Solidar Śląsko Dąbrow

Pracownicy Biedronki zapowiadają protesty

Pracownik musi robić kilka rzeczy na raz. Czasu brakuje nawet na wyjście do toalety. Nie dajemy już rady – mówią pracownicy Biedronki i zapowiadają protesty. Zakładowa Solidarność wyznaczyła pracodawcy czas na spełnienie postulatów do 9 października. Związkowcy domagają się m.in. zwiększenia liczby etatów w sklepach i centrach dystrybucyjnych.

– Przychodzę do pracy na szóstą rano. Najpierw muszę wypiec pieczywo. Kiedyś w naszych sklepach nie było pieców, teraz w niektórych piecze się też kurczaki. Muszę przebrać warzywa, w międzyczasie przyjeżdża dostawa, którą trzeba przyjąć, towar trzeba rozłożyć na półkach. Potem dostawa zwykłego pieczywa, bo nie wszystko pieczemy sami w Biedronce. O 8 rano przychodzi drugi kasjer, ale nie zawsze i nie w każdym sklepie. Muszę pilnować, czy podłoga jest czysta, czy przed sklepem panuje porządek, czy w koszach na śmieci są worki, no i oczywiście przez cały ten czas obsługiwać klientów. Regulamin każe nam przychodzić do pracy z uśmiechem na twarzy, ale to coraz trudniejsze – mówi pani Magda, pracownica jednego ze sklepów Biedronki w Bytomiu.

Jak wskazuje Piotr Adamczak, szef Solidarności w sieci Biedronka, to właśnie zbyt mała liczba etatów jest największą bolączką pracowników. – Zatrudnienie jest na krytycznie niskim poziomie. Dochodzi do takich sytuacji, że na zmianie jest tylko kierownik zmiany i kasjer. Bardzo często brakuje nawet kilku osób. Jeżeli na zmianie są tylko 2 osoby, to łamane są wewnętrzne procedury firmy. Klienci są niezadowoleni, nie chcą czekać w długich kolejach, zostawiają towar i wychodzą. Na to zwracamy uwagę, bo przez to firma traci zyski. Informacje medialne są takie, że sieć nie osiąga takich zysków, jak sobie zaplanowała. My pokazujemy, że firma traci obroty, bo nie ma kim ich robić – podkreśla przewodniczący

Pani Małgosia jest kasjerką w jednej z chorzowskich Biedronek, jak podkreśla zbyt duże obciążenie pracą rujnuje jej życie rodzinne. – Nasz grafik co chwilę się zmienia. Zdarza się, że do pracy jesteśmy wzywani sms-em. Jak mam wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, że nie pójdziemy na zaplanowany wcześniej spacer, czy do ZOO, bo mama musi iść do pracy? W sklepie wszystko robimy w biegu. Nie pamiętam, kiedy w czasie pracy miałam czas, żeby wyjść do toalety czy zjeść kanapkę. Cały czas dokładają nam obowiązków, a pracowników jest tyle samo co kiedyś. Nasze pensje też stoją w miejscu – opowiada pani Małgosia.

Solidarność w Biedronce oprócz zwiększenia liczby etatów domaga się także m.in. renegocjacji regulaminów pracy i wynagradzania oraz podjęcia rozmów na temat Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy. Czas na realizację postulatów związkowcy wyznaczyli do 9 października. – Jeżeli pracodawca nie podejmie rozmów, jesteśmy gotowi na protesty. Będziemy protestować przed siedzibą firmy i przed sklepami. Nie mamy już nic do stracenia. Tak jak jest teraz, dłużej pracować się nie da – mówi Piotr Adamczak.

imiona bohaterek artykułu zostały zmienione

łk, aga
źródło foto:wikipedia.org/Henryk Borawski

Dodaj komentarz