Solidar Śląsko Dąbrow

Obchody w Zabrzu Zaborzu

– Komunistyczna władza chciała zdławić w nas wolność, chciała zniszczyć Solidarność. Wy pokazaliście, że nie damy sobie tej wolności odebrać. Dzięki wam żyjemy dzisiaj w wolnej Polsce – powiedział Dominik Kolorz, szef Śląsko-Dąbrowskiej „S” podczas obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Zabrzu Zaborzu.

 

W zabrzańskim kościele św. Jadwigi położonym w pobliżu największego obozu internowania w naszym regionie odprawiono uroczystą mszę dziękczynną za wolność oraz w intencji ofiar stanu wojennego. – Dzisiaj w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego trzeba nam znowu upomnieć się o godność człowieka, ponieważ ta godność jest szargana. Kiedy jedni zarabiają krocie, inni nie mogą związać końca z końcem, a nierówności społeczne narastają. Trzeba nam znowu wielkiej odwagi Solidarności, aby upomnieć się o ludzi pracy – mówił w homilii kapelan internowanych w Zabrzu Zaborzu ks. infułat Paweł Pyrchała.

 

Po nabożeństwie, dawni więźniowie zabrzańskiego ośrodka odosobnienia, przedstawiciele Solidarności, parlamentarzyści oraz samorządowcy złożyli kwiaty oraz zapalili znicze pod krzyżem upamiętniającym internowanych, umieszczonym przy kościele św. Jadwigi. – Dzisiejsza Solidarność wciąż bardzo was potrzebuje w tych trudnych czasach. Solidarność w dalszym ciągu mówi o tych samych wartościach, w dalszym ciągu pamięta o drugim człowieku i walczy o jego godność. Potrzebuje was Solidarność, potrzebuje was Polska. Za to co zrobiliście dla Ojczyzny i dla Solidarności serdeczne Bóg zapłać – podkreślił pod krzyżem Dominik Kolorz.

 

Andrzej Rozpłochowski, legendarny przywódca strajku w Hucie Katowice z 1980 roku, internowany już pierwszego dnia stanu wojennego, odniósł się do niedawnej wypowiedzi generała Wojciecha Jaruzelskiego. – Nawet dzisiaj po 30 latach autorzy stanu wojennego jednym tchem przepraszają, a drugim mówią, że dzisiaj zrobiliby to samo. To samo, czyli znowu by nas pałowali, więzili, wyrzucali z pracy. Pozostaje mieć nadzieje, że ci ludzie zostaną sprawiedliwie osądzeni przez naród i historię – mówił Rozpłochowski, pełnomocnik marszałka województwa śląskiego ds. organizacji centralnych obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

 

Jeszcze przed mszą świętą uczestnicy tragicznych wydarzeń sprzed 30 lat odwiedzili dawny ośrodek internowania przy ulicy Janika 12. – Milicja zatrzymała mnie już w nocy 13 grudnia. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Nie wiedzieliśmy, że wprowadzono stan wojenny. Nie udzielono nam żadnych informacji. Nie powiadomiono nawet naszych rodzin o tym, gdzie jesteśmy. Ta niepewność była najgorsza – wspomina Alfredn Bujara, jeden z najmłodszych internowanych w Zabrzu Zaborzu. – Na początku myślałem, że zgarnięto, z racji funkcji jaką pełniłem, tylko mnie. Dopiero w celi, gdy zobaczyłem pięciu innych kolegów, zdałem sobie sprawę, że dzieje się coś poważnego. Z jednej strony, miło dzisiaj spotkać tych wszystkich ludzi po tylu latach, jednak z drugiej, cały czas jest ta świadomość, że tutaj i w innych obozach zabrano mi rok życia, a przecież nie byłem żadnym przestępcą – dodaje Ryszard Nikodem, internowany w Strzelcach Opolskich, Zabrzu Zaborzu, Grodkowie i Uhercach.

 

Ośrodek odosobnienia w Zabrzu Zaborzu był największym obozem internowania na Śląsku. W sumie przetrzymywano w nim 887 osób, głównie działaczy opozycji ze Śląska, Zagłębia, a także ówczesnego woj. częstochowskiego.

Dodaj komentarz