Normalnie żyć. Nic więcej
4 czerwca 1989 roku pamiętam słabo. Lepiej pamiętam 5 czerwca 1989 roku. Udało mi się poprawić tróję z matmy na czwórkę. I bardziej interesowały mnie sport i muzyka niż, podobno fundamentalna, zmiana polityczna w naszym kraju. Niektórzy wspominają, że powietrze było wtedy przesycone nadzieją. Fakt, coś takiego było, durzyłem się wówczas w jednej dziewczynie z sąsiedniego liceum i miałem nadzieję, że moje uczucie odwzajemni. Żyłem w innym świecie? Nie. Wydaje mi się, że tak jak większość moich rówieśników nie czułem, że to czas przełomu. Dla mnie to była jakaś kolejna faza niezrozumiałych i pełnych hipokryzji gier świata dorosłych. Ta zmiana kostiumów władców nastąpiła z mojego punktu widzenia płynnie, ale ta płynność nie wzbudzała wtedy u mnie jakichś nadzwyczajnych podejrzeń. Po prostu cały ten dorosły świat był ze swej natury mocno podejrzany.
Dziś już jestem duży, dorosły można by rzec, ale nie uważam swojej ówczesnej postawy za błąd. Jestem przekonany, że wśród moich rówieśników to była norma. Trochę później zaczęliśmy zazdrościć nieco starszym kolegom, że oni aktywnie brali udział w tej zmianie. Myśmy się na rewolucję nie załapali, ale podobno otrzymaliśmy możliwość, aby rwać pełnymi garściami owoce przemian. Okazało się jednak, że niespecjalnie obrodziło, że co dorodniejsze i smaczniejsze owoce już zostały oberwane przez innych. W dużej części tych, którzy zawsze mieli dostęp do fruktów i tych, którzy mają najsilniejsze łokcie i najbardziej rozwinięte geny cwaniactwa, tupetu oraz chamstwa.
I mimo że to już 24 lata minęły, wciąż nie mogę uwierzyć w opowieść, że 4 czerwca 1989 roku był dla mnie i dla mojego pokolenia datą fundamentalną. W ekranizacji „Popiołu i diamentu” Maciek Chełmicki chce się wycofać z beznadziejnej walki. Tłumaczy przełożonemu: „Ja chcę żyć, po prostu żyć, nic więcej”. Wielu się wydawało, że teraz już bez konieczności heroicznych wysiłków będziemy sobie po prostu normalnie żyć, nic więcej. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że po 1989 roku zmieniło się na gorsze. Mamy sklepy i towary, które w latach 80-tych ubiegłego wieku widzieliśmy tylko zza szyb pewexu, w zagranicznych katalogach, a część szczęśliwców w paczkach. Wtedy tylko wybrańcy nosili używaną odzież z Zachodu. Teraz każdy może sobie kupić w szmateksie. Co więcej, wielu z nas może sobie pozwolić na używany samochód z Niemiec. Właściwie każda rodzina ma automatyczną pralkę i kolorowy telewizor. No i każdy, przy odrobinie szczęścia, może otrzymać 30-letni kredyt na mieszkanie, a nie czekać 20 lat na przydział. Czyż nie o tym marzyliśmy w 1989 roku?
Minęły już 24 lata. Pół życia peerelu jak z bicza strzelił. I wciąż wraca pytanie, po co obalano komunę? Żeby po prostu żyć, normalnie żyć, nic więcej. I co? Udało się? Wielu już odpowiedziało na to pytanie. Wyjechali za zachodnią miedzę. Pozakładali tam rodziny. Koleżanka, w której durzyłem się wiosną, latem i pół jesieni 1989 roku, mieszka od dawna w Wielkiej Brytfanii. Ja mieszkam i pracuję w Polsce. Wciąż mam nadzieję, że moje dziecko będzie tu mogło kiedyś po prostu żyć, normalnie żyć, nic więcej.
Jeden z Drugą:)