Oddawanie krwi jest proste
Od wielu lat aktywnie angażuje się Pan w działalność charytatywną, m.in. w zbiórkę krwi organizowaną przez Fundację Kropla Życia im. Agaty Mróz-Olszewskiej. Skąd u sportowca bierze się tak ogromna chęć pomagania innym?
– Akcent sportowy jest tutaj bardzo silny. Fundacja Kropla Życia powstała w smutnych okolicznościach. Agata Mróz-Olszewska była wspaniałą dziewczyną. Wprawdzie nie znałem jej osobiście, ale kolegowałem się z jej trenerem śp. Andrzejem Niemczykiem. Mieczysław Barański, jeden z założycieli Fundacji imienia Agaty, wiedział, że lubię angażować się charytatywnie i pomagać innym, więc zaprosił mnie do współpracy. Jestem dumny z faktu, że mogłem zostać ambasadorem tak szczytnej akcji, jaką jest zbieranie krwi – daru życia. Nie może być nic bardziej godnego, niż świadomość, że w ten sposób można komuś uratować życie. Oddawanie krwi, pomaganie dzieciom, czy próba rozbudzenia chęci angażowania się w zajęcia sportowe są elementami, które sprawiają, że mamy satysfakcję z tego co robimy. Podświadomie wiemy, że są to rzeczy dobre dla innych. Dobrze się dzieje, że ambasadorami tego typu przedsięwzięć stają się sportowcy, że poprzez znane postaci próbuje się promować ważne cele.
O tym, że trzeba oddawać krew wiedzą wszyscy, nawet małe dzieci. W praktyce wygląda to jednak inaczej, wciąż jest jej za mało. Dlaczego tak się dzieje?
– Jest zbyt mało akcji promocyjnych, które uświadamiałyby ludziom, jak łatwo można komuś uratować życie, że oddawanie krwi jest bardzo proste. Ludzie myślą o tym, jak o czymś skomplikowanym, a jest to całkowicie bezpieczne i bezbolesne. W tej chwili igły są tak cienkie, iż momentu ukłucia praktycznie nie zauważamy. Strach przed nim jest znacznie większy. Niewystarczająca jest też informacja dotycząca punktów zbiórki krwi. Gdybyśmy spytali przypadkową osobę, w którym miejscu można to zrobić, to zaczęłyby się schody. Może nawet chciałaby ona zostać krwiodawcą, ale nie wiedziałaby dokąd pójść. Zbyt mała jest także wiedza na temat pozytywnych skutków dzielenia się krwią, a przecież kryje się za nim nieprawdopodobne uczucie wspaniałego czynu, jakim jest przekazanie drugiemu człowiekowi największego daru.
Czyli najtrudniej się przełamać i zrobić pierwszy krok…
– Tak. Gdy człowiek zdecyduje się oddać krew przekona się, że nie stanowi to żadnego problemu i nie przynosi bólu. Dostrzeże też inne osoby angażujące się w podobne akcje, przyjeżdżające na wspólne imprezy sportowe, integrujące się i tworzące pewną społeczność. To może zachęcić do jeszcze większej aktywności oraz do namawiania innych do pomocy, bo krwi nadal jest za mało.
Może to mniej istotna kwestia, ale osoba oddająca krew także osiąga pewne korzyści…
– Dlaczego? O tym także należy rozmawiać. W ten sposób możemy skontrolować własny organizm. Nie ma lepszego informatora o jego stanie, niż krew. Badając ją można wykryć wszystkie dolegliwości i niedomagania. Człowiek nie zawsze ma chęć, by pójść do lekarza, nie zawsze ma świadomość, że powinien zostać przebadany. Oddając krew otrzymuje informację o swoim zdrowiu.
Z Andrzejem Supronem, zapaśnikiem, mistrzem świata i Europy, wicemistrzem olimpijskim oraz ambasadorem Fundacji Kropla Życia im. Agaty Mróz-Olszewskiej rozmawiała Agnieszka Konieczny