Solidar Śląsko Dąbrow

Prawdziwe oblicze człowieka z Pałacu

Słowa prezydenta Komorowskiego wypowiedziane podczas telewizyjnej debaty z Andrzejem Dudą oraz w kolejnych dniach kampanii wyborczej stoją w całkowitej sprzeczności z jego postępowaniem w czasie 5 lat sprawowania funkcji głowy państwa. To była prezydentura antyspołeczna, antyobywatelska i antypracownicza.

Z debaty prezydenckiej każdy wyniósł dla siebie to, co chciał. W ocenie konserwatywnych mediów starcie między urzędującym prezydentem i kandydatem PiS zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem tego drugiego lub remisem ze wskazaniem na Andrzeja Dudę. Z kolei tzw. media głównego nurtu oraz występujące w nich dyżurne autorytety zgodnie ogłosiły, że debatę wygrał przez nokaut Bronisław Komorowski. Ich zdaniem urzędujący prezydent odzyskał wigor, celnie punktował przeciwnika i sprawnie odpierał jego ataki. Takie opinie w kontekście tego, co rzeczywiście mówił podczas telewizyjnej debaty Komorowski i jak sprawował swój urząd przez ostatnie 5 lat, brzmią jak ponury żart lub świadectwo o zbiorowej amnezji wszystkich tych, którzy takie sądy wypowiadają.

Kolejne rządy, kolejne partie
Bronisław Komorowski w wielu fragmentach debaty zachowywał się tak, jakby w polityce funkcjonował od wczoraj, a stanowisko prezydenta RP było pierwszym, o jakie ubiega się w trakcie swojej politycznej kariery. Tymczasem Bronisław Komorowski od początku powstania III RP zajmował eksponowane stanowiska w kolejnych rządach i w parlamencie. Był posłem nieprzerwanie od 1991 do 2010 roku. Zmieniając kilkakrotnie barwy partyjne, był wiceministrem obrony narodowej w rządach Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej oraz szefem MON w rządzie Jerzego Buzka. Sprawował funkcje wicemarszałka i marszałka Sejmu. Od 5 lat pełni funkcję prezydenta. Słuchając obietnic Bronisława Komorowskiego o budowaniu innowacyjnej gospodarki czy programu stworzenia 100 tys. miejsc pracy dla młodych ludzi, aż ciśnie się na usta pytanie: dlaczego do tej pory w tych i wielu innych kwestiach prezydent wraz ze swoją formacją nie zrobił kompletnie niczego. Tego pytania podczas debaty nie zadali niestety ani prowadzący program dziennikarze, ani Andrzej Duda.

Prezydent jednej partii
Hipokryzja to chyba najdelikatniejsze określenie dla tego typu zachowania urzędującego prezydenta. Podobnie jest w przypadku wielokrotnie powtarzanego przez Komorowskiego w ostatnich dniach zdania: „Ja nie mam nad sobą żadnego prezesa”, które zawiera wyraźną sugestię, że Duda jest politykiem w pełni zależnym od swojej partii politycznej, a w szczególności jej szefa Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem Bronisław Komorowski zanim został prezydentem był jednym z liderów PO. To partia polityczna wystawiła jego kandydaturę w poprzednich wyborach prezydenckich, to partia polityczna organizuje i finansuje jego obecną kampanię. W trakcie dobiegającej końca kadencji Bronisław Komorowski ani razu nie sprzeciwił się swojej formacji politycznej w istotnej sprawie. Przez 5 lat swojej prezydentury Komorowski podpisał grubo ponad 800 ustaw i tylko czterokrotnie użył prezydenckiego veta na dodatek w sprawach mających raczej drugorzędne znaczenie dla obywateli. Obecny prezydent bez wahania złożył podpis pod ustawą wydłużającą wiek emerytalny do 67. roku życia i tym samym skazującą Polaków na pracę aż do śmierci. Ręka nie zadrżała mu również przy podpisywaniu ustawy wysyłającej 6-latki do szkół, skrajnie niekorzystnej dla pracowników nowelizacji Kodeksu pracy, czy wielu innych antypracowniczych i antyobywatelskich ustaw.

Schował się za żoną
Prezydent Komorowski nie tylko podpisywał w zasadzie wszystkie ustawy przyjęte przez parlament, ale nawet nie próbował zabierać głosu w ważnych społecznie sprawach. Trudno przypomnieć sobie jakąkolwiek aktywność głowy państwa chociażby w kwestii unijnej polityki klimatycznej mającej absolutnie kluczowe znaczenie dla polskiej gospodarki i poziomu życia polskiego społeczeństwa. Nie wywiązywał się z roli arbitra społecznego. W czasie protestów górniczych na Śląsku schował głowę w piasek. Gdy żony strajkujących górników pojechały do prezydenta z dramatycznym apelem o pomoc i jakąkolwiek interwencję, Bronisław Komorowski na spotkanie z nimi wysłał swoją żonę.

Łukasz Karczmarzyk

 

Dodaj komentarz