Solidar Śląsko Dąbrow

Nie ma nic nudniejszego niż powtarzalność

Za nami kolejny mecz otwarcia, po którym od razu gramy już tylko dwa mecze o honor. Meczu o wszystko nie będzie. O to będą grać już inni. Choć – jak każdy Polak – lepiej niż na piłce nożnej znam się tylko na polityce, nie będę mądrzył się o przyczynach blamażu naszych kopaczy. Nie chce mi się. Mecz obejrzałem, ale jakby z obowiązku. Atmosfera wielkiego piłkarskiego święta, jak mawiają zmanierowani komentatorzy sportowi, nie udzieliła mi się w najmniejszym stopniu. I chyba nie jestem w tym odosobniony.

Na ulicach nie widać samochodów z biało-czerwonymi chorągiewkami. Flagi wywieszonej na balkonie też ze świecą szukać. Nawet kampanii reklamowych nawiązujących do Euro jest znacznie mniej niż drzewiej bywało. Może to zmęczenie pandemią, może zawinił durny pomysł, aby mecze rozrzucić po całym kontynencie, a może po prostu wszyscy wiedzieli, że znów będzie jak zwykle, czyli 3 mecze i wakacje. Znów powtórzy się ten sam scenariusz, a nie ma nic nudniejszego niż powtarzalność. Ta reguła działa nie tylko w sporcie.

Przed kwartałem pisałem w niniejszej rubryce o decyzji Rady Języka Polskiego, która orzekła, że słowa „murzyn” nie powinno się używać w szkole, mediach i administracji. Przestrzegałem, że to dopiero początek ofensywy idiotycznej językowej polit-poprawności. Pół żartem, pół serio napisałem też, że jedną z pierwszych ofiar będzie wierszyk „Murzynek Bambo” Juliana Tuwima. Okazuje się, że była to słuszna prognoza. Pracownicy jednego z przedszkoli w Kępnie z okazji dnia dziecka urządzili swoim podopiecznym przedstawienie, którego motywem przewodnim był rzeczony wierszyk. Nagranie występu trafiło do sieci i rozpętała się burza. Portal gazeta.pl poświęcił przedstawieniu sążnisty, pełen świętego oburzenia artykuł, którego autor określił „Murzynka Bambo” mianem „manifestu polskiego rasizmu. Nie podejmę się streszczenia owego tekstu. Zacytuję jedynie jego fragment: Afryka i jej mieszkańcy w utworze adresowanym dla najmłodszych zredukowani zostali do dwóch przestrzeni: szkoły (narzędzia cywilizowania i europeizacji), domu (tradycyjnej wioski) z drzewem stanowiącym naturalny azyl Bambo oraz miejscem kąpieli (w interpretacji psychoanalitycznej będącej przestrzenią oczyszczenia oraz ponownych narodzin dla nowej cywilizacji; strach, „że się wybieli”, oznaczać ma negację wartości europejskich oraz dążenie do autentyzmu i zachowania tradycyjnych wartości afrykańskich).

Naprawdę ciężko powiedzieć, co dzieje się w głowie autora powyższego artykułu oraz ludzi, przez których ręce i oczy przeszedł on przed publikacją. Wiadomo za to, że jeszcze kilka lat temu nikt tego typu wynurzeń by nie opublikował, bo zostałby zwyczajnie zabity śmiechem. Dziś nazywanie wierszyka dla dzieci manifestem rasizmu nikogo już nie dziwi, ani nawet nie śmieszy. Podobne mądrości publikowane są niemal codziennie, a trudno śmiać się w kółko z tego samego. Zamiast jakichkolwiek emocji wywołują co najwyżej wzruszenie ramionami. Nie ma nic nudniejszego niż powtarzalność.

Walec politycznej poprawności jedzie spokojnie dalej, nie niepokojony przez nikogo. Nie wiadomo kogo i co rozjedzie za kolejny kwartał. Tym razem nie będę bawił się w przewidywania, bo znów może się okazać, że miałem rację.

Trzeci z Czwartą:)