Solidar Śląsko Dąbrow

Rosną długi ZUS

Najnowsze analizy wpływów i wydatków ZUS nie pozostawiają złudzeń. W latach 2013-2017 na wypłatę emerytur zabraknie 239 miliardów złotych. Okazuje się, że cięcia w OFE, którym sprzeciwiała się Solidarność, były drogą donikąd.

Z prognozy wynika, że w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którym zarządza ZUS, łącznie na wypłatę wszystkich świadczeń zabraknie 325,7 mld zł. To ponad 65 mld rocznie. W komentarzu do raportu ZUS podkreślił, że sytuacja będzie coraz gorsza. – Istotny wpływ na deficyt ma wolniejszy wzrost liczby ubezpieczonych, a nawet ich spadek oraz znaczny wzrost liczby osób pobierających emerytury. Jest to związane z osiąganiem wieku emerytalnego przez osoby urodzone po 1948 roku i z przechodzeniem na emerytury osób z wyżu demograficznego po II wojnie światowej – poinformował ZUS.

Krótkowzroczność rządu   
Zapewnienie pieniędzy na świadczenia emerytalno-rentowe należy do obowiązków państwa, ale jak na razie jedynym sposobem łatania dziury w systemie emerytalnym, jest powiększanie zadłużenia. A to rośnie w nieubłaganym tempie. Licznik długu publicznego pokazuje już ponad 896 mld złotych. Tylko w ciągu roku wzrósł o 95,8 mld zł, a w przeliczeniu na jednego Polaka o 2520 zł. Oznacza to, że zadłużenie każdego z nas wynosi już 21,5 tys zł. Jak poinformował Dziennik Gazeta Prawna, każda osoba zatrudniona poza rolnictwem dopłaca do dziury w ZUS ponad 3 tysiące rocznie. Niezbędne są więc rozwiązania prowadzące do finansowania emerytur w większej części ze składek, a nie zabiegi odkładające ten problem w czasie. Tymczasem działania podejmowane przez rząd mają jedynie charakter doraźny. Jednym z największych błędów było sięgnięcie po Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD) na wypłatę bieżących świadczeń. W tym roku FRD zostanie uszczuplony o 4 mld zł. Podobne działania rząd podjął w ubiegłym roku, kiedy to aż 7,5 mld zł gromadzonych na czarną godzinę powędrowało na emerytury.

Fundusz Rezerwy Demograficznej został utworzony w 1999 roku w ramach reformy emerytalnej. Ustalono wówczas, że na FRD będzie przekazywany 1 proc. podstawy wymiaru składek emerytalnych. Gromadzone w ten sposób pieniądze miały stanowić zabezpieczenie wypłaty emerytur dla pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków. Utworzenie FRD było odpowiedzią na pojawiające się już wówczas prognozy demograficzne mówiące o starzeniu się społeczeństwa.

Elementarna sprawiedliwość emerytalna
Przy okazji niedawnych wyborów parlamentarnych okazało się, że prokurator w stanie spoczynku otrzymuje nawet 15 tys. zł emerytury. Świadczenie emerytalne tej grupy zawodowej zbliżone jest do wielkości pobieranego wynagrodzenia. O pewnym znanym agencie czy sędziach zasłużonych w poprzednim systemie, może już lepiej nie wspominać. Kolejnym, wciąż nierozwiązanym problem jest ubezpieczenie rolników. Szef doradców premiera Michał Boni poinformował kilka dni temu, że od 4 lutego obowiązywać będzie przejściowe rozwiązanie dotyczące składki rolników na ubezpieczenie zdrowotne. Zostało ono wymuszone przez Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził niezgodność przepisów dotyczących ubezpieczenia zdrowotnego rolników z konstytucją. TK orzekł, że składkę zdrowotną należy powiązać z sytuacją dochodową rolników i wyznaczył 15 miesięcy na poprawienie przepisów.

Demografia, głupcze
Wśród pomysłów na uzdrowienie systemu emerytalno-rentowego niezmiennie pojawiają się: wydłużenie wieku emerytalnego, zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz ustalenie nowych zasad określenia emerytury minimalnej. Argument, że powinno się rodzić więcej dzieci słyszymy niestety coraz rzadziej. Zdaniem socjologów brak polityki prorodzinnej państwa jest tutaj tylko jednym z problemów. Poważniejszy to zmiana trendów kreowanych przez zachodni indywidualizm. – Mamy do czynienia z takimi trendami cywilizacyjno-kulturowymi, które można korygować tylko w niewielkim stopniu. Pokazuje to przykład państwa polskiego, które poprzez becikowe czy inne formy pomocy, chciało zwiększyć chęć do posiadania dzieci, ale problem nie został rozwiązany. Nikt nie chce posiadać większej liczby dzieci, tylko dlatego, że kalkuluje mu się to ze względów podatkowych – przekonuje socjolog dr Krzysztof Łęcki z Uniwersytetu Śląskiego
w Katowicach.

Agnieszka Konieczny

Dodaj komentarz