Polaków nie stać na wakacje
Niskie zarobki i brak urlopu związany z pracą na podstawie umowy cywilnoprawnej – to główne powody, które sprawiają, że większość pracujących Polaków nie może sobie pozwolić na wyjazd na wakacje.
Grecja, Turcja, Egipt i Tunezja – nazwy tych państw wymieniane są jednym tchem zawsze wtedy, gdy w mediach pojawi się temat ulubionych kierunków naszych wakacyjnych wojaży. Jednak jak wynika z danych CBOS w zeszłym roku na zagraniczny wypoczynek mogło sobie pozwolić ok. 15 proc. Polaków. Była to zaledwie jedna trzecia tych, którym udało się gdziekolwiek wyjechać. Trzeba jednak zaznaczyć, że badania przeprowadzone przez tę pracownię obejmowały nawet dwudniowe wyjazdy poza miejsce stałego zamieszkania. Z danych CBOS wynika więc, że w 2013 roku przynajmniej raz, co najmniej na dwa dni wyjechało ok. 46 proc. Polaków. W tym roku może być jeszcze gorzej. Badania pracowni Ipsos pokazują, że na kilkudniowy wyjazd będzie sobie mógł pozwolić tylko co trzeci Polak.
Albo wakacje, albo podręczniki
Wśród osób, które nie wyjadą na wakacje jest Dorota Dejas z sądowniczej Solidarności, pracownik Sądu Rejonowego Katowice-Wschód. – W tym roku, podobnie jak w poprzednich latach spędzę urlop w domu, czyli na osiedlu Paderewskiego w Katowicach. Mam nadzieję, że uda mi zorganizować jednodniowe wycieczki z córką do ZOO i Wesołego Miasteczka – mówi. Córka pani Doroty ma pięć lat, syn właśnie idzie do trzeciej klasy gimnazjum. – Ostatni raz na prawdziwych wakacjach byłam siedem lat temu – dodaje. I podkreśla, że największą barierą dla jej rodziny są niskie zarobki oraz kredyt hipoteczny na mieszkanie. Wyjazdu na wakacje nie ułatwią pieniądze z tzw. wczasów pod gruszą. – To niewielka kwota, odkąd syn poszedł do szkoły przeznaczam ją na zakup podręczników – mówi Dorota Dejas.
Wakacje w domu spędzi również pani Monika zatrudniona w Domu Pomocy Społecznej „Przystań” w Katowicach. – Zarobki moje i męża to niewiele ponad 2,2 tys. zł. Mamy dwoje dzieci i nie stać nas na jakikolwiek wyjazd. Nie jesteśmy w stanie odłożyć chociażby złotówki miesięcznie – mówi pani Monika. Podkreśla, że większość pieniędzy przeznacza na opłaty, a to co zostanie na żywność i odzież. – Trzeba jeszcze kupić podręczniki i po rozpoczęciu roku szkolnego opłacić wszystkie składki w szkole – mówi pani Monika.
Praca bez urlopu
Dla coraz większej grupy Polaków oprócz niskich zarobków problemem staje się brak urlopu. Są to osoby, które zostały zatrudnione m.in. na podstawie umów – zleceń, mimo że wykonują takie same obowiązki, co ludzie posiadający stałe umowy o pracę. W takiej sytuacji od roku jest Elżbieta Wojtkowiak, zatrudniona w firmie Nefrolux w Dąbrowie Górniczej. Jest to spółka, która dzierżawi stację dializ i wydział nefrologii od dąbrowskiego szpitala. – Mogę sobie pozwolić tylko na kilkudniowy wyjazd do dzieci, które mieszkają w Częstochowie. Jednak zanim uda mi się je odwiedzić, żeby mieć wolne, muszę pracować przez kilka dni z rzędu, bo żaden urlop mi się nie należy – mówi pani Elżbieta.
Dysproporcje w zarobkach
W połowie lipca firma Work Service policzyła, ile dni trzeba pracować w poszczególnych zawodach, żeby móc sobie pozwolić na tygodniowy wyjazd do Grecji, Egiptu, Turcji, Hiszpanii, czy Tunezji. Prezes spółki giełdowej, zarabiający ponad 47 tys. zł miesięcznie na wypoczynek w każdym z tych państw musi pracować niecałe dwa dni. Pielęgniarka, w zależności od kraju ewentualnego wyjazdu, od 24 do 29 dni, a kasjerka nawet półtora miesiąca. Jednak te badania tak naprawdę pokazują tylko ogromne dysproporcje w zarobkach Polaków. Bo trudno sobie wyobrazić pielęgniarkę, czy kasjerkę, która całą swoją pensję z jednego lub dwóch miesięcy przeznaczy tylko i wyłącznie na wyjazd na wakacje. I to swoje. A co z dziećmi? Gdyby zarabiająca ok. 2,3 tys. zł polska pielęgniarka chciała z dwójką dzieci i z mężem pojechać na tydzień do Grecji, to jak wyliczył Work Service musiałaby zapłacić średnio 2326 zł od osoby, czyli ponad 9 tys. zł. Tygodniowy wypoczynek w Turcji dla czteroosobowej rodziny to koszt ponad 9,5 tys., a w Hiszpanii ponad 10 tys. – Dla zwykłego człowieka to są niewyobrażalne kwoty. Chyba, że ktoś zdecydowałby się na zaciągnięcie ogromnego kredytu – mówi pani Monika.
Agnieszka Konieczny
źródło foto: wikipedia.pl/JDavid