Solidar Śląsko Dąbrow

Praca bez wypłaty

W pierwszych 8 miesiącach tego roku pracodawcy w naszym regionie nie wypłacili pracownikom należnych wynagrodzeń za pracę na łączną kwotę 33 mln zł. To najgorszy wynik w kraju. Jak wynika z wstępnych danych Państwowej Inspekcji Pracy, w tym roku liczba przypadków niewypłacania pensji pracownikom w okresie styczeń-lipiec wzrosła o 21 proc. w porównaniu do tego samego okresu w roku ubiegłym. Kwota zaległości pracodawców wobec pracowników w pierwszych siedmiu miesiącach 2012 roku wyniosła w skali kraju 112 mln zł.

Najgorzej pod tym względem wypada województwo śląskie. Jak informuje Michał Olesiak, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach, w okresie od 1 stycznia do 31 sierpnia inspektorzy pracy wydali 1357 decyzji płatniczych nakazujących wypłatę pracownikom świadczeń wynikających ze stosunku pracy. W porównaniu do ubiegłego roku kwota zaległości pracodawców z naszego regionu wobec pracowników wzrosła o 15 mln zł. Największe zaległości występują w zakładach opieki zdrowotnej (ponad 14 mln zł), w branży przetwórstwa przemysłowego (9,5 mln zł) oraz w budownictwie (3,5 mln zł).

W sprawozdaniu Głównego Inspektora Pracy z działalności PIP za 2011 rok czytamy, że nieprawidłowości w wypłacaniu wynagrodzeń występują u 37 na 100 pracodawców skontrolowanych w pod tym kątem w ubiegłym roku. Liczba ta powoli, ale systematycznie rośnie. W 2009 roku zaległości występowały w 32 proc. skontrolowanych zakładów pracy, rok później było to już 36 proc. – Pracodawcy, u których wykryto przypadki niewypłacania wynagrodzeń lub opóźnień w ich wypłacie, najczęściej tłumaczą zaległości ciężką sytuacją ekonomiczną i zatorami płatniczymi oraz tym, że zobowiązania finansowe wobec pracowników są tylko jedną z grup należności, które mają do uregulowania. W takich sytuacjach inspektorzy pracy przypominają, że wypłacanie wynagrodzeń jest jednym z najbardziej podstawowych obowiązków pracodawcy – mówi Michał Olesiak i wskazuje, że z punktu widzenia inspektorów PIP bardzo trudno jest ocenić, czy niewypłacanie wynagrodzeń wynika rzeczywiście ze złej kondycji firmy, czy też stanowi jedynie wymówkę dla pracodawców. – Tak naprawdę nie mamy instrumentów, żeby to sprawdzić. Pracodawca może posiadać np. konta, o których nie wiedzą inspektorzy. Może wystąpić również sytuacja, w której w trakcie kontroli na koncie pracodawcy jest pustka, ale pieniądze za wykonane zlecenia spłyną na to konto lada dzień, o czym wie pracodawca, ale nie widzą tego inspektorzy – podkreśla rzecznik OIP.

Jednak, jak czytamy w sprawozdaniu PIP, przypadki, w których pracodawcy kredytują sobie bieżącą działalność pieniędzmi pracowników nie należą do rzadkości. – W ocenie inspektorów pracy, coraz częściej niewypłacanie wynagrodzeń oraz innych świadczeń należnych ze stosunku pracy nie wynikało bezpośrednio z niedających się usunąć trudności finansowych, lecz było podyktowane chęcią przeznaczenia tych kwot na inne cele. Tym sposobem – kosztem pracownika – pracodawcy starają się przetrwać przejściową utratę płynności finansowej bez konieczności uciekania się do trudno dostępnych produktów bankowych czy pozyskiwania środków ze sprzedaży majątku trwałego firmy – napisano w dokumencie.

Jakie narzędzia wobec nieuczciwych pracodawców posiada PIP? Przede wszystkim inspektorzy mogą wydawać nakazy płatnicze zobowiązujące pracodawcę do wypłaty zaległych świadczeń. Jednak jak wskazują statystyki, nie jest to instrument zbyt skuteczny. W 2011 roku wydano ponad 8 tys. decyzji nakazujących wypłatę wynagrodzeń lub innych świadczeń ze stosunku pracy na łączną kwotę blisko 139 mln zł. Jednakże do końca marca bieżącego roku udało się wyegzekwować mniej niż połowę tej kwoty, bo zaledwie 60,9 mln zł. – Niestety musimy pamiętać o tym, że inspektorzy pracy muszą działać w ramach obowiązujących przepisów. Natomiast my, widząc firmę mającą problemy finansowe, która nawet nie tyle nie wypłaca pracownikom wynagrodzeń, co wypłaca je z opóźnieniem, systematycznie takiego pracodawcę odwiedzamy, aby wiedział, że badamy sprawę i że się nim interesujemy – podkreśla Michał Olesiak.

Na pracodawców, którzy uporczywie naruszają przepisy dotyczące wynagradzania pracowników, PIP może nałożyć mandat w wysokości od tysiąca do 5 tys. zł lub też skierować sprawę do sądu. Wtedy pracodawcy grozi grzywna w wysokości od 1 do 30 tys. zł. Oprócz tego pracownicy mogą samodzielnie próbować odzyskać swoje pieniądze w sądzie oraz w Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Niestety ze względu na bardzo trudną sytuację na rynku pracy, w wielu przypadkach pracownicy są gotowi znosić nieterminowe lub niepełne wypłacanie wynagrodzeń byle tylko zachować miejsce pracy. Jak wskazuje raport PIP, najczęściej dopiero po ostatecznym zerwaniu więzi z pracodawcą pracownicy decydują się walczyć o zaległe pieniądze.

Łukasz Karczmarzyk


Dodaj komentarz