Ostatnie ostrzeżenie


18 marca w Katowicach odbędzie się demonstracja górników ze wszystkich spółek węglowych. Taką decyzję podjęli dziś przedstawiciele wszystkich górniczych central związkowych funkcjonujących w górnictwie.
Wśród przyczyn protestu związkowcy wymieniają m.in. próby pospiesznej prywatyzacji górnictwa i związane z nimi zmiany ustawy o nadzorze Skarbu Państwa, przekazująca m.in. nadzór właścicielski nad spółkami węglowymi z resortu gospodarki do resortu skarbu, a także negatywne zmiany w prawie górniczo-geologicznym, które mogą doprowadzić do upadłości kopalń. – Dodatkowo bardzo napiętą sytuację mamy w Katowickim Holdingu Węglowym, która związana jest z dramatycznym stanem finansowym tej spółki. Na to wszystko nakładają się bardzo trudne negocjacje w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i w Kompanii Węglowej związane z podwyżkami płac – tłumaczy Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności.
Swoje kolejne działania, już po przeprowadzeniu demonstracji, związkowcy uzależniają od przebiegu rozmów dotyczących ewentualnych debiutów giełdowych spółek węglowych i rozmów płacowych. – W naszej ocenie na pewno są dwie spółki , które stać na podwyżki wynagrodzeń, czyli przed wszystkim JSW, ale również KW dysponuje środkami, żeby przynajmniej zrekompensować górnikom wzrost kosztów utrzymania. Widzimy, co się na rynku dzieje – cukier po 5 zł, benzyna za chwilę po 7 zł – poziom życia Polaków dramatycznie się obniża – mówi szef górniczej Solidarności.
Demonstracja rozpocznie się o godz. 10.00 pod katowickim Spodkiem, skąd górnicy przemaszerują pod Urząd Wojewódzki. Tam związkowcy zamierzają przekazać wojewodzie śląskiemu petycję do premiera. Rozwiązanie manifestacji ma nastąpić pod siedzibą KHW. Organizatorzy przewidują, że weźmie w niej udział co najmniej 5 tys. górników. – Ale wszystko wskazuje na to, że będzie więcej. Zgodnie z naszymi założeniami demonstracja będzie dosadna i głośna, ale jednocześnie bardzo zdyscyplinowana. Ten protest ma być ostatnim ostrzeżeniem dla rządu i pracodawców, aby w końcu zaczęli traktować nas poważnie. My nie jesteśmy stoczniowcami i nie damy się podzielić – podkreśla szef górniczej „S”.