Solidar Śląsko Dąbrow

Przemysł modowy dewastuje środowisko

Przemysł modowy szkodzi przyrodzie i ludziom na każdym etapie produkcyjnym – począwszy od wytwarzania materiałów, z których szyje się odzież, a skończywszy na wyrzucaniu niepotrzebnych ubrań na śmietniki.
Większość odzieży wytwarzana jest z poliestru, syntetycznego tworzywa powstającego z ropy naftowej. Produkcja tego materiału wpływa na zmniejszenie zasobów ropy. Z kolei plantacje bawełny pochłaniają ogromne ilości wody, nierzadko odpowiadając za wysuszanie rzek, czy jezior. To właśnie produkcja bawełny na szeroką skalę przyczyniła się do jednej z największych katastrof ekologicznych na ziemi w ostatnich latach – zredukowania Jeziora Aralskiego do niewielkiego zbiornika. – Przez dziesiątki lat woda z rzek zasilających jezioro służyła do irygacji ogromnych plantacji bawełny znajdujących się na terenach dzisiejszego Uzbekistanu i Kazachstanu – mówi Anna Komar z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Zanim wyprodukowany materiał zostanie przekazany do szwalni, poddawany jest procesowi farbowania. Wykorzystane do tego celu barwniki mogą zawierać toksyczne substancje, które z fabryk dostają się do wód. – Mówi się, że kolor sezonu poznaje się po kolorze rzek znajdujących się w pobliżu zakładów tekstylnych w krajach azjatyckich – dodaje przedstawicielka Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste. Jak zaznacza, niekiedy toksyczne substancje wykorzystywane są także do nadawania odzieży kształtu. – Jeśli nasza sukienka po dwóch praniach przestanie się układać, to znaczy, że ta substancja została już wypłukana i razem z wodą z pralki trafiła do ścieków – zaznacza.
Każdego roku na światowy rynek wprowadzane są ogromne ilości tanich ubrań. Sieci odzieżowe wypuszczają nowe kolekcje co kilka tygodni, kreując nowe trendy w modzie i namawiając klientów do zakupów. – W ciągu roku na świecie powstaje ponad 100 miliardów sztuk ubrań, jest to ilość, której nie jesteśmy w stanie wykorzystać – podkreśla Anna Komar. Część nowej odzieży wyrzucana jest po zakończeniu sezonu. Zdarzało się również, że producenci palili niesprzedane kolekcje, twierdząc, że obniżenie cen negatywnie wpłynie na postrzeganie ich marki. Zachęcani reklamami sami również kupujemy coraz więcej ubrań, a następnie wcześniej czy później je wyrzucamy. Tylko niewielka część naszej garderoby przekazywana jest do dalszego użytkowania, np. znajomym, czy instytucjom charytatywnym.
Recyklingowi poddawanych jest zaledwie kilkanaście procent tekstyliów. Ta statystyka może się zmienić za kilka lat, gdy odzież zostanie włączona do selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Jak podkreśla Anna Komar, zgodnie z wymaganiami unijnymi ma to nastąpić dopiero w 2025 roku. – Musimy zacząć patrzeć na tekstylia, jak na kolejny surowiec, który jesteśmy w stanie odzyskać – mówi. Niestety przy obecnym zaawansowaniu technologicznym możliwości pełnego recyklingu odzieży, czyli takiego który prowadzi do powstania produktu o tej samej jakości, są ograniczone.
Anna Komar zwraca uwagę, że oprócz procesu produkcyjnego ubrania przyczyniają się do degradacji środowiska także w trakcie ich użytkowania. Podczas prania odzieży wykonanej z poliestru razem z wodą odprowadzane są do środowiska ogromne ilości mikroplastiku, którego w oczyszczalniach w żaden sposób nie da się zneutralizować. – Miasto wielkości Berlina tylko jednego dnia wypłukuje z pralek równowartość plastiku odpowiadającą 500 tys. sztuk plastikowych reklamówek – zaznacza Anna Komar. Mikroplastik z naszych ubrań trafia do oceanów, a następnie opada na ich dno, tworząc ogromne skupiska materiału, który nigdy nie zostanie unieszkodliwiony.
Agnieszka Konieczny
źródło foto: pixnio.com

Dodaj komentarz