Powrót do przyszłości
Kilka tygodni temu w USA policja zatrzymała faceta za picie w miejscu publicznym. W sumie nic w tym nadzwyczajnego, tyle że ów zatrzymany twierdził, że podróżuje w czasie. Też niby nic niezwykłego. Na zakrapianych biesiadach ludzie często podróżują w przeszłość, wspominając, ile mogli wypić za młodu i jakie to cuda potrafili ze szwagrem uczynić po kilku głębszych. Podróżują też w przyszłość, prognozując, że za rok, za dwa, a nawet za pięć osiągną taką moc, że wszyscy będą mogli im skoczyć.
Jednak ten facet z Ameryki był innym przypadkiem. Twierdził, że przybył z 2048 roku, aby ostrzec ludzkość przed atakiem kosmitów. Brzmi niewiarygodnie, ale jest jeden szczegół, który wskazuje, że chłop mógł mówić prawdę. Otóż twierdził, że coś podczas podróży poszło nie tak, bo miał się cofnąć do 2018 roku, tymczasem trafił na rok 2017. To by pasowało do ludzkości, do omylności naszego gatunku. Wszak pomyłka to nieodłączny element natury człowieka. Co więcej, od dziecka starsi każą nam się uczyć na błędach, dzięki czemu przyzwyczajamy się, że zawsze coś może pójść „nie tak”, a jedynym pocieszeniem jest to, że konsekwencje owego „nie tak” bywają różne. Czasami większe, czasami mniejsze, a czasami po prostu żadne. Ale to już raczej kwestia szczęścia, niż umiejętności.
Kolejnym argumentem, który dla części czytelników może być dowodem, że przybysz z przyszłości nie kłamie, był jego stan w momencie zatrzymania. Podróżnik twierdził, że jego misja w czasie była możliwa właśnie dzięki temu, że wprowadził się, jak to zwykli określać autorzy policyjnych komunikatów, w stan nietrzeźwości. To też czyni chłopa wiarygodnym, bo technologie się zmieniają, świat idzie do przodu, ale pewne rzeczy, pewne algorytmy postępowania są od wieków niezmiennie. Zresztą odpowiedzcie sami przed sobą na pytanie, ile razy tłumaczyliście się, że trzeba było wypić, że nie dało się inaczej, że bez kielicha sprawa nie ruszyłaby do przodu (choć w tym przypadku do tyłu i to aż o 31 lat)? No ile? Czyli coś w tym jest. Są w życiu człowieka tak trudne i skomplikowane sprawy, których zdaje mu się, że nie da się załatwić, tkwiąc w abstynencji. A podróżowanie w czasie z pewnością do prostych spraw nie należy. Nawiasem mówiąc, w naszym kręgu kulturowym chyba nie trzeba dalej ciągnąć wykładu w tej kwestii, a kto ma jakieś pytania i wątpliwości, zachęcamy, aby napisał list do redakcji.
Wracając do tematu zasadniczego. Otóż agencje nie podały, jak potoczyły się dalej losy wędrowca w czasoprzestrzeni. Mimo że informacja o jego zatrzymaniu obiegła światowe media, ciągu dalszego nie ma. Nie wiadomo, czy po odzyskaniu wolności nadal będzie ostrzegał ludzkość przed kosmitami, czy rozczarowany postawą ziomków z przeszłości wróci do swojego 2048 roku? Zawsze tak jest, że najciekawsze sprawy są ukryte przed wzrokiem przeciętnego przedstawiciela tzw. opinii publicznej. Ale żarty na bok. Ta historia nie mogła się skończyć inaczej. Pamiętam jak przed blisko 30 laty jakiś mocno podchmielony wysłannik z przyszłości z papierosem w ustach przestrzegał, żebym się nie uczył „kurzyć”, bo będę tego później gorzko żałował. Co prawda nie wezwałem wówczas policji, ale śmiechu było co nie miara. Przepowiednia sprawdziła się 30 lat później.
Jeden z Drugą;)