Solidar Śląsko Dąbrow

Proszę nie robić ze mnie durnia

Rozumiem, że polityka ma swoje prawa, że tylko Winston Churchill mógł sobie pozwolić, na obiecywanie ludziom wyłącznie krwi, trudu, łez i potu, ale ta obietnica padła w specyficznych warunkach wojennych i tak naprawdę była zachętą do wspólnego wysiłku, wspólnej obrony. Jest oczywiste, że polityk, który dziś obiecałby wyborcom krew, pot i łzy, przegrałby wybory z kretesem. Ale z kolei polityk, który przekracza granicę w obiecywaniu zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności też skazuje się na porażkę.

Ta granica jest oczywiście ruchoma, zależna od stopnia naiwności, nieufności, poziomu wiedzy, a w szczególności od stopnia emocjonalnego przywiązania wyborcy do partyjnych etykietek. O ile jednak ci identyfikujący się z ulubioną partią, będą ją popierać niezależnie od tego, jak nierealne hasła ona głosi, to jednak spora część wyborców zwykle stara się z dystansem odnosić do obietnic polityków. Z drugiej strony jednak dobra i umiejętnie złożona obietnica jest jak skuteczna reklama. Wyborca, nawet jeśli sam przed sobą nie chce się do tego przyznać, daje się tej obietnicy przekonać. Tyle że jak w przypadku reklamy, w której przesadzono, daje się oszukać tylko raz i potem już za żadne skarby nie kupi nic od firmy, która zrobiła go w konia, nawet jeśli tym razem jej produkt jest faktycznie dobry.

Dobrze wiem, że w świecie polityki nie ma skrupułów, a politykom uczciwym równie często przylepia się łatkę cwaniaka jak tym nieuczciwym, a nawet częściej. Jeszcze skuteczniejsza w przypadku uczciwych jest łatka wariata, bo przecież kto, na zdrowy rozum, porywałby się na walkę z tym mocno zakorzenionym w Polsce i zdawałoby się wszechogarniającym systemem sitw. Raczej należałoby się połączyć z jedną z nich. Raczej być w jakiejś plemiennej grupie, niż poza nią i w tej grupie realizować swoje cele. Takie są podobno realia, ale czy tego nie można zmienić? Moim zdaniem można, ale jak w przypadku każdej zmiany, której domagamy się w społeczeństwie, trzeba zacząć od siebie.

Jest grupa ludzi w polskiej polityce, którym kibicuję, bo sprawiają wrażenie, że są w stanie uczynić naszą polską rzeczywistość bardziej normalną. I dlatego drażni mnie niezmiernie, że część z nich zaczęła przejmować metody Platformy Obywatelskiej, zarówno w obiecywaniu cudów na kiju, jak i w atakowaniu przeciwników. Rozumiem realia polityki, ale proszę nie robić ze mnie durnia. Można uczciwie, bez cukrowania przedstawić swoje plany i pomysły na rządy, zyskując w zamian poparcie wyborców. Większość Polaków domaga się zmiany, nowej jakości, ale nie w słowach, lecz przede wszystkim w czynach. Coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że pod troskliwym uśmiechem części tych, którzy zapewniają, że dadzą nową jakość, widać pierwsze oznaki arogancji i pychy. To dwie cechy, które poprzedzają klęskę, często sromotną.

Nie ukrywam, bardzo liczę na zmianę władzy w Polsce, ale wcale nie jestem pewien, że ona nastąpi. Strategia plemiennej wojny, którą obrały PiS i PO, może przynieść opłakane skutki dla tych pierwszych oraz dla wszystkich zwolenników zmiany i nowej jakości w polskiej polityce. Ci, którzy wyglądają na faworytów, zapomnieli, że najbliższe wybory to turniej z udziałem kilku drużyn, w którym liczą się wyniki wszystkich drużyn, a nie jeden mecz, w dodatku derbowy. Co więcej, zdają się zapominać, że wyświechtane, ale prawdziwe powiedzenie głosi, że derby rządzą się swoimi prawami.

Jeden z Drugą;)

 

Dodaj komentarz