Od pierwszego do pierwszego


Najnowszy raport GUS dotyczący ubóstwa nie napawa optymizmem. Ludzi biednych i zagrożonych biedą wciąż jest bardzo dużo. Głębokie ubóstwo wiąże się z bezrobociem, wielodzietnością i niepełnosprawnością. Aż 5,7 proc. Polaków znajduje się poniżej minimum egzystencji i jest zagrożonych skrajnym ubóstwem, a 7,3 proc. żyje poniżej ustawowej granicy ubóstwa. Nie jest to jednak pełne odzwierciedlenie sytuacji, ponieważ od 1 października 2006 roku nie została zmieniona nominalna wartość progów pomocy społecznej, a tym samym wartość granicy skrajnego ubóstwa. – Gdyby te progi zostały urealnione wskaźnikiem wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych to stopa ubóstwa ustawowego w 2010 roku wyniosłaby nie 7,3 a 10,8 proc. – czytamy w raporcie GUS. Z opracowania wynika też, że ponad 17 proc. Polaków zagrożonych jest ubóstwem relatywnym.
Mapa zagrożenia pauperyzacją nie zmienia się od lat. Czynnikiem decydującym o sytuacji materialnej osoby i jej rodziny jest miejsce zajmowane na rynku pracy oraz poziom wykształcenia. W dalszym ciągu w tragicznej sytuacji znajdują się rodziny utrzymujące się głównie ze świadczeń społecznych innych niż emerytury i renty.
Według GUS zagrożenie ubóstwem dzieci i młodzieży jest znacznie silniejsze niż dorosłych. Aż 12 proc. dzieci poniżej 18 roku życia wychowuje się w rodzinach, w których poziom wydatków jest niższy od ustawowej granicy ubóstwa. Aż 8 proc. dzieci dorasta w domach, w których wydatki są niższe od minimum egzystencji. Grupę najbardziej zagrożoną ubóstwem stanowią też rodziny wielodzietne. Do czynników zwiększających ubóstwo GUS zaliczył także obecność osób niepełnosprawnych w rodzinie. – W najtrudniejszej sytuacji znajdują się rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi oraz te, w których głową jest osoba niepełnosprawna – czytamy w opracowaniu.
Pani Anna od kilku lat nie pracuje, ale o swoich problemach opowiada niechętnie. Zrezygnowała z pracy po urodzeniu niepełnosprawnej córki. – Pogodzenie opieki nad chorym dzieckiem z pracą zawodową okazało się niemożliwe – mówi. Wypłata męża musi wystarczyć na zaspokojenie potrzeb całej rodziny i leczenie. Starsza córka pani Anny chodzi do szkoły podstawowej. Książki we wrześniu kupiła babcia, na wakacje w góry zabrała ją ciocia. – Jest coraz trudniej. Gdyby nie pomoc całej rodziny, nie poradzilibyśmy sobie. Media, wyżywienie i opieka medyczna pochłaniają prawie całą wypłatę. Na nic innego już nie wystarcza. Wstyd się przyznać, ale niemal wszystkie ubrania kupujemy w sklepach z używaną odzieżą. Nie ma innego wyjścia. O remoncie mieszkania już nawet przestaliśmy marzyć – dodaje pani Anna.
W rodzinie pani Katarzyny i pana Macieja na stałe pracuje tylko pani Kasia. Pan Maciej stracił etat ponad dwa lata temu. Od tego czasu jest zatrudniony za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. Zarabia ok. 1000 zł. Wychowują trójkę dzieci w wieku szkolnym. – Nie ma takiego miesiąca, w którym nie musielibyśmy pożyczyć pieniędzy od rodziców lub znajomych. Po wypłacie najpierw oddajemy długi, a potem znów na coś zabraknie. I tak od pierwszego do pierwszego – mówią rozgoryczeni.
Agnieszka Konieczny