Polacy mają prawo czuć się oszukani
Czy przyszli emeryci ubezpieczeni w OFE mogą liczyć na emerytury pod palmami, tak jak obiecywały to reklamy towarzystw emerytalnych?
Na pewno nie, ale to było wiadomo już na samym początku, gdy OFE powstawały. Jeżeli przedstawiciele rządu sobie tego nie uświadamiali, to świadczy o ich nadzwyczajnej naiwności i niekompetencji. Na rynku nie ma po prostu tak cudownych rozwiązań. Myślę jednak, że większość z nich dość dobrze sobie uświadamiała, jak jest naprawdę, ale nie chcieli zareagować. Zwłaszcza ci, którzy zazwyczaj szczególnie rygorystycznie mówią o równowadze budżetowej w tej sprawie, nie zrobili żadnego ruchu. Szczególnie ostre oskarżenie kieruję tutaj pod adresem prof. Balcerowicza.
No właśnie. Mit dostatnich emerytur z OFE to dzieło nie tylko telewizyjnych reklam, ale przede wszystkim polityków. Czy Polacy mają prawo czuć się oszukani?
Myślę że tak. Jeżeli przypomnimy sobie całą tę propagandę wokół OFE, całą tę atmosferę czegoś cudownego, co lada moment nastąpi, jeżeli tylko OFE zaczną funkcjonować, mimo że było to całkowicie sprzeczne z realiami i z elementarną wiedzą ekonomiczną, to nie wahałbym się użyć słowa „oszustwo”. Tu dochodzi jeszcze jeden bardzo istotny element, o którym w zasadzie się nie mówi. Mianowicie znaczna cześć tych polityków, którzy w tamtym czasie najbardziej zaangażowali się w propagandowe wsparcie tej reformy, później zostawali np. członkami rad nadzorczych poszczególnych PTE lub odnosili inne indywidualne korzyści.
Kto jeszcze skorzystał na wprowadzeniu OFE?
Przede wszystkim same Powszechne Towarzystwa Emerytalne będące, nawiasem mówiąc, w zdecydowanej większości własnością potężnych międzynarodowych instytucji finansowych. Sute zyski OFE są pewne i definitywne, pieniądze przyszłych emerytów już nie. Nawet w najgorszym dla OFE roku 2009 roku, kiedy ubezpieczeni stracili 17 proc. swoich kapitałów, OFE skasowały w postaci potrąceń ze składek 700 mln zł. Szacuje się, że Powszechne Towarzystwa Emerytalne na prowadzenie swojej działalności musiały łącznie zainwestować 2 – 2,5 mld zł. Tymczasem według danych Komisji Nadzoru Finansowego ogólny przychód PTE kształtuje się w granicach 16 mld zł, a zyski na poziomie bodajże 7-8 miliardów. To jest niebywała stopa zwrotu z inwestycji. Tak dobre interesy się w zasadzie nie zdarzają, nigdzie nie ma takich możliwości, jakie tutaj stworzono towarzystwom emerytalnym.
Obecna dyskusja wokół OFE rozpoczęła się od skandalicznej propozycji Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, aby emerytury z OFE wypłacać tylko czasowo, np. tylko 10 lat. Pan jest autorem hipotezy, że ta propozycja to celowe działanie ubezpieczycieli, by dać się zlikwidować i uciec z zyskami.
Po tym jak w 2011 roku ograniczono wysokość składki trafiającej do drugiego filaru, OFE utraciły możliwość zarabiania tak wielkich pieniędzy, jakie zarabiały dotychczas. Z drugiej strony stoją one przed perspektywą wypłat świadczeń emerytom i wtedy okaże się, że te świadczenia będą dramatycznie niskie. To będą średnio kwoty znacznie poniżej 200 zł. No więc moim zdaniem po tych reklamach o emeryturach pod palmami, PTE chcą po prostu uniknąć kompromitacji i społecznego gniewu. Wycofać się, bo swoje i tak już zarobiły. A najlepiej dla PTE byłoby , gdyby to rząd je zlikwidował, bo wtedy mogłyby się jeszcze przedstawić jako ofiary.
Czy świadczenie wypłacane tylko przez kilka lat można w ogóle nazwać emeryturą?
To przypominałoby raczej zwykłe, komercyjne ubezpieczenie. Nie mam oczywiście nic przeciwko takim ubezpieczeniom, ale nie powinno się ich mylić z systemem emerytalnym. Jeżeli chcemy sobie prywatnie wykupić ubezpieczenie na życie i mamy na to pieniądze, to OK. Firmy ubezpieczeniowe walczą o klienta i konkurują miedzy sobą, np. obniżając swoje marże. W przypadku OFE jest inaczej. Dla OFE stworzono zbiorowy monopol. Każdy musi w nich uczestniczyć, bo zmusza go do tego prawo. Poszczególne towarzystwa emerytalne co prawda zabiegają o klientów, ale jest to konkurencja pozorna, bo klient i tak do nich przyjdzie.
Obrońcy drugiego filaru mówią, że jakiekolwiek zmiany w OFE to zamach na prywatne pieniądze obywateli….
Jeżeli ktoś uważa, że to jego pieniądze, niech pójdzie do swojego OFE i spróbuje je wypłacić. Te środki można wziąć w comiesięcznych ratach dopiero po uzyskaniu wieku emerytalnego. Przyszli emeryci dzisiaj nie wiedzą nawet, jaka to będzie kwota. Jeżeli ktoś będzie żył długo, to dostanie z tych pieniędzy więcej. Jeżeli umrze wcześniej, dostanie mniej. Mówienie, że w OFE znajdują się „nasze” pieniądze jest nieporozumieniem.
Na razie trudno ze 100-procentową pewnością określić, jak będzie wyglądała zapowiadana przez rząd kolejna reforma systemu emerytalnego. Jednak to, że zmiany nastąpią, jest już raczej pewne. Pozostaje jednak pytanie, czy intencją rządu będzie naprawa systemu, czy raczej łatanie dziury w finansach publicznych?
Z całą pewnością to drugie. Podobnie zresztą oceniam podniesienie wieku emerytalnego. Pozostaje nam mieć nadzieję, że przynajmniej w przypadku OFE bieżące potrzeby budżetowe nie przesłonią rządzącym interesów przyszłych emerytów.
Z prof. Ryszardem Bugajem z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN rozmawiał Łukasz Karczmarzyk