotykanym dotąd tempie.

To właśnie wysokie ceny energii wynikające z błędnej polityki UE są w ocenie analityka Saxo Bank głównym powodem inflacji szalejącej w całej Europie – Należy się spodziewać, że składnik energetyczny inflacji zmniejszy się od marca – kwietnia, przy lepszych warunkach pogodowych. Ale jej poziom pozostanie w tym roku nadal wysoki w strefie euro, a ryzyko nowego kryzysu energetycznego następnej zimy jest bardzo duże – podkreśla Christopher Dembik.

OZE nie mają sensu
Jako największy błąd unijnej polityki energetycznej ekspert wskazuje oparcie jej na niestabilnych odnawialnych źródłach energii, które nie są w stanie zapewnić stałych dostaw energii dla europejskiej gospodarki. W efekcie UE jest obecnie znacznie bardziej uzależniona od paliw kopalnych, a ściślej rzecz ujmując od gazu ziemnego, niż jeszcze kilka lat temu. Choć celem unijnej polityki miało być właśnie wyeliminowanie tych paliw. – Gaz ziemny jest zdecydowanym zwycięzcą zielonej transformacji UE. To nie ma żadnego sensu – zaznacza Dembik.

Europa będzie politycznym karłem
Rosnąca zależność od gazu ziemnego ma wpływ nie tylko na ceny energii, ale również na sytuację geopolityczną Unii Europejskiej. Innymi słowy, wraz z rosnącym udziałem gazu w produkcji energii w Europie, rośnie uzależnienie Wspólnoty od Rosji. – UE jest już strukturalnie zależna od Rosji w zakresie dostaw energii. Obecnie importuje prawie 40 proc. gazu ziemnego z tego kraju. Sytuacja jeszcze się pogorszy, gdy Norwegia, drugi co do wielkości dostawca w UE, osiągnie szczyt wydobycia gazu pod koniec dekady. Należy się spodziewać, że Europa pozostanie politycznym karłem na arenie światowej z niewielkimi wpływami poza jej granicami – wskazuje dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Bank.

Choć analiza Saxo Bank dotyczy Unii Europejskiej jako całości, ze szczególnym uwzględnieniem strefy euro, płynie z niej bardzo ważna lekcja dla naszego kraju. Saxo Bank jest prawdopodobnie pierwszą dużą instytucją finansową, która miała odwagę otwarcie powiedzieć, że pakowanie setek miliardów euro w wiatraki i fotowoltaikę jest nonsensem. Dotychczas każdego, kto ośmielił się krytykować unijną „zieloną rewolucję”, z miejsca okrzykiwano oszołomem i wykluczano go z debaty publicznej. W przypadku potężnego banku inwestycyjnego ta sztuka raczej się nie uda.

Uczyć się na cudzych błędach
Polska pod względem rozwoju OZE jest daleko w tyle za państwami zachodniej Europy. W świetle analizy Saxo Bank to „opóźnienie” naszego kraju jest jednak raczej atutem niż przeszkodą. Wystarczy sięgnąć po pierwszy z brzegu przykład. Wiosną ubiegłego roku rząd ogłosił wielki program budowy farm wiatrowych na Bałtyku. Jego koszt szacowano wówczas na 130 mld zł i już wówczas były to bardzo optymistyczne szacunki. Skoro dziś już jasne jest, że OZE zamiast taniej energii, generują drożyznę i ryzyko powtarzających się każdej zimy kryzysów energetycznych, może warto owe 130 mld zł przeznaczyć na coś bardziej rozsądnego? Np. na nowoczesne technologie węglowe, które pozwolą nam w sposób przyjazny dla środowiska produkować energię z naszego własnego surowca, którego mamy pod dostatkiem.

Bez Gazpromu nie da rady
Może warto przemyśleć również, czy naprawdę powinniśmy wzorem Zachodu przestawiać się z węgla na gaz. Ten proces, który w krajach tzw. starej Unii już się niemal zakończył, u nas dopiero nabiera rozpędu, niemniej już przynosi wymierne szkody. Najlepszym tego przykładem jest elektrownia Ostrołęka, gdzie utopiono miliardy w budowę nowych bloków węglowych, tylko po to, aby je wyburzyć i postawić bloki zasilane gazem ziemnym.

Obecnie roczne zużycie gazu w naszym kraju to ok. 20 mld m3. Jeśli nie wycofamy się z planów rozwoju energetyki gazowej, już w 2030 roku będziemy potrzebowali 30 mld m3. Takiej ilości błękitnego paliwa nie sprowadzimy, ani Baltic Pipe, ani gazoportem w Świnoujściu. Będziemy zdani na Rosję i na rosyjski szantaż, którego obecnie doświadcza cała Europa.

łk