Prezenty to nie jest łatwa sprawa
Czy sporządziliście już list z wykazem prezentów, które chcielibyście znaleźć pod choinką? Wierzycie, że dojdzie na czas i Wasze marzenia się spełnią? Jeszcze nic nie napisaliście? To nie czytajcie do końca, tylko biegusiem po kartkę i pisać. A jeśli nie umiecie, to podyktować piśmiennym. Bezzwłocznie, bo znowu będziecie rozczarowani.
Pamiętacie, do czego doprowadziło Was przekonanie, że nie trzeba nic pisać? Żadnych listów, żadnych życzeń. Niech się domyślą. Od tego są. A potem chodziliście z kwaśną miną lub odgrywaliście rolę „w sumie zadowolonych z prezentu”. To niezwykle trudne zadanie aktorskie, szczególnie zagranie tego „w sumie”. Z drugiej strony zrobienie listy pożądanych prezentów powoduje, że nie ma niespodzianki i zamiast magii świąt, mamy biurokratyczny rytuał.
Sporządzamy wniosek o prezenty i w zależności od własnych wymagań oraz rzecz jasna kondycji finansowej obdarowującego otrzymujemy coś z tej listy. A przecież chyba nie o to chodzi w całej tej zabawie z obdarowywaniem. Wszak największą radość sprawia niespodzianka, oczywiście miła niespodzianka, a nie termofor zamiast np. innego środka rozgrzewającego, który kilkanaście lat dojrzewał do swej roli w dębowej beczce.
Czy można wobec tego pogodzić praktyczne efekty spisania listy z wymogiem sprawienia niespodzianki? Oczywiście. Dobrze napisana lista wymarzonych prezentów raczej powinna przypominać zarys strategii rozwoju niż listę zakupów. Wskazywać kierunki, oczekiwania i marzenia, a nie być zamówieniem produktu lub usługi. I oczywiście oprócz naszych marzeń, brać pod uwagę możliwości sprawczo-finansowe obdarowującego. Wtedy jest szansa, że będziemy obaj lub oboje zadowoleni – i obdarowujący, i obdarowywany.
Reasumując, dawanie, ale też przyjmowanie prezentów to nie jest łatwa sprawa. To są czynności najeżone wieloma pułapkami. Najgorzej jest wtedy, kiedy prezent jest drogi, a zarazem nietrafiony. To najbardziej niefortunne połączenie. Najlepsze to prezent trafiony, będący jednocześnie niespodzianką. Zauważcie, że w tym przypadku nie ma słowa o tym, czy tani, czy drogi. To jest znaczące. I o czym szczególnie należy pamiętać, równie ważna jak sam prezent jest reakcja obdarowywanego. Trzeba się ucieszyć i podziękować. Nie każdy potrafi, a to ważna umiejętność, dużo ważniejsza niż hojne sypnięcie gotówką na świąteczne podarki, umieć docenić, że komuś chciało się podjąć wysiłek sprawienia nam przyjemności, mimo że nie jesteśmy już dziećmi. Okazać radość. Bo taki jest sens wzajemnego obdarowywania się prezentami na Boże Narodzenie. Nie chodzi o wymianę prezentów, lecz o radość z otrzymania daru.
To nie jest łatwe zadanie, ale też nie jest strasznie trudne. Prezent to zwykle tylko przedmiot, rzecz błaha, którą kupuje się za pieniądze w sklepie. Radości z prezentu, poczucia humoru i dystansu do siebie kupić się nie da. To prawdziwy dar, dzięki któremu wyjmując spod choinki na przykład parę ciepłych skarpet, możesz powiedzieć z radosnym uśmiechem, że o takich właśnie marzyłeś, gdyby nie udało się kupić czapki i szaliczka.
Jeden z Drugą:)