Solidar Śląsko Dąbrow

Polski pacjent płaci najwięcej w Europie

Polscy pacjenci dopłacają do leków refundowanych najwięcej w Europie. W 2012 roku za lekarstwa zapłaciliśmy z własnej kieszeni ponad 6 mld zł. O 600 mln więcej niż rok wcześniej.

Zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia przekroczenie poziomu 40 proc. w dopłacaniu do leków refundowanych oznacza znaczne ograniczenie ich dostępności dla pacjentów. Jak wynika z raportu firmy IMS Health monitorującej rynek farmaceutyczny, w I kwartale 2013 roku dopłaciliśmy do leków na receptę 40,3 proc. ich ceny. Dla porównania w 2011 roku, gdy w życie weszła przygotowana przez rząd PO ustawa refundacyjna, poziom współpłacenia pacjentów za leki refundowane wynosił średnio 36,7 proc.

Zgodnie z zapowiedziami rządzących głównym celem ustawy refundacyjnej miało być obniżenie cen leków w aptekach. W ustawie wprowadzono nakaz negocjowania cen z producentami. Zasada jest prosta: jeśli wytwórca nie godzi się na obniżenie ceny, jego preparat nie trafia na listę leków refundowanych. Instrument okazał się skuteczny. Jak wynika z danych Federacji Pacjentów Polskich, resort zdrowia zaoszczędził w ten sposób w ubiegłym roku blisko 2 mld zł. To nie oznacza jednak, że w aptekach zapłaciliśmy mniej. A wręcz przeciwnie. Choć budżet zaoszczędził chorzy zapłacili więcej. Według IMS Health za leki nierefundowane oraz refundowane, ale wykupione za 100 proc. ceny, zapłaciliśmy w 2012 roku łącznie aż 5,4 mld zł, podczas gdy rok wcześniej suma ta wyniosła 5 mld zł. Na leki refundowane wydaliśmy 0,7 mld zł, co oznacza wzrost o 0,2 mld zł.

Jak wyliczył dziennik Fakt, ceny niektórych leków refundowanych są dzisiaj nawet kilkakrotnie wyższe niż jeszcze dwa lata temu. Na przykład do przeciwpadaczkowego leku Lamitrin pacjenci dopłacają dziś ponad 10 zł. W 2011 roku było to niewiele ponad 3 zł. Za niektóre leki bez recepty trzeba dzisiaj zapłacić nawet dwa razy więcej niż w 2011 roku.
W skutek drożyzny w aptekach znaczna część pacjentów, zwłaszcza tych gorzej sytuowanych, po prostu rezygnuje z wykupu recepty. Dane niedawnego sondażu pracowni GfK Polonia na ten temat są przerażające. Okazuje się, że jednej czwartej mieszkańców naszego kraju nie stać na wykupienie potrzebnych im lekarstw.

Zakup leków to coraz większe wyzwanie nie tylko dla przewlekle chorych czy osób starszych. Pani Maria z Bytomia ma dwóch synów, jednego w czwartej klasie szkoły podstawowej, drugiego w gimnazjum. Choć oboje z mężem pracują, zakup leków to spory cios dla ich domowego budżetu. – Młodszy syn często choruje na gardło i nowy rok szkolny zaczął od anginy. Od niego od razu zaraził się starszy. W aptece na antybiotyk, lek osłonowy i witaminy wydałam 130 zł. Taki nieprzewidziany wydatek to sporo, zwłaszcza zaraz po zakupie szkolnej wyprawki – mówi pani Maria.

Jak wypada polski system refundacji leków na tle pozostałych krajów UE? Holendrzy za leki na receptę nie płacą w ogóle, a Niemcy większość takich leków kupują za 10 proc. ich ceny. W Anglii pacjent płaci 7,40 funta od każdego leku wydanego na receptę państwowej służby zdrowia, niezależnie od jego faktycznej ceny, przy czym emeryci i przewlekle chorzy otrzymują je bezpłatnie. W bankrutującej Hiszpanii pacjent pokrywa 40 proc. ceny detalicznej leku, a w przypadku chorób ciężkich lub przewlekłych 10 proc., przy czym całkowita kwota nie może przekroczyć 2,64 euro za opakowanie. Zwolnieni z jakichkolwiek opłat za leki są emeryci, renciści, chorzy cierpiący na zespół wstrząsu toksycznego i niepełnosprawni.

Łukasz Karczmarzyk

Dodaj komentarz