Solidar Śląsko Dąbrow

Polski program kosmiczny

Wyobrażacie sobie dzień bez komórki? Albo bez komputera? Ja sobie wyobrażałem i obiecywałem, że jak pójdę na urlop, nie będę włączał ani jednego, ani drugiego. Bez telefonu przeżyłem kilka godzin, z komputerem było nieco lepiej, ale też bez przesady.
 
23 lipca na portalu amerykańskiej agencji kosmicznej NASA ukazała się informacja, że o włos uniknęliśmy sytuacji, w której wszyscy musielibyśmy na dobre pożegnać się nie tylko z telefonami, ale ze wszystkim co działa na prąd elektryczny. Prawie równo dwa lata temu, 23 lipca 2012 roku na Słońcu doszło do potężnego rozbłysku. Wyrzucona w tym procesie chmura plazmy gnała przez przestrzeń kosmiczną z prędkością 3 tys. km/h. Gdyby trafiła w naszą planetę w jednej chwili przenieślibyśmy się do średniowiecza. Zniszczeniu uległyby prawdopodobnie wszystkie urządzenia elektryczne wpięte do kontaktów. Nie byłoby ani internetu, ani Facebooka, ani nawet TVN 24. Ciemność, głuchość całkowita i permanentna. Nawet wody w kiblu nie dałoby rady spuścić, bo przecież pompy w wodociągach zasilane są elektrycznie.
 
I co wtedy? Ano kaplica. Nigdy nie byłem w harcerstwie, nawet „Szkoły Przetrwania” na Discovery nie oglądam. Mapę czytać ledwo potrafię, ognia krzesać też nie umiem, a mięso według mojej najlepszej wiedzy rośnie od razu w formie kotleta na styropianowej zafoliowanej tacce w supermarkecie.
 
Inni są bardziej przezorni. Czytałem ostatnio o gościu, który postanowił pokazać swojemu pięcioletniemu synkowi, jak wygląda życie na łonie natury. Zabrał małego do lasu, zbudował szałas i rozpoczął biwakowanie z łowieniem ryb, ogniskiem itd. itp. Nie pamiętam już jak rozumuje się w wieku przedszkolnym, ale podejrzewam, że młody miał niezłą frajdę. Niestety, trwała ona bardzo krótko. Jakiś życzliwy przewrażliwiony zadzwonił bowiem na policję, żeby zajęła się zwyrodnialcem maltretującym własne dziecko. Dzielna policja przyjechała, ojca zatrzymała, a do chłopca wezwała karetkę, bo choć nic mu nie dolegało „miał na ciele ślady po ukąszeniach owadów” i „był przestraszony”. Cóż tak już świat jest urządzony, że w lesie są owady, a nalot policji i widok aresztowanego ojca może przestraszyć nie tylko pięciolatka. Tak czy inaczej biwak skończy się najprawdopodobniej dla taty pięciolatka zarzutami o „narażanie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia”.
 
Jak więc przygotować się na apokalipsę, skoro za zbudowanie szałasu grozi prokurator? Jest nadzieja. Kilka dni temu Sejm przegłosował ustawę o powołaniu Polskiej Agencji Kosmicznej. No bo kto bogatemu zabroni. Na początek jej roczny budżet ma wynieść ok. 5-10 baniek. Nie wiadomo, ile ciepłych posadek w zarządzie i radzie nadzorczej powstanie w polskim NASA, ale jasne jest już przecież, kto te posadki pozajmuje. W każdym razie, gdy znowu na naszą planetę będzie leciała chmura słonecznej plazmy czy inna asteroida, zbudujemy rakietę i wysadzimy zarazę w powietrze, jak w amerykańskim filmie. No chyba, że znowu wyjdzie nam ch.., d… i kamieni kupa.
 
Trzeci z czwartą:)
 

Dodaj komentarz