Solidar Śląsko Dąbrow

Niech maszerują jak najdalej stąd

Poziom sporu politycznego w naszym kraju już dawno przekroczył granice strawności dla normalnego człowieka. Na placu boju zostali już tylko wyznawcy jednej lub drugiej strony barykady. Wierni i bezkrytyczni. Partie polityczne wciąż mają zwykłych zwolenników czy sympatyków, potrafiących spojrzeć szerzej, zdobyć się na konstruktywną krytykę swoich politycznych faworytów. Ci jednak z reguły siedzą cicho i o polityce wolą nie rozmawiać.
Tak jest bezpieczniej. Wskutek wieloletniego nakręcania nastrojów przez polityków i media rozsądni kiedyś ludzie dostali kompletnej korby i są w stanie pozabijać się o to, które polityczne plemię jest lepsze. Miejsca na dyskusję nie ma żadnego. Jesteś z nami, albo przeciw nam. 
 
W tej rubryce zdarzają się felietony, które można nazwać politycznymi. Zawsze jednak dotyczą one konkretnej sprawy, pomysłu polityków, ustawy, rozwiązania, które może pomóc lub zaszkodzić zwykłym zjadaczom chleba. Nie ma za to bieżącej politycznej młócki, ekscytowania się naparzanką posła „x” z posłem „y” czy ideologicznych sporów o imponderabilia, które
tzw. „warszawka” jest w stanie tłuc tygodniami. 
 
Jednak od każdej reguły musi prędzej czy później pojawić się wyjątek. Nawet przy najmocniejszym postanowieniu i najszczerszej woli nieangażowania się w politykę przez
duże „P” trudno przejść obojętnie wobec tego, co opozycja planuje na 13 grudnia. Przez lata przyzwyczailiśmy się już do tego, że politycy dla własnego interesu są w stanie wykorzystać absolutnie wszystko, zszargać każdą świętość, przekroczyć granicę, do której kilka lat wcześniej baliby się nawet zbliżyć. Mogłoby się wydawać, że taką granicą jest data 13 grudnia. Ta data
to nie tylko oficjalne uroczystości i składanie kwiatów. To ciągle żywa pamięć żywych ludzi. Wciąż są z nami ci, dla których ten dzień oznaczał początek bicia, aresztowania, zwolnienie
z pracy, zmuszenie do emigracji. Wciąż są z nami ci, dla których wprowadzony 13 grudnia
1981 roku stan wojenny to ból i tęsknota za zamordowanym mężem, synem czy ojcem. 
 
Tymczasem politycy opozycji organizują 13 grudnia polityczną nawalankę. Jeden z nich, nazwiskiem Mazguła, stwierdził, że w stanie wojennym „dochowano kultury”, choć były jakieś tam „bijatyki” i „ścieżki zdrowia”. Inni się od tych słów co prawda odcięli, ale nawalankę szykują dalej. Tylko po to, aby podnieść słupki w sondażach, aby przybliżyć się do utraconego koryta. Tak naprawdę oni wcale nie różnią się od pana Mazguły. Zupełnie jak on nie mają grama szacunku dla ludzi, dla których 13 grudnia to nie tylko ważna data z podręcznika, ale rocznica osobistej, rodzinnej tragedii. Dnia, w którym całe życie legło w gruzach. 
 
Co smutne po drugiej stronie politycznej barykady też nie brakuje ludzi, którzy wyżej od szacunku dla ofiar stanu wojennego stawiają bieżący polityczny interes. Jeden z najbardziej wpływowych publicystów największego prorządowego tygodnika i portalu internetowego napisał kilka dni temu, że odpowiedzią na marsz pana Mazguły i mu podobnych, powinna być wielka kontrmanifestacja. Trzeba pokazać, że „nas” jest więcej niż „ich”, trzeba udowodnić, że „my” jesteśmy silniejsi.
 
Ja 13 grudnia pójdę do kościoła św. Jadwigi w Zabrzu Zaborzu na mszę w intencji internowanych w stanie wojennym. Trzy dni później będę pod kopalnią Wujek.
A oni niech sobie maszerują. Najlepiej jak najdalej stąd. 
 
Trzeci z Czwartą;)
źródło foto:paczaizm.pl
 

Dodaj komentarz