Solidar Śląsko Dąbrow

Polecenie pracodawcy czy wybór pracownika?

W najbliższych dniach do konsultacji społecznych powinien trafić rządowy projekt nowelizacji Kodeksu pracy. Mają się w nim znaleźć uregulowania dotyczące pracy zdalnej, tzw. home office.
 
Na początku września przestaną obowiązywać przepisy, które dają pracodawcom możliwość jednostronnego wydawania poleceń dotyczących pracy zdanej. Chodzi o marcową ustawę o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.  Zgodnie z art. 3 tej ustawy pracodawca może zlecić pracownikowi pracę poza miejscem jej stałego wykonywania. – To jest rozwiązanie, które zostało wprowadzone w bardzo trudnych warunkach epidemii koronawirusa. Miało mieć charakter przejściowy i nie może obowiązywać na stałe – mówi dr Anna Reda-Ciszewska, ekspert z Zespołu Prawnego KK NSZZ „Solidarność”. W jej ocenie, należy odpowiedzieć na pytanie, czy o pracy zdalnej powinien decydować jedynie pracodawca. – Nie wszyscy pracownicy chcą pracować zdalnie, nie wszyscy mają odpowiednie warunki. Przeszkodą może być małe mieszkanie, liczna rodzina, a także brak możliwości pogodzenia opieki nad dziećmi z pracą w domu – wyjaśnia. Jeżeli przepisy z „ustawy covidowej” zostałyby przeniesione do Kodeksu pracy, wówczas pracownik nie miałby możliwości sprzeciwienia się pracodawcy i powiedzenia „nie”. Dla strony związkowej jest to sytuacja nie do zaakceptowania. – Trzeba się zastanowić nad rozwiązaniami, które będą chroniły interesy pracowników – zaznacza dr Reda.
 
Może się jednak okazać, że nie tylko w tej kwestii trudno będzie pogodzić interesy pracodawców i pracowników. Problemów związanych z pracą zdalną jest znacznie więcej. Dotyczą one m.in. zapewnienia bezpieczeństwa pracownikowi, wyposażenia go w odpowiedni sprzęt, a jeśli jest to konieczne, zainstalowania w jego domu łącza internetowego. – A co z rachunkami za energię elektryczną? Przecież firma nie będzie ich za nas płaciła. Pracodawcy mówią, że pracownik, który zostaje w domu, nie ponosi kosztów dojazdu do pracy i powinien to sobie przekalkulować. Jednak z takimi kalkulacjami trzeba być ostrożnym. Wprawdzie pracodawca nie ponosi kosztów związanych z dojazdami pracownika do pracy, ale nie wszyscy pracownicy je ponoszą. Są np. tacy, którzy dojeżdżają rowerem – mówi specjalistka KK. Jej zdaniem problemy mogą się pojawić także z rozliczaniem czasu pracy, czy z pracą w nadgodzinach.
 
O wprowadzenie rozwiązań regulujących pracę zdalną do Kodeksu pracy apelowali do rządu pracodawcy, którzy chętnie korzystali z rozwiązań „ustawy covidowej”. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia, pod koniec kwietnia, częściowo lub stale pracę zdalną wykonywało ponad 3/4 pracowników umysłowych w Polsce. Wcześniej odsetek osób pracujących z domu był znacznie mniejszy i wynosił 12 proc. 
 
W praktyce praca zdalna jest podobna do telepracy. I w jednym, i w drugim przypadku pracownik przebywa poza firmą. Jak wyjaśnia dr Reda, różnica polega na tym, że przy telepracy pracownik zawsze korzysta z narzędzi teleinformatycznych, a przy pracy zdalnej nie trzeba ich używać. Jednak w przeciwieństwie do pracy zdalnej telepraca została uregulowana w Kodeksie pracy. Zgodnie z kodeksowymi zapisami, jeżeli w firmie działa organizacja związkowa, to zasady dotyczące telepracy muszą zostać z nią uzgodnione. Ponadto, pracodawca i pracownik wspólnie podejmują decyzję o rozpoczęciu telepracy i podpisują umowę w tej sprawie. Pracodawca ma obowiązek zapewnienia pracownikowi odpowiedniego sprzętu. – Przed epidemią koronawirusa pracodawcy nie korzystali zbyt chętnie z przepisów dotyczących telepracy, a przecież regulując pracę zdalną, trzeba będzie rozwiązać podobne problemy – zwraca uwagę dr Anna Reda-Ciszewska.
 
Agnieszka Konieczny
źródło foto:pexels.com
 
 

Dodaj komentarz