Pyry z Peru


12 października 1492 roku Amerykę Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę. Tak nas uczono w szkole, dodając jeszcze zazwyczaj, że Kolumb był Włochem na służbie Hiszpanów, a statki, którymi wyprawa Kolumba dotarła do Nowego Świata nazywały się „Santa Maria”, „Pinta” i „Nina”. Garść faktów historycznych. Jednak w tej historii z Kolumbem i odkryciem Ameryki nic nie jest tak proste, ani oczywiste, jak się wydaje. I wcale nie chodzi o to, że Genueńczyk zdobywał Nowy Świat dla Hiszpanii.
Ta wyprawa Kolumba to właściwie seria pomyłek. Żeglarz chciał dopłynąć zachodnią drogą do Indii, a wylądował na Bahamach. Do dziś trwają spory, czy była to wyspa San Salvador czy raczej Samana Cay. Później dotarł jeszcze na inne wyspy – Kubę i Haiti. Cały czas był przekonany, że dopłynął do Indii. Tak naprawdę kontynentalny skrawek Ameryki osiągnął dopiero w trakcie swojej trzeciej wyprawy do Nowego Świata rozpoczętej sześć lat później, dopływając do ujścia Orinoko. Zmarł w Hiszpanii 14 lat po odkryciu Ameryki. Do dziś nie wiadomo, gdzie ostatecznie spoczywają jego doczesne szczątki. Czy pozostały w Hiszpanii, jak twierdzą jedni historycy, czy też trafiły na Dominikanę, jak utrzymują inni badacze. Tak czy inaczej w zbiorowej pamięci pozostaje odkrywcą Ameryki, choć kontynent ten odkryli przed nim wikingowie, dopływając do Ameryki Północnej. Nazwa zaś obu Ameryk pochodzi od imienia innego Włocha, żeglarza z Florencji, który służył władcom Hiszpanii i Portugalii. Tym podróżnikiem był Amerigo Vespucci.
Kolumbowi na osłodę zostało państwo Kolumbia powszechnie znane jako rodzinny kraj gigantów handlu narkotykami. No i jeszcze miasto Kolumbia w Karolinie Południowej w USA oraz Kolumbia Brytyjska, prowincja Kanady. W żadnym z tych miejsc Krzysztof nigdy nawet stopy nie postawił. Tereny dzisiaj należące do Kolumbii odkrył hiszpański konkwistador Alonso de Hojeda. No i jeszcze pozostał Columbus Day święto obchodzone w krajach obu Ameryk i Hiszpanii. Pytanie, czy jest to święto radosne, czy raczej smutna rocznica? Zależy dla kogo. Indianom, bo tak przez kolumbowską omyłkę nazwano rdzennych mieszkańców Ameryki, Kolumb przywiózł śmierć i zarazę. Hiszpańskiemu królowi złoto. Europejczykom tytoń i ziemniaki. Tytoń to jak wiadomo nie jest samo zdrowie, ale ziemniaki ratowały Europejczykom życie, chroniły od śmierci głodowej. A jednocześnie przyczyniły się do wielkiej fali emigracji z Europy do Ameryki w połowie XIX wieku, gdy zaraza zniszczyła uprawy ziemniaka na naszym kontynencie, szczególnie w Irlandii.
Skutki wyprawy Kolumba sprzed 529 lat trudno ocenić jako jednoznacznie dobre, albo jednoznacznie złe. Papryka, pomidory, fasola czy kukurydza, a także czekolada, a nawet indyki naszych stołach, to w sumie też efekty pomyłki Kolumba. Pierwsza linia produkcyjna została uruchomiona w Ameryce właśnie 108 lat temu. Może gdyby nie Kolumb, nie byłoby coca-coli. Jest oczywiście wielce prawdopodobne, że gdyby nie Kolumb, to ktoś inny odkryłby Amerykę i historia potoczyłaby się podobnie. Ale to w sumie zabawy dla miłośników historii alternatywnej.
Spośród licznych odkryć Kolumba najbardziej cenię odkrycie dla Europy ziemniaka. W różnych regionach kraju nazywa się je różnie – ziymioki, kartofle, grule na Podhalu, pyry w Wielkopolsce. I podobno źródłosłów tej ostatniej nazwy wyraźnie wskazuje, skąd do nas przybyło to warzywo. Otóż pyry, początkowo pery lub perki, mamy z Peru. Inna sprawa, że Kolumb do Peru też nie dotarł, ale to on otworzył Europejczykom drzwi do ojczyzny ziemniaków. Choć czy na oścież?
Jeden z Drugą;)