Solidar Śląsko Dąbrow

Niskie koszty pracy nie rozkręcą gospodarki

Koszty pracy w Polsce w dalszym ciągu należą do najniższych w Unii Europejskiej – wynika z najnowszego raportu Eurostatu. Wydajność pracy rośnie szybciej, niż poziom wynagrodzeń.

Jak poinformował unijny urząd statystyczny godzinowe koszty pracy w Polsce w 2013 roku wynosiły 7,6 euro. Na tę kwotę składa się wynagrodzenie wypłacane pracownikowi oraz tzw. pozapłacowe koszty pracy. Są to m.in. koszty obowiązkowych ubezpieczeń społecznych: zdrowotnych i emerytalnych oraz np. wynagrodzenia za czas urlopów wypoczynkowych.

Pod względem wysokości kosztów pracy Polska znalazła się dopiero na 23 miejscu na 28 państw Unii Europejskiej. Mniej za pracę musieli zapłacić tylko pracodawcy na Węgrzech, Łotwie i Litwie oraz w Rumunii i Bułgarii. W tych dwóch ostatnich krajach w 2013 roku godzinowe koszty pracy to analogicznie 4,6 euro oraz 3,7 euro.W dalszym ciągu praca najdroższa jest w Szwecji, Danii i Belgii. Szwedzkiego pracodawcę godzina pracy kosztuje średnio 40,1 euro, duńskiego 38,4 euro, a belgijskiego 38 euro.

Poniżej średniej unijnej
Koszty pracy w Polsce znacznie odbiegają także od unijnej średniej, liczonej zarówno dla wszystkich państw UE, jak i należących do strefy euro. Średnia unijna to bowiem 23,7 euro, a strefy, w której obowiązuje europejska waluta – ponad 28 euro. Wg Eurostatu w latach 2008-2012 koszty pracy wzrosły w UE o 10,2 proc. W Polsce zaledwie o 0,1 proc.
Badania przeprowadzone zostały w przedsiębiorstwach zatrudniających 10 i więcej pracowników, z wyłączeniem administracji państwowej i rolnictwa. Analizując pozostałe branże, unijny urząd statystyczny zaznaczył, że najwyższe koszty pracy związane były z przemysłem. Na drugiej pozycji znalazły się usługi, a na kolejnej budownictwo.

Wydajność pracy
Zdaniem dr hab. Anny Skórskiej z Katedry Analiz i Prognozowania Rynku Pracy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach niskie koszty pracy w Polsce są związane m.in. z mniejszą wydajnością. – W analizach porównawczych należałoby uwzględnić również produktywność. A ta jest niższa w zestawieniu z krajami Unii Europejskiej, szczególnie „starej piętnastki” – mówi ekonomistka.

Jednak z drugiej strony nie sposób nie zauważyć, że wydajność pracy w Polsce z roku na rok rośnie. Jak poinformował GUS w 2012 roku wzrosła aż o 5,6 proc. i był to najlepszy wynik w Europie. Na wzrost produktywności wskazują także dane z poprzedniego roku i początku bieżącego. Według GUS wydajność pracy w przemyśle w styczniu i w lutym wzrosła o 4,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku 2013. Wydajność pracy rośnie więc szybciej, niż poziom wynagrodzeń.

We wrześniu ubiegłego roku, przed ogólnopolskimi dniami protestu organizowanymi przez związki zawodowe, na wzrost wydajności pracy, zwrócił uwagę m.in. Eryk Stankunowicz, zastępca redaktora naczelnego liberalnego magazynu Forbes, zajmującego się tematyką ekonomiczną. Na swoim blogu napisał on, że w 2013 roku różnica między wydajnością pracy, a wzrostem kosztów pracy była już na tyle znacząca, że zwiększenie płac tam, gdzie jest to możliwe, dobrze wpłynęłoby na gospodarkę. – Zwiększyłoby to konsumpcję, która, jako że odpowiada za 2/3 PKB, najszybciej przełożyłaby się na wzrost gospodarczy – zaznaczył.

Koszty pozapłacowe
W Polsce w 2013 roku pozapłacowe koszty wyniosły 16,7 proc. średniego godzinowego wynagrodzenia. Średnia dla wszystkich państwo członkowskich UE to 23,7 proc., a krajów strefy euro – 25,9 proc. Najwyższe pozapłacowe koszty pracy były w Szwecji, gdzie wyniosły ponad 33 proc., a najniższe na Malcie – 8 proc.

Jak zaznacza dr hab. Anna Skórska niskie koszty pracy w Polsce wciąż są czynnikiem, który sprawia, że jesteśmy atrakcyjni dla zagranicznych koncernów. – Inwestowanie w Polsce opiera się na przewadze niskich kosztów pracy w porównaniu z krajami lepiej od nas rozwiniętymi – mówi.

Pracodawcy wykorzystują
Lech Majchrzak, wiceprzewodniczący Solidarności w ArcelorMittal Poland w Dąbrowie Górniczej podkreśla, że w Polsce koszty pracy stanowią ok. 5 proc. kosztów ponoszonych przez koncern. W zakładach znajdujących się w Luksemburgu, gdzie mieści się m.in. centrala firmy, jest to blisko 20 proc. W efekcie pracownicy AMP zatrudnieni w Polsce zarabiają nawet cztery razy mniej, niż hutnicy z państw Europy Zachodniej. – Poziom kosztów pracy jest niski w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, a mimo to pracodawca cały czas kładzie nacisk na ich obniżanie. W Luksemburgu, gdzie koszty pracy są najwyższe, w ciągu ostatnich kilku lat wynagrodzenia wzrosły najwięcej – mówi Lech Majchrzak. Podkreśla, że w tym kraju pracownicy koncernu do niedawna mieli zagwarantowany wzrost wynagrodzeń rewaloryzujący inflację, a negocjacje płacowe poświęcone były podwyżkom przewyższającym wzrost cen.

Druga Hiszpania?
Wśród pięciu państw, w których w latach 2008-2012 koszty pracy spadły, znalazła się Hiszpania. W 2010 roku o 5 proc. obniżono tam wynagrodzenia w budżetówce i pozbawiono pracowników 14 pensji. Natomiast w 2012 roku przyznano pierwszeństwo zakładowym układom zbiorowym pracy przed branżowymi. Miało to ułatwić pracodawcom funkcjonowanie w sytuacji spowolnienia gospodarczego. W konsekwencji ułatwiło zwalnianie pracowników. Bezrobocie wzrosło do 26 proc., a umowy czasowe sięgnęły 30 proc., co daje najwyższy odsetek w Europie. Znacząco spadła też konsumpcja wewnętrzna, co w gospodarce opartej na usługach stanowi jeden z podstawowych czynników wzrostu gospodarczego. Dr hab. Anna Skórska przypomina, że Polska wielokrotnie była porównywana z Hiszpanią pod względem wykorzystania umów na czas określony. – Powielanie w Polsce schematów, które się tam nie sprawdziły, może doprowadzić do podobnej sytuacji – dodaje. Przykład Hiszpanii dobitnie pokazał, że obniżanie kosztów pracy nie wpływa na pobudzenie gospodarki.

Agnieszka Konieczny
 

Dodaj komentarz