Przewodnicząca przywrócona do pracy w Eurobanku
Prawomocny wyrok zapadł 27 marca. Sędziowie nie mieli wątpliwości, że zwolnienie szefowej „S” w Eurobanku było sprzeczne z prawem. Walka o przywrócenie Kseni Ulanowicz do pracy trwała blisko dwa lata. Korzystne dla przewodniczącej wyroki zapadły w sądach I i II instancji. – Cieszę się, że w końcu mogę wrócić do pracy. Nie miałam wątpliwości, że sąd stanie po mojej stronie. Dziękuję wszystkim osobom, które przez ten czas mi pomagały – mówi Ksenia Ulanowicz. Podkreśla, że oprócz najbliższej rodziny mogła liczyć na wsparcie koleżanek i kolegów z komisji zakładowej, Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność oraz wielu pracowników banku. – Nawet osoby, których nigdy nie poznałam, przysyłały mi e-maile. Pisali, że trzymają za mnie kciuki i czekają na mój powrót – dodaje.
Podczas procesów, zarówno w Sadzie Rejonowym, jak i Okręgowym, pracodawca bezskutecznie argumentował, że powodem zwolnienia szefowej „S” były kiepskie wyniki sprzedażowe. – Próbowano pokazać, że byłam bezwartościowym pracownikiem, niewłaściwą osobą na niewłaściwym miejscu. Tymczasem krótko przed zwolnieniem dostałam awans i wzięłam udział w szkoleniu firmowym. Żaden pracodawca nie inwestuje w pracownika, którego zamierza zwolnić – mówi Ksenia Ulanowicz.
Jej zdaniem rzeczywistym powodem zwolnienia było zaangażowanie w założenie związku zawodowego. – Pracodawca dowiedział się, że zakładamy związek i postanowił się ze mną rozstać. W ten sposób chciał zniechęcić innych pracowników. Część osób rzeczywiście się wystraszyła i wycofała swoje deklaracje, ale do „S” zapisali się pracownicy z innych placówek. Bardzo szybko udało nam się zarejestrować komisję zakładową – mówi. Podkreśla, że na początku pracodawca nie chciał zaakceptować faktu, że na terenie firmy istnieje organizacja związkowa. Dopiero po kilku miesiącach udało się doprowadzić do spotkania z przedstawicielami centrali we Wrocławiu. – Kierownictwo banku dostrzegło, że mamy coś do powiedzenia, a nasze pomysły nie są złe. Pracownicy też zauważyli nasze starania, a do „S” zaczęły się zapisywać kolejne osoby. Mamy już takie placówki, w których wszyscy pracownicy są członkami związku – mówi Ulanowicz.
Po powrocie do pracy zamierza kontynuować działalność związkową i rozbudować struktury Solidarności w Eurobanku. Przypomina, że powodem powstania komisji zakładowej były pogarszające się warunki pracy. – Obowiązków nam przybywało, a nasze płace były coraz niższe. Pracownicy zaczęli się buntować. Kilka ważnych dla nas spraw wciąż wymaga rozwiązania – podkreśla.
W pierwszej kolejności, chciałaby doprowadzić do rozpoczęcia rozmów na temat regulaminu wynagradzania i zasad awansów zawodowych oraz zwiększenia odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. – Mam nadzieję, że pracodawca podejmie z nami dialog, przekona się, że upominamy się o pracowników, bo zależy nam na dobrym funkcjonowaniu całej fi rmy. To jest dla nas najważniejsze – mówi Ksenia. Jest przekonana, że decyzja o założeniu związku była słuszna. Pracownicy banku mają teraz swoją reprezentację, która w ich imieniu prowadzi rozmowy z pracodawcą. – Warto brać w sprawy w swoje ręce i się zrzeszać. Najgorzej jest wtedy, gdy pracownicy ciągle na coś narzekają, a brakuje im odwagi, by próbować to zmieniać – przekonuje.
aga