Nie chcesz dobrowolnie odejść? I tak zostaniesz zwolniony
Program Dobrowolnych Odejść realizowany w Poczcie Polskiej nie ma nic wspólnego z dobrowolnością. To pracodawca wskazuje osoby, które, w jego ocenie, powinny odejść z pracy – alarmują związkowcy z pocztowej „Solidarności”. Podkreślają, że takie postępowanie jest niezgodne z przepisami prawa.
Jak poinformował Wiesław Królikowski, wiceprzewodniczący „Solidarności” w Poczcie Polskiej oraz szef koszalińskich struktur „S”, oferta dotycząca Programu Dobrowolnych Odejść została przedstawiona tylko wybranym pracownikom. – Pracodawca wyselekcjonował kilkaset osób, do których wysłał e-maile z propozycją odejścia z pracy w zamian za odprawę pieniężną – relacjonuje związkowiec.
Wcześniej pracodawca przeprowadził ocenę pracy poszczególnych zatrudnionych i na tej podstawie wybierał osoby do PDO. Pracownicy nie zdawali sobie sprawy z tego, że są oceniani. Ponadto zasady przeprowadzenia całego procesu i kryteria ocenienia nie były w żaden sposób skonsultowane ze stroną związkową. – To była subiektywna decyzja przełożonych, na zasadzie, podobasz mi się lub nie. W efekcie wśród osób wskazanych do uczestnictwa w PDO znaleźli się bardzo dobrzy pracownicy, fachowcy, których umiejętności i kompetencje są Poczcie Polskiej bardzo potrzebne i wielu z nich chciałoby dalej tu pracować. Z drugiej strony są też osoby, które chętnie skorzystałyby z PDO, ale takiej propozycji nie otrzymały – dodaje wiceprzewodniczący pocztowej „Solidarności”.
Pracownicy, którym pracodawca zaproponował PDO, do 28 listopada muszą podjąć decyzję. – Zdarzają się sytuacje, w których przedstawiciele pracodawcy sugerują pracownikom, że jeżeli się nie zdecydują na skorzystanie z programu, to i tak zostaną zwolnieni, ale dostaną znacznie niższe odprawy – mówi związkowiec.
W ocenie przedstawicieli „Solidarności”, wybierając osoby do PDO, pracodawca łamie przepisy ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. 20 listopada pocztowa „Solidarność” wystąpiła do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie o skontrolowanie sposobu realizacji programu.
Związkowcy obawiają się także, że redukcja zatrudnienia w Poczcie Polskiej nie zakończy się na Programie Dobrowolnych Odejść. Coraz bardziej realny staje się scenariusz zwolnień grupowych. – Pracodawca zapowiadał, że PDO objętych zostanie ok. 5 tys. osób, a e-maile wysłał do kilkuset. Z naszych informacji wynika, że Poczta Polska nie ma pieniędzy na przeprowadzenie programu na taką skalę, jaką planowała. Zachodzi więc podejrzenie, że w przyszłym roku rozpoczną się zwolnienia grupowe – dodaje Królikowski.
Może się też okazać, że pracownicy, którzy skorzystają z programu, wcale nie dostaną wysokich odpraw. Zgodnie z zapowiedziami pracodawcy mają one wynieść równowartość dwunastu miesięcznych wynagrodzeń. – To tylko ładnie brzmi. Odprawę równą trzem miesięcznym pensjom pracownicy otrzymają w chwili odejścia. Natomiast pozostała kwota zostanie rozłożona na 9 rat i ma być wypłacana tak jak wynagrodzenie. Jeśli pracodawca nie wypłaci tych pieniędzy, trzeba będzie wchodzić na drogę sądową, która zwykle jest długotrwała i żmudna – mówi Wiesław Królikowski.
Wiceprzewodniczący związku w Poczcie Polskiej zapowiada, że „Solidarność” będzie się przyglądać umowom przedstawionym odchodzącym pracownikom. Chodzi o to, by nie znalazły się w nich klauzule mówiące o tym, że ze względu na trudną sytuację ekonomiczną Poczty Polskiej, pracownik zrzeka się swoich roszczeń. Takie zapisy mogą bowiem zamknąć drogę do ewentualnego dochodzenia roszczeń w sądzie.
aga
źródło foto: Public Domain