Solidar Śląsko Dąbrow

Po co nam te wybory?

Większość prób tłumaczenia społeczeństwu, dlaczego wybory do Parlamentu Europejskiego są ważne, to strzelanie kulą w płot. Bo co taki parlament może? A nawet jeśli coś tam może, to jaki wpływ ma na to jakiś polski eurodeputowany?

Z całym szacunkiem dla szczęśliwej gwiazdy ludzi, którzy tak dużo zarabiają za nicnierobienie, żaden. I cała ta gadanina, że polscy eurodeputowani mają możliwość wpływu na unijne decyzje, że dużo da się załatwić w rozmowach kuluarowych i tym podobne kity są niewarte funta kłaków. Czy ktoś potrafi wymienić chociaż jedną rzecz, jaką dla Polski uzyskali w europarlamencie polscy deputowani? Ja nie potrafię. Można odnieść wrażenie, że europoseł to taki gość, którego aktywność sprowadza się do organizowania uczniom wycieczek do Brukseli oraz uczestnictwa w panelach dyskusyjnych i konferencjach, czyli czymś, co dla przeciętnego wyborcy jest po prostu czczą gadaniną. A większość z nas przypuszcza, że jedynym praktycznym wymiarem obecności polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim jest fakt, że pobierają oni wysokie diety w euro i część tych dewiz trafia do Polski.

Możemy oczywiście przy odrobinie dobrej woli podejrzewać (i to byłaby pewna zachęta do głosowania w eurowyborach), że ludzie mądrzy, uczciwi, kompetentni i posiadający odpowiednio dużo poparcie polityczne pewnie coś korzystnego potrafiliby Polakom załatwić w tym biurokratycznym brukselskim matriksie, ale sami wiecie, że polityków posiadających wszystkie te cztery cechy ze świecą szukać. Z drugiej strony olanie wyborów do Parlamentu Europejskiego to też nie jest mądre posunięcie. Z dwóch powodów. Po pierwsze zwiększa szansę aktorów, celebrytów i innych kobiet z brodą na otrzymanie milionowej gaży za nicnierobienie przez pięć lat. Po drugie, wynik tych wyborów ma niestety przełożenie na to, kto będzie rządził w naszym kraju w przyszłości.

Drodzy rodacy, obywatele, sąsiedzi, kierowcy aut stojący w tym samym korku, współpasażerowie śmierdzącego autobusu, tramwaju i pociągu. Doskonale wiem, dlaczego te wybory do europarlamentu macie gdzieś. Ale popatrzcie na to z innej strony. Każde plemię polityczne traktuje majowe eurowybory jako ostatni sparing przed jesiennymi wyborami samorządowymi i przyszłorocznym wyborami do polskiego parlamentu. Każdy, komu nie podobają się rządy obecnego plemienia rządzącego, powinien pójść i oddać głos na jakiekolwiek inne konkurencyjne plemię polityczne. Choćby po to, żeby utrzeć nosa tym przekonanym o własnej, niezachwianej władzy. Choćby po to, aby w wyborach w kraju, zwiększyć szansę na zmianę obecnej władzy. I zapewniam, że przy odrobinie wysiłku można znaleźć na listach paru kandydatów, których warto poprzeć.

Erwin Kotowski
 

Dodaj komentarz