Polska to znaczy wspólnota
W 1918 roku Polska powróciła na mapy Europy po 123 latach zaborów. Z osiągnięć państwa, które wówczas udało się zbudować, możemy być dumni. Sukcesy II RP były możliwe przede wszystkim, dzięki poczuciu prawdziwej wspólnoty oraz odpowiedzialności za odzyskaną Ojczyznę.
Bez poczucia wspólnoty, bez ogromnego wysiłku całego społeczeństwa nie udałoby się zbudować na powojennych zgliszczach sprawnej administracji państwowej. Nie byłoby możliwe wystawienie w błyskawicznym tempie niemal milionowej armii. Militarnej siły zdolnej w 1920 roku odeprzeć bolszewików, ratując przed zalewem komunistycznej rewolucji nie tylko Polskę, ale najprawdopodobniej całą Europę.
Nie udałoby się zmodernizować kraju i zbudować w latach 30. ubiegłego wieku jednej z najprężniej rozwijających się gospodarek ówczesnej Europy. Bez poświęceń i mobilizacji ówczesnych mieszkańców naszego kraju nie powstałaby Gdynia, nie zbudowano by Centralnego Okręgu Przemysłowego, którego zakłady pod względem zaawansowania technologicznego mogły śmiało konkurować z firmami pochodzącymi z wysokorozwiniętych krajów zachodnich. Wiele z przedsiębiorstw zbudowanych w dwudziestoleciu międzywojennym funkcjonuje do dziś, inne zostały zrównane z ziemią w czasie II wojny światowej. Jeszcze inne przetrwały wojnę i gospodarcze absurdy PRL, a wykończyła je dopiero III RP.
Aby w pełni docenić wagę dokonań międzywojennej Polski, należy spojrzeć na warunki, w jakich budowano nowe państwo po I wojnie światowej. Działania militarne w czasie wojny były prowadzone na 90 proc. terenów, z których później powstała II Rzeczypospolita. Przez niektóre rejony Polski wschodniej front przechodził 5 razy. Zniszczono prawie 2 mln budynków i 56 proc. taboru kolejowego, większość kolejowych dworców i niemal 2,5 tys. mostów. Jakichkolwiek upraw zaprzestano na 4,5 mln hektarów gruntów rolnych, wyrżnięto 4 mln sztuk bydła.
Na potrzeby działań wojennych zaborcy prowadzili rabunkową gospodarkę. Zakłady przemysłowe co prawda nie zostały zniszczone przez bomby, jak podczas II wojny światowej, lecz w większości wycofujący się zaborcy kompletnie ogołocili je z maszyn i wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość. 3 mln ludzi wysiedlono, pozbawiając ich całego dobytku. Kilkaset tysięcy polskich żołnierzy służących w armiach zaborczych zginęło na polu walki, a od 300 do 400 tys. cywili umarło z powodu nędzy i chorób.
Dawne ziemie zaboru pruskiego, austriackiego i rosyjskiego różniło niemal wszystko. Inna była waluta, szerokość torów kolejowych, charakter gospodarki i poziom życia ludności. Dawne zabory posiadały nie tylko całkowicie odmienne systemy prawne czy fiskalne, ale nawet różne zasady ruchu drogowego. O ile na ziemiach należących wcześniej do Niemców i Rosji obowiązywał ruch prawostronny, to w dawnym zaborze austriackim jeżdżono po prawej stronie drogi. Jadąc np. z Warszawy do Krakowa trzeba było w odpowiednim momencie zmienić pas ruchu, aby uniknąć czołowego zderzenia.
11 listopada wspominamy wybitne postacie II Rzeczypospolitej. Ojców naszej niepodległości. Rzadziej myślimy w tym dniu o zwykłych ludziach, którzy, choć różniło ich bardzo wiele, tworzyli narodową wspólnotę i razem dokonywali rzeczy wielkich. Tymczasem to o nich w pierwszej kolejności powinniśmy pamiętać i z nich brać przykład. Tylko rzeczywista wspólnota jest w stanie wyłonić spośród siebie prawdziwą elitę. A do tego, że współczesnym liderom polskiej klasy politycznej daleko do Piłsudskiego, Dmowskiego, Witosa czy Daszyńskiego, nikogo chyba specjalnie przekonywać nie trzeba.
Trzeci z Czwartą 🙂
źródło foto: freepik.com