Solidar Śląsko Dąbrow

Pracodawcy na czarnych listach

Praca na czarno lub na umowie śmieciowej, marna płaca, harówka przez 10 godzin dziennie – w ten sposób internauci opisują nieuczciwych pracodawców. Wpisy na Facebooku śledzi Państwowa Inspekcja Pracy, a związkowcy zachęcają pracowników do organizowania się.

Czarne listy pracodawców funkcjonują już we wszystkich większych miastach w Polsce. Ostatnio powstały także m.in. w Katowicach, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Gliwicach, Tychach i Żorach. Tylko w ciągu dwóch dni czarną listę pracodawców z Dąbrowy Górniczej i okolic „zalajkowało” ponad 2200 osób.

Najczęściej pracownicy skarżą się na pracę bez umowy i wypłaty. – Nowi właściciele zatrudniają pełno osób „na próbę”, potem zwalniają, wypłat nie ma, umów nie ma, zero szacunku do człowieka – napisał pracownik jednego ze sklepów w Żorach. – Pracuje się od poniedziałku do soboty, za co przysługuje podstawa 750 zł – żali się internauta zatrudniony w dużej spółce telekomunikacyjnej. I podkreśla, że firma oszukuje pracowników nie tylko na wynagrodzeniach, ale także nie dotrzymuje umów dotyczących wysokości prowizji. Zamiast obiecanych od 150 do 400 zł, pracownicy dostają od 5 do 20 zł. – Pozwalniali ludzi pracujących 4 lata. Zamiast dać umowy na stałe, zaproponowali przejście pod firmę zewnętrzną i umowę tzw. śmieciową, nie myśląc, że ludzie mają rodziny – to z kolei opis pracy w jednej z firm z branży motoryzacyjnej.

Niemal identycznych wpisów są setki. Najwięcej z nich dotyczy pracodawców działających w handlu, ochronie i transporcie, ale nie brakuje też przedsiębiorców zajmujących się turystyką, sportem, a nawet badaniem rynku.

Kontrole PIP
Rosnącą liczbą wpisów zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy, która zapewnia, że z uwagą śledzi czarne listy pracodawców spontanicznie tworzone przez internautów. Znajdujące się w nich informacje mogą bowiem stanowić podstawę do kontroli przedsiębiorców łamiących prawo. – PIP monitoruje czarne listy pracodawców, a umieszczone na nich wpisy nie pozostają bez rozpoznania – zapewnia Beata Sikora-Nowakowska, rzeczniczka prasowa Okręgowego Inspektora Pracy w Katowicach. Z tego względu, że internetowe wpisy są anonimowe, decyzję o skontrolowaniu pracodawców podejmuje Okręgowy Inspektor Pracy, który rozważa, czy treść wpisu wskazuje na rażące naruszenie przepisów prawa pracy albo czy zagrożone zostało życie lub zdrowie ludzkie.
Beata Sikora -Nowakowska podkreśla, że chociaż wpisy internetowe nie są lekceważone przez PIP, podstawę do przeprowadzenia kontroli stanowi imienna skarga napisana przez pracownika. W takiej skardze powinny się też znaleźć dane dotyczące firmy. – Każdej osobie, która się do nas zwróci, gwarantujemy pełną anonimowość – zapewnia.

Zorganizowanym łatwiej
Magdalena Warszewska-Makuch z Pracowni Socjologii i Psychologii Pracy Centralnego Instytutu Ochrony Pracy w Warszawie podkreśla, że liczba wpisów umieszczanych na Facebooku oraz ich treść świadczy o złej sytuacji polskich pracowników. Jej zdaniem pracownicy czują się bezradni i nie szukają innych sposobów poskarżenia się na pracodawców, czy instytucji, które mogłyby im pomóc. – Wydaje im się, że jedyną rzeczą, jaką mogą zrobić, jest anonimowa wypowiedź w internecie – mówi Magdalena Warszewska-Makuch. Zaznacza, że pracownicy w poszczególnych firmach powinni wspólnie występować przeciwko pracodawcom łamiącym prawo. – Większą szansę na wyegzekwowanie czegoś od pracodawcy ma grupa pracowników, a nie pojedyncza osoba, która nie ma wsparcia ze strony kolegów – przekonuje.

Tomasz Krzak, koordynator ds. rozwoju z Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność podkreśla, że pracownicy, którzy czują się źle traktowani przez pracodawców powinni zorganizować się w związek zawodowy. – W ten sposób będą mogli przeciwstawić się złemu traktowaniu i upomnieć o godne traktowanie i lepsze warunki pracy – przekonuje Tomasz Krzak.

Agnieszka Konieczny

źródło foto:pixabay.com/skeeze

 

Dodaj komentarz