Solidar Śląsko Dąbrow

Oni postawili na „Solidarność”

Kwestie płacowe i chęć poprawy relacji z pracodawcą – to najczęstsze powody, dla których pracownicy zapisują się do „Solidarności”. Pod koniec roku w naszym regionie powstały trzy nowe organizacje związkowe.

W połowie listopada w „Solidarności” zrzeszyli się pracownicy jednego z gliwickich marketów należących do sieci Carrefour. Liczą, że dzięki „S” uda im się wprowadzić zmiany do systemu wynagradzania. – Jesteśmy niezadowoleni z systemu zarobków, który dyskryminuje pracowników z długim stażem. Stawki osób nowo zatrudnianych i tych, które pracują od kilku, a nawet kilkunastu lat, tylko minimalnie różnią się od siebie. To niesprawiedliwe i demotywujące – mówi Ewa Honcek, przewodnicząca „Solidarności” w sklepie „Carrefour” w Gliwicach.

Oprócz wprowadzenia gratyfikacji pieniężnych dla osób z długim stażem związkowcy domagają się też powrotu do wolnych niedziel. – Znów musimy pracować w niedziele i nie możemy się z tym pogodzić. Niedziela powinna być dla nas i dla naszych rodzin. W zwykłe, nieprzedświąteczne niedziele, w sklepie prawie wcale nie ma ruchu, a mimo to przychodzimy do pracy – dodaje Ewa Honcek. O tym, jak bardzo pracownicy sklepu są zdeterminowani, może świadczyć fakt, że w ciągu miesiąca do związku zapisała się blisko połowa z nich.

„S” najlepszą alternatywą
Pracownicy Fabryki Żarówek Helios w Katowicach zrzeszyli się w „Solidarności”, żeby otworzyć sobie drogę do współpracy z zarządem firmy. Łukasz Gorczak, przewodniczący nowej organizacji podkreśla, że pracownikom potrzebna jest reprezentacja, która w ich imieniu będzie prowadziła rozmowy z pracodawcą. – Związek działający do tej pory okazał się mało skuteczny. Potrzebowaliśmy alternatywy – mówi Łukasz Gorczak.

Podczas rozmów z pracodawcą przedstawiciele „S” podkreślili, że zależy im na dialogu i współpracy. – Nie zamierzamy generować dodatkowych konfliktów, bo to nikomu nie służy. Chcemy tylko, by pracowało się lepiej – dodaje przewodniczący „S” w fabryce.

W tej chwili związkowcy rozmawiają z pracownikami i zachęcają ich do zapisywania się do „Solidarności”. Zbierają też informacje o problemach pojawiających się na poszczególnych wydziałach, żeby móc przekazać je pracodawcy.

Zakład działa w branży oświetleniowej. Jest producentem m.in. żarówek LED, żarówek halogenowych, czy świetlówek. Zatrudnia ok. 100 osób.

Chcą rozmawiać z pracodawcą
Z pomocą „Solidarności” do dialogu z przedstawicielami zarządu firmy chcą doprowadzić także pracownicy spółki Bekuplast w Łaziskach Górnych. W ich ocenie zmianie powinien ulec również sposób zarządzania ludźmi. Podkreślają, że w ostatnich miesiącach pogorszyły się relacje pracowników z przełożonymi, co ma wpływ na atmosferę w zakładzie.

– Jeden z kierowników wydaje polecenia w sposób arogancki. Czujemy się upokorzeni i lekceważeni. W dodatku wprowadza takie metody zarządzania ludźmi, których nie jesteśmy w stanie zaakceptować. Część z nich ma znamiona dyskryminacji – mówi Agnieszka Matląg, przewodnicząca zakładowej „S”. Pracownicy spółki liczą, że z pomocą związku uda im się wyeliminować niewłaściwe zachowania.

Kolejnym problemem do rozwiązania jest brak dialogu między pracownikami i pracodawcą. Pracownicy firmy chcieliby, by najważniejsze decyzje były z nimi konsultowane. Chodzi tutaj m.in. o kluczową dla nich kwestię, jaką są harmonogramy pracy. – Zdarza się, że w ciągu roku kilka razy przechodzimy z systemu trzyzmianowego na „czterobrygadówkę” i odwrotnie. Dzieje się to praktycznie z dnia na dzień, co sprawia, że musimy przeorganizować nasze życie prywatne. Nigdy nie wiemy, co będzie za tydzień lub dwa, więc trudno nam planować przyszłość – zaznacza przewodnicząca „S” w Bekuplaście. Zwraca uwagę, że związkowcy powinni mieć także możliwość współdecydowania o sposobie wydatkowania środków z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.

Bekuplast to niemiecka firma produkująca pojemniki transportowe i magazynowe z tworzywa sztucznego. Główna siedziba spółki znajduje się w Ringe. W zakładzie w Łaziskach Górnych zatrudnionych jest blisko 110 osób.

aga