Solidar Śląsko Dąbrow

Niesmak pozostał

Czasem bywa tak, że choć generalnie się z czymś zgadzamy, czujemy pewien niesmak. Mimo, że jesteśmy pewni, że jakaś decyzja czy pogląd jest słuszny, mamy uczucie, że jednak nie wszystko jest tak jak należy. Zdarza się tak np. gdy drużyna piłkarska, której kibicujemy wygra mecz przez pomyłkę sędziego, ulubiony skoczek narciarski zwycięży w zawodach, bo jako jedyny dostanie wiatr „pod narty”, lub gdy nielubiany kolega z pracy dostanie nie do końca zasłużoną burę od szefa.
 
Kilka lat temu Katolicka Agencja na Rzecz Rozwoju (CAFOD) wyliczyła, że żyjąca w Europie krowa dostaje w postaci dopłat do rolnictwa z Unii Europejskiej 2,2 dolara dziennie. To oznacza, że każda europejska mućka i krasula jest bogatsza od 3,5 mliliarda ludzi żyjących w biedniejszych częściach globu, czyli od prawie połowy ludzkości.
 
Trudno jest zaprzeczyć zaletom płynącym z europejskiego systemu dopłat dla rolnictwa. Dzięki niemu to rolnictwo w UE nie tylko w ogóle istnieje, ale również ma się na tyle dobrze, że nasza część świata jest samowystarczalna w kwestii żywności i może eksportować nadwyżki. Dopłaty stanowią swego rodzaju ubezpieczenie dla rolników w przypadku susz, powodzi, czy innych naturalnych nieszczęść. Dzięki temu, że dotujemy własne rolnictwo nie jesteśmy skazani na nafaszerowaną chemikaliami przemysłową żywność z GMO produkowaną za oceanem. Dopłaty dają również rolnikom nieco lepszą pozycję w negocjacjach z wielkimi sieciami handlowymi, które narzucają producentom żywności ceny niejednokrotnie niższe od kosztów produkcji. Argumenty „za” można by mnożyć, a jednak coś jest tu nie w porządku. Tłumaczenie, że to jednak mniejsze zło nie załatwia sprawy.
 
A teraz drugi przykład, bardziej aktualny i bliższy naszego podwórka. 22 kwietnia złożono w Sejmie prawie milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie wdrażanej przez rząd reformy edukacji. Niedługo potem premier Beata Szydło wypowiedziała się na ten temat, pozbawiając złudzeń zwolenników referendum. Stwierdziła, że wniosek jest działaniem politycznym, a poza tym został złożony zbyt późno, bo reforma jest już gotowa. Trudno się z panią premier nie zgodzić. Ludzie, którzy zbierali podpisy pod wnioskiem jeszcze niedawno sami byli gorącymi zwolennikami likwidacji gimnazjów. Faktem jest też, że organizatorzy zbiórki podpisów cynicznie grali na emocjach i obawach rodziców oraz nauczycieli dla własnej politycznej korzyści. Z kolei ugrupowania polityczne, które dzisiaj popierają referendum, gdy były u władzy bez mrugnięcia okiem wyrzucały do kosza inne obywatelskie wnioski referendalne. Prawdą jest też, że gimnazja były wyjątkowo nieudanym pomysłem, a reforma przygotowana przez rząd, zwłaszcza w części dotyczącej odbudowy szkolnictwa zawodowego, wygląda sensownie.
 
Tutaj też argumenty „za” można by mnożyć. Jednak pod wnioskiem o referendum podpisało się prawie milion obywateli. Zdecydowana większość nie zrobiła tego cynicznie, ani dla własnej korzyści, tylko z powodu prawdziwych obaw i wątpliwości. Nawet jeżeli nie mają racji, ich zdanie powinno być uszanowane, bo to oni, obywatele są suwerenem, a politycy tylko sprawują władzę w ich imieniu. Tym bardziej, że są to politycy, którzy przed wyborami obiecali przywrócić standardy i liczyć się z głosem obywateli. Niestety znów stało się jak zwykle. Choć w sprawie reformy edukacji racja leży po stronie rządzących, to jednak niesmak pozostał.
 
trzeci z czwartą:)
 

Dodaj komentarz