Solidar Śląsko Dąbrow

Podstępy postępu

Głęboka prawda tkwi w powiedzeniu, że postęp to w istocie rzeczy zamiana starych problemów na nowe. Coraz częściej dostrzegam tę głębię w całej okazałości, gdy użeram się z kolejnymi wynalazkami technicznymi. Są oczywiście urządzenia, które, choć przynoszą nowe kłopoty, to nieporównywalnie mniej uciążliwe niż stare problemy, które te urządzenia rozwiązały. Ale mam wrażenie, że została przekroczona granica granic i ludzkość tworzy coraz więcej wynalazków, które powodują, że ogólna liczba problemów zamiast maleć, wzrasta.

Moje dziecko zapragnęło zostać posiadaczem swojej pierwszej w życiu własnej komórki. Już sam bieg przez gąszcz taryf i ofert powoduje, że człowiek najchętniej wróciłby do szałasu w prastarej puszczy. Tam z pewnością było jaśniej, a ścieżki mniej zagmatwane. Rozmowy z konsultantami wzbudziły we mnie chęć sięgnięcia po maczugę, aby tym prastarym wynalazkiem zmusić ową bandę do jasnych i konkretnych odpowiedzi, aby oszukujących słodko-pierdzącym głosem pozbawić rozpalonym żelazem języków na oczach całego call-centerowego podgrodzia, a członków menedżmętów telefonicznych korporacji po kolei ponabijać na pale lub, w odruchu ludzkiej dobroci, wysłać na dożywotnią banicję do miejsca, gdzie nie było, nie ma i nie będzie zasięgu.

Tzw. postęp przyniósł nam tzw. nieograniczoną możliwość wyboru i tzw. możliwość potwierdzenia trafności wyboru za pośrednictwem internetowych porównywarek. Szukając odpowiedniej komórki, sięgnąłem po owo internetowe narzędzie. Intuicja odziedziczona po przodkach z prasłowiańskich puszcz podpowiadała mi, że piękna oferta to w istocie trujący muchomor czerwony, a jadalna i smaczna zlewa się z otoczeniem pod brązowo-burym kapeluszem. Nie myliłem się i udało mi się znaleźć dorodnego prawdziwka, żadnego tam króla grzybobrania, ale wyglądającego dość smacznie. Co prawda, w tzw. opiniach jedni grzybiarze narzekali, że nóżka za krótka, inni jako podstawową wadę podawali nóżkę zbyt długą, kapelusz nie taki, albo że w sam raz, na robaki podatny, albo wręcz przeciwnie, itd. Zaufałem intuicji i tzw. doświadczeniu z tym gatunkiem grzyba, czyli jak to się dzisiaj mówi wykazałem się przywiązaniem do marki. Rzeczywistość współczesnej puszczy pokazała, że intuicja to rzecz zawodna, a doświadczenie w obcowaniu z marką można sobie włożyć, za przeproszeniem, w łapcie, ewentualnie w ciżmy. Ten prawdziwek oznaczony numerem 310 różnił się od swojego o trzy miesiące starszego brata o numerze 300 praktycznie wszystkim, poza wyglądem. To znaczy z wyglądu był nawet dorodniejszy, kapelusz o kilka dziesiątych cala większy, ale w środku… Szkoda gadać. Trzeba było tego grzyba uczyć się od nowa. Z normalnym grzybem sprawa jest prosta – kapelusz, gąbka, nóżka. Z komórką nic nie jest proste. Nowe oprogramowanie, nowe funkcje, nowy interfejs, nowe wkur….e. W jednym aparacie odbiera się rozmowę przesuwając ikonkę telefonu w pionie, w drugim, różniącym się od brata jedną cyferką w gąszczu oznaczeń, rozmowy odbierasz, manewrując palcem w poziomie. Interfejs jednego renesans, drugiego późne rokoko;)

Lista upierdliwości jest tak długa, że wymienianie ich zabrałoby więcej czasu niż wygarbowanie skóry mamuta, dlatego niniejszy felieton muszę skończyć w połowie wywodu. Nie ma wyjścia. Moje 8-letnie dziecko prosi o pomoc, bo próbuje odpalić coś na kompie z Windowsem 8.1. To już trzecia wersja Windowsa, z którą przyszło mu się zmierzyć od czasu, gdy nie wchodzi pod stół bez schylania.

Jeden z Drugą:)

 

Dodaj komentarz