Solidar Śląsko Dąbrow

Obrońcy demokracji i ludzie honoru

Koryto się urwało i w całym kraju rozlega się donośny kwik. Strategia jest prosta. Uczciwego nazwać złodziejem, człowieka prawdomównego kłamcą. Odwrócić znaczenia, zamieszać ludziom w głowach, zmanipulować. Wobec takiego postępowania bezczelnych oszczerców i oszustów normalny, uczciwy człowiek czuje bezsilność. Jak na to odpowiedzieć? Robić tak samo?

W tym roku nastąpił przełom. Mimo wieloletniego prania mózgów, mimo wszechwładzy i miażdżącej przewagi w mediach, establishment III RP przegrał demokratyczne wybory. Najpierw prezydenckie, a później parlamentarne. Ale z tym demokratycznym werdyktem nie potrafi się pogodzić. I pod hasłem „obrony demokracji” próbuje doprowadzić do rozruchów społecznych i zamachu stanu. I nie mówcie, że przesadzam. Wobec słów i działań tzw. obrońców demokracji, moja teza jest nader wyważona.

Bojownicy o demokrację
Wyjątkowo bezczelnym oszustwem jest nazwanie grupy obrońców własnych, partykularnych interesów i geszeftów Komitetem Obrony Demokracji. Wyjątkowo ohydnym działaniem jest manifestacja przed domem Jarosława Kaczyńskiego w rocznicę tragicznych dla całego polskiego społeczeństwa wydarzeń grudnia 1981 roku. Kaczyński nie jest moim ukochanym przywódcą, nie jest nawet szefem mojej ulubionej partii, ale jest szefem ugrupowania, które wygrało demokratyczne wybory. Tymczasem pod jego domem manifestują ci, którzy autorów stanu wojennego nazywali w ślad za swoim guru „ludźmi honoru” i twierdzą, że działają w obronie demokracji. Ekipa Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka też broniła demokracji, tzw. ludowej, wyprowadzając na ulice ZOMO-wców i wojsko, każąc bić ludzi i więzić, każąc strzelać do protestujących. Czy to o taką obronę demokracji chodzi członkom KOD? Metody wszak ten twór ma sowieckie. Towarzysze zbrodni z Moskwy też na czerwonych sztandarach nieśli hasła walki o pokój i o demokrację. Oficjalny organ sowiecki nosił tytuł „Prawda”.

Wymarzony scenariusz
Grupa „obrońców demokracji” jest w sumie niezbyt liczna, ale przez lata opanowała kluczowe instytucje i stanowiska w państwie, w samorządach i w sądownictwie oraz w mediach. Oplotła Polskę siecią towarzysko-rodzinnych powiązań. Za pośrednictwem tzw. mediów głównego nurtu z telewizją na czele umiejętnie manipuluje emocjami sporej części opinii publicznej. Establishment, nazywany też Salonem III RP, wykreował grono tzw. „autorytetów”, które systematycznie wtłacza ludziom do głów wrogość wobec Kościoła, związków zawodowych oraz ugrupowań politycznych i społecznych, które mają inne poglądy niż ów Salon.

Farsę z „obroną demokracji” można by skwitować śmiechem, gdyby nie zagrożenie, jakie owo zjawisko ze sobą niesie. Patrząc na pompowane przez media akcje Petru, Platformy, KOD i salonowych autorytetów, część Polaków pomyśli: „Banda idiotów pod przywództwem złodziei”, inni po chrześcijańsku będą współczuć zwolennikom „obrońców demokracji”, że dali się nabrać, ale z pewnością pojawią się też tacy, którzy uwierzą manipulatorom i co gorsza będą gotowi sięgnąć po przemoc. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to wymarzony scenariusz dla sterujących akcją „obrony demokracji”. Wszak dzielenie Polaków na dwa wrogie obozy to było paliwo 8-letnich rządów koalicji PO-PSL. I ta sowiecka metoda – podpalać i wrzeszczeć, że to Jarosław podpala. A gdy już będąc pod wpływem propagandy „obrońców demokracji”, ktoś kogoś pobije, albo, nie daj Boże, zabije, to kto będzie winien? Nieznani sprawcy?

Świąteczne życzenia
Takie mam świąteczno-noworoczne życzenie, aby Polacy nie dali się podzielić na dwa wrogie obozy, aby potrafili mimo propagandowych wrzasków rozróżniać, co jest dobre, a co jest złe. Życzę też rozżalonemu widmem utraty posad i wpływów Salonowi, żeby z tego żalu nie oszalał do reszty i nie próbował dalej wywoływać wojny domowej. A wszystkim, którzy czują, że demokracja jest ważna, ale z powodu medialnego kwiku poczuli się zagubieni i zaczynają się zastanawiać, co tą demokracją jest, a co nie, pragnę wskazać tylko dwa symptomatyczne wydarzenia z ostatnich lat. Przypomnijcie sobie, gdzie byli owi „obrońcy demokracji”, gdy Sejm opanowany przez koalicję PO-PSL odrzucał obywatelskie wnioski o referendum w sprawie wieku emerytalnego czy obowiązku szkolnego dla 6-latków, gdzie byli gdy ograniczano wolność zgromadzeń? Byli przeciwko obywatelom, przeciwko demokracji, ewentualnie milczeli, bo to ich środowisko ograniczało demokratyczne prawa.

Wielkie słowa i rzeczywistość
W warstwie wielkich słów demokracja to jedno z najwyższych dóbr, ale w warstwie praktycznej to reguły gry politycznej – gry interesów grupowych, ale też indywidualnych. I ten kwik,  skargi i żale to nie jest żadna obrona demokracji, tylko element politycznej gry środowiska, które przegrało demokratyczne wybory. A że jadą po bandzie? Oni chyba nie potrafią inaczej. Wszystkim, którzy oglądając telewizję zaczynają się zastanawiać, czy może faktycznie coś z polską demokracją dzieje się niedobrego, ku pamięci polecam pewien rysunek Andrzeja Mleczki. Na tym rysunku ojciec na oczach syna podnosi pewnej dziewczynie spódnicę, odsłaniając jej pośladki i mówi: „Tak wygląda goła dupa synu i nie daj sobie nigdy wmówić, że to jest coś innego”.

Stefan Woźnicki

 

Dodaj komentarz