Solidar Śląsko Dąbrow

Patrz uważnie na koszulki

Przeciętnemu Kowalskiemu, tak jak każdemu mieszkańcowi tej planety, tzw. niuanse polityki zagranicznej latają koło pędzla (naprawdę w bardziej dyplomatyczny sposób trudno istotę rzeczy określić). Takie postrzeganie polityki zagranicznej bierze się z pogardy wobec jakiejkolwiek polityki, wobec samego słowa polityka. Rzesze propagandzistów pracowały nad tym latami, wpajając ludziom przekonanie, że to wiedza tajemna, dostępna nielicznym, a zarazem tak brudna, że uczciwy człowiek powinien trzymać się od niej z daleka. Tymczasem polityka to taki sam element społecznej aktywności człowieka jak pójście do sklepu, poznawanie przyjaciół, obgadanie sąsiada czy trzaśnięcie drzwiami przed nosem komiwojażera towarów lub idei. Podobne zasady i podobne emocje rządzą tą dziedziną. Zarówno na poziomie krajowym, jak i zagranicznym.
 
Dlaczego nie piszę o Ukrainie, zapytacie? O Ukrainie piszę właśnie. W całym tym szumie informacyjnym dotyczącym działań Rosji na Ukrainie, reakcji Unii Europejskiej i reakcji Stanów Zjednoczonych na te wydarzenia każdy może się zagubić. Nie dajcie się wkręcić w bezpłodne dyskusje. Popatrzcie na początek wydarzeń. Części mieszkańców Ukrainy zamarzyło się, że ich kraj będzie częścią Europy Zachodniej. Przyśniło im się, że będą żyli w normalnym kraju. Problem w tym, że Unia Europejska wcale Ukrainy nie chce. Wystarczy jej tzw. partnerstwo, sex bez zobowiązań. Z punktu widzenia Rosji Ukraina jest i ma pozostać w jej strefie wpływów. Z kolei Stany Zjednoczone nie chcą wzmocnienia Rosji. I to są fakty. A jak konflikt się zakończy? Czasowym kompromisem mocarstw. 
 
Patrząc na wydarzenia na Ukrainie, nie sposób nie dostrzec innego faktu dotyczącego bezpośrednio nas, Polaków. Z jednej strony kraje UE, w tym Polska, są uzależnione od rosyjskiego gazu. Z drugiej strony gospodarka rosyjska jest uzależniona od unijnych konsumentów ich surowców. W tym wzajemnym klinczu Polska jest poniżej poziomu pionka. Z ruskiej łaski mamy bardzo drogi gaz, ale cieszymy się, bo mogłoby być drożej. Z ruskiej łaski Polska może sprzedawać produkty rolne za wschodnią granicę i cieszymy się, jeśli embargo trwa krótko. Połowa eksportu rosyjskiego węgla trafia do krajów UE, z czego ponad 10 proc. do Polski. Unia werbalnie walczy z węglem, ale dziwnym trafem tylko z polskim. Rosyjski przy spalaniu nie wydziela CO2. Rosyjski gaz i rosyjska ropa też pachną fiołkami. A Polska, przypomnę, jest członkiem UE. 25 lat temu Polacy marzyli, że będą żyli w normalnym kraju. 10 lat temu po długim oczekiwaniu w przedpokojach wydawało się, że wreszcie staliśmy się częścią wspólnej Europy. Rzeczywistość pokazuje, że byliśmy i pozostajemy ubogim krewnym, a nie równorzędnym partnerem w życiu i w interesach. 
 
Żeby wiedzieć, jaki jest układ sił i osie interesów w Europie, nie trzeba kończyć studiów z zakresu polityki zagranicznej. Wystarczy np. obejrzeć jedną kolejkę Bundesligi. Drużyna Schalke 04 ma na koszulkach logo Gazpromu. Żadna niemiecka drużyna, nawet w niższych ligach, nie nosi na koszulkach napisu Kompania Węglowa czy Jastrzębska Spółka Węglowa.
 
Jeden z Drugą:)
 

Dodaj komentarz