Problemy z ochroną lotniska

– Sytuacja jest patowa, bo tak naprawdę nikt w tej chwili nie wie, jak w marcu funkcjonować będzie nasze lotnisko. Jeśli niemożliwe będzie przejęcie kontroli bezpieczeństwa w porcie przez zewnętrzną firmę ochroniarską, to zarząd portu nie ma właściwie żadnego alternatywnego planu – ocenia Arkadiusz Derebisz, przewodniczący Solidarności w Górnośląskim Towarzystwie Lotniczym, spółce zarządzającej pyrzowickim portem lotniczym
Zgodnie ze znowelizowanym prawem lotniczym w marcu ze wszystkich lotnisk w Polsce wycofana zostanie Straż Graniczna. Przetarg na przejęcie od 18 marca usług ochrony na lotnisku Katowice w Pyrzowicach, wygrała zewnętrzna firma ochroniarska Gwarant. Problem w tym, że zarząd lotniska nie może podpisać z nią umowy na ich świadczenie, bo żadna firma ubezpieczeniowa nie objęła Gwaranta obligatoryjnym ubezpieczeniem OC. Konieczność posiadania takiego ubezpieczenia wymagana jest w obowiązującym od jesieni ubiegłego roku rozporządzeniu Ministerstwa Finansów do ustawy o ochronie mienia i osób.
– To kwestia zbyt dużej odpowiedzialności, bo zakres tego ubezpieczenia jest bardzo szeroki. Jego cena podyktowana jest ilością pasażerów odprawianych w ciągu roku przez lotnisko. Na naszym lotnisku, odprawiającym rocznie 2 mln pasażerów, cena ubezpieczenia kontroli bezpieczeństwa wynosi 60 mln zł. Żadne firmy ubezpieczeniowe działające na polskim rynku nie ubezpieczą firm ochroniarskich na tak wysoką kwotę, bo nie są w stanie oszacować ryzyka związanego z ubezpieczeniem – mówi Arkadiusz Derebisz.
Derebisz wskazuje, że zewnętrzne firmy ochroniarskie w Polsce nie mają odpowiedniego przygotowania do ochrony lotnisk. Nie dysponują też odpowiednią liczbą przeszkolonych pracowników. – Zastąpienie na lotnisku Straży Granicznej wymaga odpowiedniej liczby ochroniarzy. Musiałoby ich być co najmniej 120. Każdy pracownik powinien posiadać certyfikat operatora kontroli bezpieczeństwa. Z naszej wiedzy wynika, że żadna zewnętrzna firma ochroniarska nie dysponuje taką liczbą wyszkolonych pracowników z wymaganymi uprawnieniami. A skoro jest ich zbyt mało, to wychodzi na to, że musieliby pracować codziennie po 12 godzin. To bardzo niekorzystnie mogłoby się odbić na jakości bezpieczeństwa portu lotniczego – mówi przewodniczący.
Zdaniem związkowców zarząd lotniska popełnił błąd, że nie rozważył sugerowanej przez nich już od dwóch lat rozbudowy własnych służb ochrony portu, bo takie rozwiązanie dopuszcza nowelizacja prawa lotniczego. – Teraz to musztarda po obiedzie. Oprócz posiadania odpowiednich uprawnień nowi ludzie muszą jeszcze zdobyć praktykę. Tymczasem rzecznik prasowy lotniska wskazuje, że problemu związanego z kontrolą bezpieczeństwa w porcie nie rozwiąże nawet zaangażowanie własnych służb ochrony lotniska, bo jego zdaniem mamy zbyt mało ludzi z odpowiednimi uprawnieniami. Wprawdzie jest nas tylko 84, ale wymagane uprawnienia posiada ponad 60 z nas – mówi Artur Derebisz.